recenzja

(Nie)tolerancja | Kiley Reid, Ten dziwny wiek

„Ten dziwny wiek” Kiley Reid jest opowieścią o rasizmie. Jednak nie tym prymitywnym, manifestowanym wprost na obraźliwych sztandarach, lecz o tym często nie do końca uświadomionym, albo cynicznie schowanym pod maską tolerancji i troski. A przez to być może nawet groźniejszym – pisze Przemysław Poznański.  

Nie bez przyczyny debiutancka powieść Reid znalazła się wśród książek nominowanych do Nagrody Bookera. To bowiem opowieść, w której nie ma nic oczywistego, nie ma nachalnej publicystyki, jest za to psychologicznie zniuansowana, wielowątkowa historia, ukazująca rasizm jako element mechanizmów społecznych, opartych na (nawet czasami nieświadomym) myśleniu stereotypami, ale także jako element cynicznej gry, hipokryzji i manipulacji, wykorzystywany bezwzględnie przez tych, którzy próbują wygrywać na społecznych napięciach. 

Powieść, rozgrywająca się w Stanach Zjednoczonych, w Filadelfii i Nowym Jorku, rozpoczyna się w 2015 roku, kiedy to Hillary Clinton kandydowała na urząd prezydenta. Dla jej sztabu pracuje Alix Chamberlain – biała, zamożna kobieta, żona telewizyjnego prezentera, matka dwójki dzieci i twórczyni firmy JejGłos, wspierającej prawa kobiet. Sukces zawdzięcza zresztą w zasadzie jednemu zdarzeniu: podczas panelu dyskusyjnego, w którym była jedyną kobietą, zareagowała jak matka i przy wszystkich postanowiła nakarmić piersią płaczącą córkę. Gest godny pochwały, a jednak od początku wyczuwamy w tej sytuacji pewną dwuznaczność, choćby w chwili, gdy kobieta zgadza się zakryć głowę córki… firmową koszulką – tak, żeby było widać logo.

Ta dwuznaczność postaw jest dla powieści charakterystyczna. Trafiamy bowiem do świata, który szczyci się swoim liberalizmem, tolerancją, walką o równouprawnienia, ale w wielu przypadkach nie pozbył się wciąż zaszłości tkwiących w przyzwyczajeniach, wyrażających się czy to celowym używaniem nacechowanego stereotypami słownictwa, zamierzonym obrażeniu innych osób, a częściej nawet nieświadomym  dzieleniu ludzi na lepszych i gorszych, choćby ze względu na kolor skóry.

Przeczytaj także:

Właśnie tego doświadcza główna bohaterka powieści, Emira Tucker, czarnoskóra opiekunka Briar, jednej z córek Alix Chamberlain, co staje się punktem wyjścia dla powieści. Młoda kobieta, poproszona niespodzianie pewnego wieczoru o pilną opiekę nad dzieckiem, zabiera dziewczynkę do Market Depot. A tam, w imię troski o dobro dziecka, zostaje oskarżona – przez jedną z klientek i ochroniarza – o uprowadzenie białego dziecka. Nie ma ku temu żadnych podstaw, może poza kolorem skóry Emiry. Sytuacja zostaje szybko wyjaśniona przez męża Alix, Petera, ale Reid każe nam przyjrzeć się tej sytuacji bliżej, zajrzeć pod podszewkę zdarzeń.

Po pierwsze sam Peter Chamberlain to jedna z postaci, które tkwią w rozkroku między przyzwyczajeniami a polityczną poprawnością. Dlaczego Emira musiała zabrać Briar z domu? Dlatego, że Chamberlainowie musieli wezwać policję po tym, jak ich dom ktoś obrzucił jajkami. A stało się tak, ponieważ chwilę wcześniej Peter pozwolił sobie na antenie wygłosić z gruntu rasistowskie stwierdzenie. A przecież nie zrobił tego po to, by kogoś obrazić, nie pomyślał pewnie nawet, że przemawia przez niego skłonność do dzielenia ludzi na lepszych i gorszych, rzucił jedynie zdanie, które wynikało z jego życiowych doświadczeń, z uprzedzeń wyniesionych z domu.

Takich przejawów nieuświadomionego, ale oczywistego rasizmu jest tu więcej. To zresztą oblicze rasizmu rzadko pokazywane – nie ma tu wyrażanej wprost nienawiści czy przemocy na tle rasowym, jest łagodna perswazja, jest pouczanie, jest głęboka „troska”. I tak biali w powieści Reid przez cały czas usiłują udowadniać czarnym, że traktują ich na równi ze sobą, jednocześnie mówiąc im, co mają robić, jak się zachowywać, kim być. A ich hiperpoprawność staje się dla Emiry uciążliwa i nieraz obraźliwa. Nie ma bowiem mowy o równym traktowaniu kogoś, kogo postrzega się wciąż przez pryzmat koloru skóry.

Przeczytaj także:

Ten nieuświadomiony rasizm idzie w powieści Kiley Reid w parze z rasizmem świadomym, polegającym na celowym wykorzystywaniu społecznych napięć do realizacji własnych cynicznych celów. Emira stanie się więc obiektem (nawet jeśli nazywana jest podmiotem) gry, mającej na celu głównie ocieplenie wizerunku białych, jako tych, którzy otaczają czarnych opieką i troską. Bohaterka powieści nie funkcjonuje więc dla nich jako dwudziestopięcioletnia kobieta o konkretnych umiejętnościach i doświadczeniu, ktoś mający prywatne życie, marzenia, troski, a przede wszystkim własne zdanie, ale wyłącznie jako argument w sporze, przydatny „gadżet” w budowaniu osobistej marki, jako ktoś, dzięki komu można sobie „dodać punktów do fejmu”.

„Ten dziwny wiek” wrzuca nas zatem w sam środek świata żyjącego w przekonaniu o własnej doskonałości, społecznej dojrzałości opartej m.in. na tolerancji wobec odmienności. Przekonaniu tyleż wygodnym, ile fałszywym.

Kiley Reid, Ten dziwny wiek (Such a Fun Age)
Przełożyła Paulina Surniak
Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 16 czerwca 2022
ISBN: 9788366839304 

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: