artykuł

Anna Fryczkowska poleca na Święta | Lektury, w które można uciec

Co pisarze polecają do czytania w czasie Świąt i w końcówce roku? Zobaczcie propozycje Anny Fryczkowskiej, autorki m.in. takich książek jak „Starsza pani wnika”, „Sześć kobiet w śniegu (nie licząc suki)”, „Równonoc”, „Wdowinek” i „Cyrkówka Marianna”.

Czasy takie, że czytam mniej niż kiedyś, czyli najwyżej książkę tygodniowo. Dlaczego? A bo chociaż z powodu pandemicznego ograniczenia aktywności czasu mam więcej, to jednak myśli ciągle błądzą w niepokojących regionach, więc o skupienie trudniej. Tym bardziej cenię więc takie lektury, które wciągają i pozwalają zapomnieć o policyjnych kotłach na ulicach czy szalejących statystykach chorych na covid. Lektury, w które można uciec. Oto pięć moich strzałów na święta.

Okres przedświąteczny, poza kolędami w supermarketach i wszechobecnymi Mikołajami zaopatrzonymi w sztuczne brody, sztuczne brzuchy i sztuczną jowialność, odznacza się też tym, że księgarnie wypełniają się tzw. książkami gwiazdkowymi, czyli ciepłymi w zamyśle opowieściami dziejącymi się podczas świąt. Hanna Cygler postanowiła potraktować sprawę nieco na odwrót. Jej „Złodziejki Świąt” (Dom Wydawniczy Rebis) to opowieść o grupie pisarek, z których każda właśnie zmaga się z trudną misją napisania ciepłej świątecznej opowieści, podczas gdy rzeczywistość skrzeczy…

Saga, mocno krakowska. Przeszłość, wystarczająco zamierzchła. Apteka, świetnie zriserczowana. Historia, pięknie pokręcona. Czyli prapoczątek słynnej sagi krakowskiej Lucyny Olejniczak „Apteka pod Złotym Moździerzem. Obca” (Prószyński I S-ka).

„Podróż bohaterki” Maureen Murdock (Instytut Studiów Kulturowych) to książka o kobiecych mitach w kulturze, z uwielbianego przeze mnie nurtu odkrywania roli kobiet w ogólnej opowieści o ludzkości.

Krzysztof Varga „Dziennik hipopotama” (Iskry).  Varga jest dowcipny, sarkastyczny i cudownie zanurzony w kulturze. Inspiruje, zachęca, odradza i się pastwi. Tak, czasem się pastwi. Na znajomych i przyjaciołach (nawet Stasiukowi się dostało za występy u Wojewódzkiego), ale przede wszystkim na popkulturze, co mam mu za złe. Przekonał się wyłącznie do seriali. Bywa również narcystyczny, niedoceniony i gorzki. Mimo narcyzmu (a może dzięki niemu) całość czyta się wyśmienicie.

Esejofelietony na różne pasjonujące, palące, chwilami nawet wzruszające problemy, czyli „Moja osoba” Łukasza Najdera (Czarne). Bałam, że będzie to książkowy wykwit samozachwytu, ale absolutnie nim nie jest. Jak na książkę, która traktuje między innymi o tym, jak trudno zamknąć życie w słowa i anegdoty, ujmuje je w naprawdę wstrząsająco trafny sposób. Ma się z tego i mnóstwo radości, i zwykłej czytelniczej przyjemności, i łechtania intelektu, i podziwu dla ekwilibrystyki stylistycznej Najdera. Cieszy mnie też bibliografia pod każdym z esejo-felietonów, bo bardzo lubię, gdy ludzie mi mówią, co czytali.

Przeczytaj także:

%d bloggers like this: