recenzja

Nurkując w rozpacz | David Vann, Komodo

David Vann obsadza tym razem w głównej roli obdarzoną ogromną wnikliwością kobietę i pokazując kryzys macierzyństwa oddaje jej subiektywną perspektywę przegranego życia. Pisarz po raz kolejny udowadnia, że potrafi przekazać emocje swoich bohaterów niezwykle celnie i bez znieczulenia – o „Komodo” pisze Malgorzata Żebrowska.

Rozbita rodzina spotyka się po latach na pięknej indonezyjskiej wyspie, mając nadzieję na pojednanie. Matka i córka przylatują do stęsknionego syna i brata, który zaprasza ich na tydzień urlopu w raju. Morskie głębiny, w których czeka na nurkujących niezwykły świat, idealna pogoda i niezwykłe krajobrazy stanowią scenerię, która ma gwarantować relaks i generować wyłącznie pozytywne emocje. Co może pójść nie tak? Jak to bywa w prozie Davida Vanna – wszystko.

Tracy to zmęczona czterdziestopięcioletnia matka, która ma nadzieję na relaksujący tydzień spędzony bez towarzystwa pięcioletnich synów. Jej brat, pisarz, przeżywający kryzys twórczy i finansowy, pragnie pozyskać nowe źródło dochodu i w tym celu odbywa szkolenie, po którym zostanie profesjonalnym instruktorem nurkowania. Matka rodzeństwa, stęskniona za dawno nie widzianym synem, pragnie spędzić trochę czasu ze swoimi dorosłymi dziećmi. Cała trójka wciąż nosi jednak w pamięci traumę, z którą pozostawił ich ojciec po swojej samobójczej śmierci. Dlatego nie ma mowy o sielance – jako czytelnicy stajemy się za to z każdą chwilą świadkami postępującego konfliktu pomiędzy trzema postaciami, z których każda wnosi do relacji swoje problemy, poczucie samotności i gniewu, będącego powodem narastającej agresji.

Autor zdecydował się wzbogacić książkę niezwykłymi opisami nurkowania i podwodnego świata, który jest tyleż piękny, ile groźny i niebezpieczny. Wraz z bohaterami zanurzamy się pod powierzchnię, podziwiamy plastycznie opisaną faunę i florę morskich głębin i pozostajemy zahipnotyzowani w zachwycie, by następnie dać się zaskoczyć szeregiem niezwykle silnych emocji i aktów przemocy. Zanurzywszy się w podwodny świat i będąc w towarzystwie świadków oraz współsprawców traumy, bohaterowie nie mogą się oprzeć zanurzeniu w głębię swojego umysłu, uruchamiając zadawnione żale i pretensje.

Przeczytaj także:

Dotyczy to szczególnie Tracy, która czuje, że jej życie skończyło się w momencie narodzin bliźniąt. Nie może pogodzić się z utratą wszelkich innych ról społecznych – została jej rola matki, która oznacza osiemnaście godzin dziennie jałowej pracy, nie przynoszącej satysfakcji, nie dającej spełnienia. To, co dostała od życia, w żadnej mierze nie przypomina założeń, jakie czyniła, dokonując życiowych wyborów. Ma przystojnego męża, który uwiódł ją wdziękiem osobistym, ale nie interesuje się opieką nad dziećmi. Skończyła dobry uniwersytet i miała ciekawą pracę, którą straciła krótko przed narodzinami dziećmi. Jej dawną sylwetkę przykryły warstwy tłuszczu, a dawne marzenia zostały pogrzebane pod ciuchami, zupkami, kupkami i pieluchami. Tracy jest wiecznie sfrustrowana i wściekła, nie poznaje samej siebie. Pragnie wrócić do dawnego charakteru, do dawnego życia, ale, co wielokrotnie podkreśla, jest uziemiona na kolejne trzynaście lat i nie widzi dla siebie ratunku.

Kontrast pomiędzy wymarzonym i zaprojektowanym życiem bohaterki a tym, jak ono naprawdę wygląda, jest w powieści często podkreślany i bolesny. Vann w podobny sposób prezentuje indonezyjski raj – przepiękna wyspa oferuje wspaniałe widoki, ale podłe jedzenie; profesjonalny kurs nurkowania, ale gburowatych, chamskich instruktorów. Różnica pomiędzy życiem wymarzonym a realnym, pomiędzy marzeniami a jawą to główny motyw „Komodo”. Po lekturze pozostajemy z pytaniem, czy jest jakaś droga pośrodku – sposób na to, by trzymać się na powierzchni rzeczywistości i nie zatonąć w rozpaczy.

David Vann, Komodo
Przełożyła Dobromiła Jankowska
Pauza, Warszawa, 12 stycznia 2022
ISBN: 9788396189967

%d bloggers like this: