recenzja

Amerykańskie mrzonki | Jakub Nowak, To przez ten wiatr

Jakub Nowak bierze na warsztat żywioły niespełnionych uczuć i marzeń, by zderzyć je z nieokiełznanym i groźnym żywiołem Dzikiego Zachodu. A wrzucając w to wszystko Modrzejewską i Sienkiewicza tworzy powieść, która z brawurą przekracza, a wręcz rozsadza, granice powieści historycznej. O „To przez ten wiatr” pisze Przemysław Poznański.

Mogło być po prostu dobrze. Klasycznie. Po bożemu. Mogła być oparta na faktach powieść o tym, jak mało znany dziennikarz Henryk Sienkiewicz wyjechał pod koniec dziewiętnastego wieku do Ameryki, znalazł winnicę i sprowadził do siebie przyjaciół z Polski, w tym Helenę Modrzejewską z mężem i synem. Mogło być o trudach życia na farmie położonej nieopodal kalifornijskiego Anaheim, w przededniu mających przecież w końcu nadejść dla nich obojga wielkich karier, splendorów, nagród i oklasków.

Jakub Nowak uznał jednak, że taka opowieść go nie interesuje. Nie chciał, żeby było dobrze. Chciał, żeby było o wiele lepiej. Dał się więc ponieść porywom wiatru Santa Ana, tworząc powieść (swoją debiutancką) tyleż wierną najważniejszym faktom, co wciągającą nas we własny, niepokojący i oryginalny świat zbudowany z domów i ulic, ale i z emocji – w obu przypadkach brudnych, niebezpiecznych, pozostawiających na bohaterach niezmywalne piętno.

Zaproszenie na szafot

Nowak już od pierwszego zdania (które ma szansę przejść do historii najlepszych pierwszych zdań) mówi nam, że mimo pozornego banału życia na wsi, jakie wybrali jego bohaterowie i jakie wybrały ich autentyczne pierwowzory, nas czeka raczej szalona przygoda rozpięta między historycznymi faktami, ich autorską interpretacją a wyobraźnią niezważającą na żadne ograniczenia. „– A może weszłaby pani na szafot, hrabino, i nam zaśpiewała, zanim zaczniemy wieszanie (…)”– mówi więc zaraz na początku do Modrzejewskiej jeden z bohaterów. Jest tu i historyczna prawda, i zmyślenie, i gra z faktami, i niemała porcja subtelnej, ale odczuwalnej groteski którą podszyta jest cała powieść.

Jakub Nowak cytuje w pewnym momencie Sienkiewicza – cytuje go dosłownie, ale i cytuje jego podejście do opowieści. Gdy więc początkujący pisarz, nazywany tu „dziennikarzyną”, napisze list do Juliana Horaina na temat swych reportaży z Ameryki, wprost w nim przyzna: „(…) będziecie czytać opisy stepów, niedźwiedzi, polowań i wypadków, które mu [Sienkiewiczowi – red.] się przytrafiły, słowem cały romans, w którym prócz osnowy geograficznej i przyrodniczej wszystko jest zmyślone (…). Zresztą nic to dziwnego, bo wszyscy tak robią”.

Przeczytaj także:

Nowak nie zmyśla; w każdym razie nie w taki sposób. Na każdej stronie jego powieści czuć wnikliwą kwerendę miejsc, czasów, realiów i społecznych nastrojów, które w fabule odegrają istotną rolę. Jego zmyślenie, a zarazem podobieństwo do autora „Szkiców węglem” polega na czym innym: na snuciu opowieści niemożliwej, która brzmi jak najprawdziwsza prawda. Nawet wtedy, gdy wiemy, że prawdą być nie może.      

Gra dla winnicy

Takie podejście do materii pisarskiej daje Nowakowi choćby prawo do tego, by wyjąć sceny i postaci ze znanej nam spuścizny Sienkiewicza i wpleść je w fabułę na prawach cytatu. Znajdziemy więc i mężczyznę o nieludzkiej sile, ratującego dziewczynę przywiązaną do grzbietu byka, i opowieść o Arnaldo Muñozie, bogatym ranchero, dumnym caballero, „przyjacielu wszystkich Californios”, który ratując córkę, traci język i wzrok. W fabule wiernopoddańczej historycznym faktom, tego typu intertekstualne zabawy trącą pretensjonalnością. U Nowaka są wisienką na torcie zbudowanym wszak z przeplatających się warstw faktów i odważnej literackiej gry z owymi faktami.

„To przez ten wiatr” gra zresztą nieustannie – nie tylko z suchą wiedzą zapisaną na wyblakłych kartach podręczników, ale też ze schematami, z toposami, z archetypami odwołującymi się do naszego postrzegania Dzikiego Zachodu i jego „bohaterów”. Można przecież powiedzieć, że Nowak stworzył antywestern. Nie ma tu wszak nic z owego mitu, w którym dobrzy walczą ze złymi, by po zwycięstwie w chwale odjechać w stronę zachodzącego słońca. „To przez ten wiatr” jest opowieścią brudną, pozbawioną czarno-białych podziałów, zaludnioną postaciami, które nawet jeśli chcą dobrze, to pozostają dotknięci bólem, rozdarci, niespokojni. Prędzej czy później osiądzie na nich wszechobecny brud – na tyle mocno, by nie dało się ich stawiać za wzór, budować na ich przykładzie pozytywnej legendy.

I nie chodzi tylko o postaci drugoplanowe, jak ów stróż prawa, który okaże się być człowiekiem przesiąkniętym złem na wskroś. Dotyczy to też postaci z planu pierwszego. Bo kim jest tu Helena Modrzejewska, a właściwie hrabina Bozenta Chłapowska, która może co najwyżej marzyć o wielkiej karierze za Oceanem, bo jak na razie słabo zna angielski? Nie jest farmerką, wie to doskonale, choć z trudem przyjdzie się jej do tego przyznać. Jeśli jest aktorką, to już raczej (na tym etapie życia) byłą, za widownię mającą co najwyżej mieszkańców winnicy. Żona i matka, pochłonięta jednak marzeniami, a może raczej mrzonkami, obnażająca raz po raz emocjonalne rozchwianie, wręcz rozdarcie.

Zobacz także nasz wywiad z autorem:

Sienkiewicz, czyli kto?

A kim jest tu Henryk Sienkiewicz? Czy to możliwe, że literat z pomników, pozostaje głównie mocno zakompleksionym, niedocenianym gryzipiórkiem, do obłędu zakochanym w Modrzejewskiej, topiącym swą niespełnioną miłość w pijaństwie i częstych wizytach w burdelu? Owszem. Co więcej, jest też – podobnie zresztą jak i pozostali, nie wykluczając nawet Dolcia, syna Heleny, i jego rówieśnika, złodziejaszka Charliego – człowiekiem słabym, przynajmniej w tym sensie, że poddającym się bez reszty atmosferze miejsca i czasu. Kalifornii roku tysiąc osiemset siedemdziesiątego szóstego – z całym jej bagażem cwaniactwa, przestępczości, okrucieństwa – zrodzonych z chęci przetrwania w często skrajnie niesprzyjających warunkach. Miejsca i czasu zatem, które promują parcie do przodu za wszelką cenę, na margines spychając słabeuszy, naiwnie wierzących w moc marzeń.

Jeśli mamy tu zatem okrutną rzeczywistość z bandami złodziei i morderców napadających na domostwa, brutalnie wymierzaną sprawiedliwością, codziennością spod znaku ciężkiej pracy, a nawet śmiertelną walkę o złoto (jeden ze świetnie rozegranych toposów westernu), to nie pozostaje to bez wpływu na przybyłych z Warszawy członków owej małej komuny, gnanych tu marzeniami, które szybko zostaną zweryfikowane.

„To przez ten wiatr” urzeka. Wiernością faktom – owszem; konstrukcją postaci, które wreszcie zeszły z cokołów – jak najbardziej; literackością – bez wątpienia. Przede wszystkim może jednak oryginalnością, która każe tę książkę umieścić w gronie najciekawszych polskich powieści ostatnich lat.

Jakub Nowak, To przez ten wiatr
Powergraph, Warszawa 28 września 2022
ISBN: 9788366178762 

______________________

Jakub Nowak takes the elements of unfulfilled feelings and dreams and juxtaposes them with the untamed and dangerous element of the Wild West. And by throwing Modjeska and Sienkiewicz into the mix, he creates a novel that bravuraly crosses, if not bursts, the boundaries of the historical novel. Przemysław Poznański writes about „To przez ten wiatr” (It’s because of the wind).

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: