recenzja

Cena zmian | Wojciech Chmielarz, Długa noc

Bohaterowie „Długiej nocy” Wojciecha Chmielarza dochodzą właśnie do tego krytycznego momentu w swoim życiu, gdy zostawić muszą za sobą przeszłość i jednocześnie stawić czoła przyszłości. Za wszelką cenę. Nawet najwyższą – pisze Przemysław Poznański.

Jakub Mortka, bohater „Podpalacza”, „Farmy lalek”, „Przejęcia”, „Osiedla marzeń” i „Cieni” powraca w powieści niestroniącej od scen brutalnych, zanurzonej w mrocznym świecie wcześniejszych tomów, świecie narkotyków, prostytucji, morderstw, a przecież jednocześnie powieści innej, bo kameralnej, wręcz intymnej, poddanej nierzadko nastrojowi ulotnej chwili. Cokolwiek się tu zdarzy, wpisane zostanie bowiem przede wszystkim w rodzinne dramaty bohaterów i dotykać będzie sekretów oraz traum, nieraz schowanych za szczelnie zamkniętymi drzwiami. Rozgrywać się będzie tyleż na poziomie tego, co widoczne, co wpisuje się szeroko pojęty topos powieści kryminalnej, z przesłuchaniami, z pościgami i ze żmudnym dochodzeniem zmierzającym do pojmania odpowiedzialnych za zbrodnie, ile na poziomie tego, co niedostrzegalne, co niedopowiedziane lub wyszeptane, czy powiedziane w pośpiechu, co najbardziej osobiste, bo oparte na miłości, na zaufaniu (lub braku zaufania) w siłę rodzinnych więzi.

Bo też właśnie zaufanie jest jednym z tych czynników, które spajają fabułę „Długiej nocy”. Chmielarz pokazuje bowiem jak kruche może być to, co uważamy często za pewnik, ale też jak potężną może okazać się bronią. Zaufanie bliskich łatwo nadwyrężyć lub stracić, gdy nie poświęcamy im dość czasu, gdy – jak Mortka – wolimy skupiać się na pracy, relacje rodzinne redukując do rozmów telefonicznych i gier online. Zaufanie może też zawodzić, gdy okazuje się jednostronne, a tym samym gdy staje się pułapką. Często śmiertelną.

Punktem wyjścia fabuły jest powrót Jakuba Mortki do kraju z Hagi, gdzie przez kilka ostatnich lat pracował w Europolu. Po przyjeździe do Warszawy zastaje dawne miejsce pracy – komendę stołeczną policji – odmienioną. Sucha, wcześniej jego podwładna, teraz ma być jego szefową, a wielu funkcjonariuszy, którzy teraz pracują w stołecznej, postrzega go tylko (i aż) jako tajemniczego nieznajomego, którego również obdarzyć trzeba będzie kredytem zaufania. Nie będzie to zresztą łatwe, bo choć komisarz się zmienił, to nie wyrzekł się swoich metod śledczych, często kontrowersyjnych, nawet jeśli skutecznych. A jego doświadczenie będzie potrzebne, bo po mieście, w białym terenowym samochodzie, krąży ktoś, kto za cel obrał sobie zabicie jak największej liczby kobiet. Czy uda się go na czas powstrzymać? Czy – w innej, ale nie mniej ważnej sprawie – uda się zdobyć zeznania od mężczyzny, który właśnie trafił na komendę? Czy wreszcie Mortka poradzi sobie z problemem, który wciąż spędza mu sen z powiek, bo dotyczy jego najbliższych?  

Przeczytaj także:

Wojciech Chmielarz mógł taką historię – zanurzoną po brzegi w najbardziej intymnych sekretach bohaterów – opowiedzieć na wiele sposobów, ale wydaje się, że wybrał najlepszy. Zdecydował się wydarzenia z głównej osi fabularnej zmieścić w ciągu tytułowej długiej nocy. Nawet jeśli wrzucani raz po raz w retrospekcje, zawsze wracać będziemy przecież do tych kilku godzin, które okażą się dla zdecydowanej większości bohaterów czasem przełomu, czasem krytycznym, takim czasem, który raz na zawsze zdecyduje o zakończeniu jednego etapu życia i (być może) rozpoczęciu kolejnego. Chmielarz wygrywa ten nastrój niepewności, towarzyszącej zawsze żegnaniu tego co znane i witaniu tego co nieznane, decydując się na ściśnięcie czasu fabuły do owego czasu nocy, czasu „pomiędzy”, pomiędzy jednym dniem a kolejnym.  

Noc daje mu też zresztą inne fabularne możliwości – w komendzie, spowitej może nie tyle w mroku, ile w nastroju pozornej stagnacji, każde zdarzenie wybrzmiewa głośniej i rezonuje silniej. Nocne miasto z kolei staje się najlepszym możliwym tłem dla opowieści o namiętnościach, które wybuchają szczególnie mocno właśnie po zachodzie słońca, w tym opowieści rozgrywającej się w świecie prostytucji, który portretuje zresztą Chmielarz z całą jego złożonością, szacunkiem dla ludzkich wyborów, ale i z ukazaniem niebezpieczeństw czyhających na kobiety, które chcą albo muszą zajmować się pracą seksualną.

Przeczytaj także:

Nie unika bowiem autor „Długiej nocy” tematów, które zakotwiczają jego powieść w naszej rzeczywistości, z wielu powodów również przełomowej, krytycznej. Mówi nam więc o pandemii, która mija, ale wciąż zgarnia żniwo, o poświęceniu lekarzy, o śmierci i uzdrowieniu. Mówi o wojnie w Ukrainie, która zmieniła już i z pewnością zmieni jeszcze bardziej oblicze Europy i świata, porusza w końcu kwestie praw osób LGBT+, ukazując oblicza homofobii, wpisanej m.in. w polityczną retorykę skrajnych ugrupowań, z drugiej strony odsłaniając całe pokłady traum i bólu, wywoływanych przez nietolerancję na co dzień doświadczaną w naszym kraju przez osoby nieheteronormatywne. Chmielarz unika jednak nachalnej publicystyki – każdy z opisanych problemów wpisuje w fabułę, zarówno wówczas, gdy dzięki temu rysuje dla swojej opowieści szersze tło, jak i – co chyba ważniejsze – wtedy, gdy sprowadza ogólne i być może dla niektórych spowszedniałe już kwestie do poziomu konkretnych jednostek, osób znanych bohaterowi i ich indywidulanych doświadczeń.

Chmielarz z jednej strony nie zaskakuje, bo „Żmijowiskiem”, „Wyrwą” czy „Prostą sprawą”, które napisał podczas pauzy po ostatnim tomie z Jakubem Mortką, pokazał, że w szeroko pojętym gatunku kryminału porusza się nie tylko sprawnie (co było wiadomo już wcześniej), ale i z dużą dozą elastyczności i otwartości na gatunkowe eksperymenty. Z drugiej strony zaskakuje, bo „Długa noc” znowu stawia jego twórczość w nowym miejscu, będąc być może także w pewnym sensie zamknięciem pewnego etapu i otwarciem nowego.

Wojciech Chmielarz, Długa noc
Marginesy, Warszawa, 15 czerwca 2022
ISBN: 9788367262170

___________________________

The protagonists of Wojciech Chmielarz’s „Długa noc” (Long Night) reach precisely this critical moment in their lives, when they have to leave the past behind and face the future at the same time. At all costs. Even the highest – writes Przemysław Poznański.

%d