Powołując do życia postać niemożliwą, zlepioną w jedno z co najmniej trzech archetypicznych czy magicznych figur, Maciej Płaza znajduje klucz do opowiedzenia nam o równie dojmująco niemożliwym świecie: tyleż zanurzonym w historycznej prawdzie, ile bezpowrotnie nieistniejącym – o „Golemie” pisze Przemysław Poznański.

Już samym tytułem swojej powieści Płaza wpisuje się w tradycję tak bogatą literacko, jak obrosłą warstwami znaczeń, archetypiczną, a nawet popkulturową. To z jednej strony akt odwagi autora, z drugiej – konieczność. Skoro bowiem chciał nam opowiedzieć o świecie, który przeminął i jeśli istnieje w zbiorowej świadomości, to tylko jako zespół nie zawsze jasnych, a często przekłamanych, przeinaczonych, zagubionych znaczeniowo symboli, musiał poszukać nie tylko języka, nie tylko zagłębić się bez reszty w kulturowość, obyczajowość i duchowość sztetla, co po mistrzowsku robi, ale i znaleźć przewodnika, który byłby tego świata najlepszą emanacją. Który wprowadziłby tam nas – obcych.
Stąd Golem, na którego barkach „jesiennym świtem, jedenastego tiszri 5671 roku”, a więc 14 października roku 1910, wślizgujemy się do maleńkich Liścisk – mieściny na Podolu, stającej się zresztą w tej powieści dość szybko symbolem tysięcy takich wschodnioeuropejskich sztetli z początku XX wieku. Wślizgujemy się, by w zasadzie od razu zdać sobie sprawę z faktu, że przywołując ową figurę Golema autor nie zamierza wcale traktować jej w kategoriach kulturowego cytatu, lecz nadaje jej osobne życie i (prze)znaczenie.
W najbardziej znanej wersji legendy, Golem jest pozbawionym nieśmiertelnej duszy, ulepionym z gliny i ożywionym przez rabina Jehudę Löw ben Bezalela obrońcą praskich Żydów. W istocie opowieść o glinianym olbrzymie powstała w XIX wieku jako reakcja na pogromy i nasilający się antysemityzm, którego widomym znakiem były sprokurowane przez carską Ochranę „Protokoły Mędrców Syjonu”. W literaturze jest Golem z kolei – jak u Gustava Meyrinka – postacią z pogranicza jawy i snu, albo jak u Izaaka Bashevisa Singera, czerpiącego wprost z legendy o glinianym obrońcy, skutecznym narzędziem zemsty za zniesławienie.
Płaza czerpie z tych tradycji, ale tylko po to, by z nimi dyskutować, przekształcać je, a w końcu od nich oderwać. W poszukiwaniu Golema natkniemy się choćby na Szirę, córkę cadyka, kobietę milczącą z wyboru, dotkniętą klątwą, bo tracącą kolejnych mężów, a więc wcielenie golema rodem z definicji „Talmudu Babilońskiego”, gdzie nazywa się tak kobietę, która nie poczęła.
Przeczytaj także:
A to dopiero początek poszukiwania tropów zawartych w tytule. Kim jeszcze jest Golem u Płazy? Stworzoną z mistycznej magii istotą, bronią gotową do użycia w obliczu kolejnego nieuniknionego pogromu? A może przede wszystkim istotnym dopełnieniem konglomeratu, z którego pisarz zlepia swojego bohatera – Rafaela, przybysza, tułacza, nieznanego, obcego? Kogoś, kto zjawia się w Liściskach, by przebudzić sztetl i jednocześnie ożywić literacko ten pozornie ugruntowany w kulturowej tradycji obraz świata graniczącego ze światem chrześcijan, a przecież hermetycznego, zaludnionego przez mężczyzn w sztrajmlach i bekieszach, oddających się studiowaniu Tory oraz kobiety, przyjmujące na siebie rolę żon i matek, choć często – jak choćby rebecyn Chagit – odgrywających tu role pierwszoplanowe.
W bezimiennym przybyszu, któremu imię Rafel zostanie nadane dopiero w miasteczku, odnaleźć golemiczność nietrudno. Widzimy wszak jego wysoki wzrost, pewną pokraczność w ruchach, a przede wszystkim poznajemy go jako osobę milczącą. Z drugiej strony nie jest on postacią ukształtowaną, lecz stworzoną, istotą ludzką, nie tyle obdarowaną więc duszą – nefesz, ile pełnoprawną emanacją duszy – neszama. Jego milczenie, wynikające z połowicznej głuchoty, też jest umowne: Rafael mówi, lecz jego mowa jest zarezerwowana dla modlitwy.
Płaza lepi jednak swojego Golema-Rafaela także z innych figur, w tym figury sprawiedliwego, jednego z trzydziestu sześciu przypisanych na każde pokolenie, czy wręcz figury mesjasza, wybawiciela, przyjmowanego zresztą z oczywistym niedowierzaniem, które skutecznie wypiera potencjalną nadprzyrodzoność czynów, „cudów”, dziejących się za sprawą bohatera. Jakby tego było mało, zdaje się też być Rafael w pewnej chwili niczym Oblubieniec z Szir ha-Szirim, Pieśni nad Pieśniami, mężczyzną kalekim, a przecież o majestacie Abrahama, obdarzonego „mądrością Salomona, odrobinę tylko przygaszoną smutkiem Koheleta”.
Przeczytaj także:
Tym samym postać bohatera staje się Golemem, ale Golemem podporządkowanym tej konkretnej fabule. O ile bowiem ma Płaza prawo odwoływać się do tradycji wspomnianego już Singera czy Juliana Strykowskiego, to przecież nie opisuje świata, który znałby, który byłby dla niego osobiście namacalny, nie może więc, albo nie chce, powielać schematu bohatera z prozy wywodzącej się z tamtego czasu, lecz musi stworzyć kogoś na równi prawdziwego i niemożliwego.
Kogoś na miarę opowieści zakorzenionej w historii, w świecie odtworzonym przez Płazę z drobiazgowością sięgającą poziomu pojedynczego słowa, często słowa wypowiedzianego w jidysz i nietłumaczonego, jak nie tłumaczyłby go mieszkaniec Liścisk, a nawet poziomu pojedynczej litery i jej niebagatelnego znaczenia w rzeczywistości przesiąkniętej magią Kabały.
A jednocześnie kogoś kto w swej niezwykłości byłby też prorokiem, a może raczej owym przybyszem – nie spoza sztetla, lecz szerzej: z przyszłości, na tyle odległej od czasu przedstawionego, by posiadł świadomość tego, co w sposób dla nas już oczywisty nadejdzie. Kogoś zatem pasującego do fabuły opisującej świat niemożliwy, bo bezpowrotnie nieistniejący – nie tylko dlatego, że jest to świat sprzed ponad stulecia, ale przede wszystkim dlatego, że nawet miejsce po nim i ślad po jego mieszkańcach, zostały starte z powierzchni ziemi wyrokami ludzi odpowiedzialnych za to, jak potoczyła się najnowsza historia.
Maciej Płaza, Golem
Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 10 lutego 2021
ISBN: 9788328085114
By bringing to life an impossible figure, stuck together into one of at least three archetypal or magical figures, Maciej Płaza finds the key to tell us about an equally overwhelmingly impossible world: immersed in historical truth as much as irretrievably non-existent – Przemysław Poznański writes about „Golem”.