W najnowszej powieści, pierwszej po Noblu, Kazuo Ishiguro stawia przed nami szereg luster, w których przeglądamy się, by sprawdzić czy istnieje coś takiego jak człowieczeństwo. A jeśli tak, to czy przynależy tylko nam, czy może da się je odnaleźć również w sztucznej inteligencji? O książce „Klara i słońce” pisze Przemysław Poznański.

„Postępy w rozwoju sztucznej inteligencji dają niesamowite, ratujące życie korzyści, ale mogą także przyczynić się do nowych podziałów, przypominających apartheid, czy do masowego bezrobocia. Ale pozostaję optymistą” – mówił w swojej mowie noblowskiej Kazuo Ishiguro. I oto teraz przenosi nas do świata niedalekiej przyszłości, gdzie człowiekowi na co dzień towarzyszą maszyny, nie tylko wykonujące za niego fizyczną pracę, ale i będące dla niego towarzystwem. Maszyny inteligentne, także humanoidalne, uczące się i naśladujące nas samych. Czasem do złudzenia z nami identyczne. Należą do nich tzw. SP – sztuczni przyjaciele i przyjaciółki, zasilane energią słoneczną androidy, kupowane dla nastolatków. Rodzaj zabawki dla osób, które mają już za sobą dzieciństwo, ale nie wkroczyły jeszcze w dorosłość.
Taką SP jest tytułowa Klara. Robot starszego typu, który z czasem musi ustąpić w sklepie miejsca nowym generacjom, ale dzięki niezwykłemu zmysłowi obserwacji i analizy tego, co zdoła zaobserwować zyskujący uznanie Kierowniczki, która raz po raz stawia ją nawet w witrynie. To miejsce ważne, bo stanowiące de facto jedno z wielu pojawiających się w tej powieści luster – mniej lub bardziej dosłownych, w których raz odbijają się promienie słońca, innym razem najsilniejsze emocje. Klara obserwuje zza szklanej tafli niedostępny jej świat, chłonąc go wszystkimi zmysłami. Widzi remontującą ulicę Maszynę Cootingsa, która w jej mniemaniu stworzona została tylko po to, by tworzyć Zanieczyszczenia, widzi wysokie budynki, widzi też bezdomnego mężczyznę z psem. Ta ostatnia obserwacja okazuje się zresztą szczególnie istotna dla rozwoju postaci. Doprowadza bowiem do jej przebudzenia, przynosi moment przejścia od odbijania w elektronowym mózgu tego, co widziane, do wygenerowania informacji zwrotnej, nacechowanej emocjonalnie. Do czegoś, co ostrożnie nazwać moglibyśmy empatią.
Przeczytaj także:
To lustro sklepowej witryny działa na wiele sposobów – w tym krótkim momencie, gdy Klara nie tkwi akurat w środku pomieszczenia, zauważa ją i wybiera nastoletnia, zresztą przewlekle chora, Josie, odnajdując właśnie w tym, a nie innym humanoidzie idealne odbicie swoich pragnień związanych z SP. Działa to zresztą w obie strony. To tam Klara zaczyna bowiem analizować jej wygląd i zachowanie, które potem, nim zostanie kupiona, idealnie odtworzy na wyraźną prośbę matki dziewczyny, nie zdając sobie sprawy z potencjalnych konsekwencji tego czynu.
Ishiguro każe jednak swojej bohaterce wykroczyć z czasem poza mimetyzm maszyny mającej udawać człowieka i dokonać wyboru, którego nie oczekiwalibyśmy od niej, której nie spodziewalibyśmy się po zabawce. Josie wybiera Klarę, ale przecież w tej samej chwili Klara wybiera Josie. Lustro spełnia swoją rolę. Lustro niezwykłe.
Niezwykłe jak to, które w jednej ze scen ojciec Josie daje córce. To lustro pokazuje prawdziwą, a nie odbitą twarz. Twarz taką jaką możemy zobaczyć tylko na fotografii. Twarz taką, jaką widzą inni. „Czy nie jest dziwne, że wszyscy to tolerujemy? Wszystkie te lustra, które pokazują nam odwrotną stronę?” – pyta ojciec. To wydarzenie, fabularnie nieniosące istotnych konsekwencji, zbliża nas do odkrycia tego, co uważam za klucz do zrozumienia książki Ishiguro. Jest to bowiem opowieść o tym jak my postrzegamy siebie i jak widzimy innych ludzi. I gdzie kończy się – a gdzie zaczyna – człowieczeństwo, a zatem czy należy je rozumieć szeroko, jako zespół cech, które nabyć może też inteligencja sztuczna, węziej, gdy jest ono przynależne tylko nam, ludziom czy może najwęziej, gdy staje się desygnatem zaledwie tylko pewnej grupy ludzi?
Jeśli bowiem powieść przenosi nas do świata niedalekiej przyszłości, to także takiego, w którym wartość człowieka podlega gradacji, wynikającej z oceny jego genomu. Niewątpliwy talent, jak choćby w przypadku chłopca Ricky’ego, nie jest przecież wystarczającą przepustką do studiowania na dobrej uczelni. Taką przepustką jest „skorygowanie”, a więc ingerencja w geny, przypominająca tak naprawdę wymianę wadliwych części. Przypominająca naprawę.
Świat obserwowany przez Klarę jest więc światem dyskryminacji, odbijającym odwieczne podziały społeczne – w którym nieskorygowani spychani są poza nawias, choć wciąż pozostają ludźmi, za to SP traktuje się tu tylko trochę lepiej niż odkurzacz (jak uzna jedna z bohaterek), więc Gospodyni zawsze będzie zwracać się do Klary tylko per „SP”.
Przeczytaj także:
Szukając cech humanizmu, Ishiguro czyni jednak bohaterami powieści właśnie takich wykluczonych. Nie tylko Klara czy wspomniany Ricky są tu bowiem kimś pomijanym. Także matka Ricky’ego i w końcu także sama poważnie chora Josie funkcjonują na marginesie zdarzeń. Nic dziwnego, że to w ich świecie paść muszą te najważniejsze stwierdzenia i pytania: „Pragniemy wierzyć, że w każdym z nas jest coś nieuchwytnego, co nie podlega transferowi. Dziś wiemy jednak, że nic takiego nie istnieje” – stwierdza w pewnej chwili pan Capaldi. On sam jest tu figurą (s)twórcy, wcieleniem Gepetta z „Pinokia” Carlo Collodiego czy też może bardziej nawet dr. Eldona Tyrella z filmu „Blade Runner” Ridleya Scotta, nakręconego na motywach prozy Philipa K. Dicka. Choć w istocie zaprzecza tym samym istnieniu duszy, a więc czegoś, czego nie dawałoby się odtworzyć, odwzorować, to nie jest w stanie zaprzeczyć faktom, że człowiek może okazać się bezduszny niczym maszyna, a maszyna może być zdolna do największego poświęcenia w imię emocji będących lustrzanym odbiciem ludzkiej przyjaźni czy miłości.
Ale jest w powieści Ishiguro jeszcze jedno lustro: lustro narracji. Niezwykłej, choć pozornie prostej. Całość powieści jest bowiem pierwszoosobową opowieścią Klary, przefiltrowaną przez jej elektronowy mózg, ułożoną według dojrzewającej w niej wrażliwości. To narracja maszyny, ale i narracja dziecka, nieświadomego do końca złożoności świata i swojej w nim roli, a jednak starającego się kształtować ten świat według własnego moralnego wzorca. Przeglądamy się w tym lustrze z rosnącym zdumieniem, z coraz większym podziwem, ale i z pytaniami, na które dopiero musimy znaleźć odpowiedzi.
Kazuo Ishiguro, Klara i słońce (Klara and the Sun)
Przełożył Andrzej Szulc
Albatros, Warszawa, 21 marca 2021
ISBN: 9788382153651
________
In the latest novel, the first after the Nobel Prize, Kazuo Ishiguro places a series of mirrors in front of us, in which we look at ourselves to see if there is such a thing as humanity. And if so, do they belong only to us, or can they be found in artificial intelligence as well? Przemysław Poznański writes about the book „Klara and the Sun”.