Radek Rak ukazuje prawdę o dwoistości ludzkiej natury, czerpiącej zarówno z dobra jak i ze zła, wyzwalającej w nas te pokłady, które w danej chwili trafiają na mocniejsze bodźce – pisze Przemysław Poznański

Radek Rak z życia Jakóba Szeli, przywódcy rabacji galicyjskiej, czyni klechdę. Ale zanurzoną tyleż w magii, ile w prawdziwej krwi. Bierze bowiem historyczne zdarzenia i po mistrzowsku wywraca je na nice, przydając baśniowych atrybutów, nie odbierając przy tym wszakże niczego z ich autentycznego okrucieństwa.
„Baśń o wężowym sercu” to zatem proza niezwykła, osobna, oryginalna, nieznosząca żadnych ograniczeń, może poza związaniem jej z najważniejszymi historycznymi faktami, które Rak bierze na warsztat i traktując jak szkielet, obudowuje materią ugniataną według własnego zamysłu. Jest więc w tej prozie chęć przyjrzenia się znanym zdarzeniom, jakim były ruchy chłopskie na terenach zachodniej Galicji na przełomie lutego i marca 1846 roku o charakterze antyszlacheckim i antypańszczyźnianym, pod przywództwem Szeli, ale nie wprost, lecz raczej poprzez ich odbicie w wykrzywionym zwierciadle. Zwierciadle magicznym, a może wręcz zwierciadle-portalu, prowadzącym do niewidzialnego na co dzień świata. Świata, który opowiedzieć można tylko w jeden sposób – od frazy „powiadają, że”, która rozpoczyna tu każdy z rozdziałów.
Jaki to świat? Z jednej strony taki sam jak nasz, pełen nierówności, nienawiści, pogardy, biedy. Radek Rak nie pisze bowiem losów Szeli na nowo i nie wymyśla mu nowym motywacji. Wręcz przeciwnie – powody chłopskiego buntu są tu aż nadto zrozumiale i wynikają z racjonalnych przesłanek. A jednocześnie nic tu nie jest takie samo jak w naszej rzeczywistości, bo wszystko podporządkowane zostaje przez autora logice ludowej baśni. Ale właśnie logice, bo posługiwania się baśniowymi atrybutami autor nie traktuje jako przyzwolenia na folgowanie wyobraźni, lecz wyłącznie jako budulec, za którego pomocą kreuje konsekwentną wizję rzeczywistości, w której magia jest elementem naturalnym, podobnie jak miłość czy nienawiść.
W takiej rzeczywistości zwyczajną jest rozmowa z wężami, albo oddawanie w dowód miłości swojego serca nie tylko w przenośni, lecz także dosłownie. Bohaterowie Raka zyskują tym samym nieznane nam zmysły, bo jak inaczej traktować można namacalne obcowanie z czyimś żyjącym sercem, a przez to poznawanie drugiej osoby w sposób dla nas niedostępny. Doskonale widać to w wątku miłości Żydówki Chany do Jakóba – jej intensywność przy jednoczesnej niemożności uzyskania tak samo intensywnej wzajemności znajduje również fizyczne odzwierciedlenie w sercu jako napędzającym krwioobieg organie.
Ale owa magia staje się też wyznacznikiem zarysowanego tu ostro społecznego podziału. Otóż to co oczywiste dla chłopów, w świecie panów nie jest znane, a jeśli nawet, to z dawna zapomniane, nade wszystko zaś na pewno nie respektowane. Zmysłowa Malwa w świecie Szeli zdaje się być postacią nadnaturalną, lecz gdy wkracza do Sedlisk, majątku Wiktoryna Bogusza, zdaje się być już „tylko” piękną kobietą. Wszystko, co staje się udziałem Szeli jako młodzieńca, cała baśniowość jego podróży w poszukiwaniu serca Króla Węży, we dworze zdaje się tylko niewartym uwagi detalem, czymś nieistotnym, może nawet nierzeczywistym.
W tym świecie po drugiej stronie lustra funkcjonuje więc zwierciadło kolejne – z pozoru nieprzenikalne dla obu przeglądających się w nim grup, a jednocześnie odbijające marzenia, przyciągające, kuszące – choć raczej jednostronnie. Szela nie tyle marzy tu przecież o równości wszystkich warstw społecznych, ile o tym, żeby samemu być panem. Marzy więc o tym, by patrząc na swoje odbicie, widzieć dziedzica. I wierzy, że wystarczy wypowiedzieć magiczne życzenie, by jego marzenie mogło się spełnić.
Przewrotność, z jaką autor traktuje owo życzenie Szeli, ukazuje prawdę najważniejszą, czyli tę mówiącą o dwoistości ludzkiej natury, czerpiącej zarówno z dobra jak i ze zła, wyzwalającej w nas ten potencjał, który w danej chwili trafia na mocniejsze bodźce. To dzięki temu „Baśń o wężowym sercu” staje się opowieścią uniwersalną, oderwaną od polsko-polskich animozji roku 1846, a pokazująca tak naprawdę nas samych, wciąż tych samych i takich samych. Prawdziwych, nawet jeśli wydaje się nam, że przeglądamy się w krzywym zwierciadle.
Radek Rak, Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli
Powergraph, Warszawa 2019
Zapraszamy też do przeczytania felietonu Przemysława Poznańskiego na łamach Polityka.pl