„Podmiot nie zgadza się z orzeczeniem” to bodaj najbardziej dziś znane „filologiczne” hasło protestów w obronie praw kobiet, które przez ostatnie dni przetoczyły się przez cały kraj. Ale nie jedyne, pokazujące, że na ulice wyszli ludzie, czerpiący siłę również z literatury.

Transparenty i zapisane hasłami kartony są nieodłącznym elementem każdego protestu. Ich zadaniem jest wyrażenie w kilku słowach żądań i postulatów, ukazać przyczyny oburzenia i cel wyjścia na ulicę. W ostatnich dniach hasłem widzianym najczęściej było słowo „Wypierdalać”, często stylizowane na plakat Solidarności z 1989 roku z Gary Cooperem, tu zastąpionym przez silne filmowe postaci kobiece, m.in. Ripley (Sigorney Weaver) z „Obcego”, Sarah Connor (Linda Hamilton) z „Terminatora”, bohaterka filmu „Kill Bill” (Uma Thurman) czy Lara Croft (Angelina Jolie).
Annuszka już rozlała olej
Słowo skrytykowane zostało jako wulgarne, co spotkało się z inteligentną reakcją – nowe transparenty i internetowe memy zaczęły obfitować w hasła „Uprzejmie prosimy wypierdalać”, ironiczne „Uprzejmie prosimy, prędziutko uciekajcie”, „Jesteśmy zaniepokojone” czy „Motyla noga” (cytat z filmu Stanisława Barei „Miś”).
Ale oprócz haseł zrozumiałych powszechnie, znalazły się i takie, które wynikają ze znanych protestującym kulturowych kodów, pokazujące, że czerpią oni siłę także z literatury i języka. Tym hasłem, które podbiło internet było stwierdzenie, że „podmiot nie zgadza się z orzeczeniem” – składniowy dylemat umieszczony na tle zdjęcia autorstwa działacza LGBTQ+ Barta Staszewskiego pokazującego z góry kilkudziesięciotysięczny tłum zgormadzony przy Rondzie Dmowskiego w Warszawie – zyskał zupełnie nowy kontekst. Autorką hasła jest Małgorzata Czarna.
Wśród haseł nie zabrakło też cytatów zaczerpniętych wprost z literatury. Przede wszystkim „Annuszka już rozlała olej” – cytat z „Mistrza i Małgorzaty” Michaiła Bulhakowa, de facto jednej z najbardziej feministycznych powieści XX wieku, pokazuje nieodwracalność zdarzeń, których siłą sprawczą są kobiety.
Na kartonach znaleźć można było też cytat z „Potopu” Henryka Sienkiewicza (z wizerunkiem Oleńki Billewiczówny w interpretacji Małgorzaty Braunek): „Diabeł się ubrał w ornat i ogonem na msze dzwoni”. Ale były i odwołania do innych utworów literackich: „Jaki kraj taki Voldemort” – nawiązanie do serii J.K. Rowling „Harry Potter”, „Słowacki Julek broni wszystkich córek”, a nawet parafraza biblijnego psalmu 23.: „Chociażbym szła Nowogrodzką, zła się nie ulęknę”. I wreszcie dosadnie proste: „Cytując Hamleta, akt piąty, scenę pierwsza, wers 425: „Nie”. Praw kobiet broniły nawet Muminki z książek Tove Jansson i postać z komiksowego uniwersum Marvela: „Nie za taki świat zginął Tony Stark”.
#wydawcywyklęci
Także niektórzy wydawcy uznali, że muszą jasno określić, po której stronie sporu stoją i wprost poparli osoby protestujące w obronie praw kobiet po „orzeczeniu” Trybunału Konstytucyjnego pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej. Czerwona strzała – symbol „Ogólnopolskiego Strajku Kobiet” – została w mediach społecznościowych tych oficyn albo umieszczona obok logotypu, albo pojawiła się na obrazku w tle, lub na osi czasu. Wydawnictwo Poznańskie opatrzyło obrazek hasztagami #jesteśmynastrajku #literaturajestkobietą, Albatros napisał: Solidaryzujemy się z Ogólnopolskim Strajkiem Kobiet! Do zobaczenia na spacerze!, Prószyński i S-ka przy grafice z napisem „Dziś nie pracujemy” dodawał również: Solidaryzujemy się z Ogólnopolskim Strajkiem Kobiet, Muza deklarowała: Jutro nie pracujemy, strajkujemy #strajkkobiet. Wydawnictwo Świat Książki dodawało: Nie da się inaczej! Zawsze jesteśmy po stronie kobiet.
Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Oprócz lajków wydawnictwa doczekały się też… konsumenckiego bojkotu ze strony przedstawicieli prawicy. Hołubiony przez władzę poeta Wojciech Wencel zamieścił tweeta, w którym wymienia oficyny, książek których nie należy kupować. Oprócz wspomnianych na liście znalazły się jeszcze: Dom Wydawniczy Rebis, Marginesy, Książkowe Klimaty, Media Rodzina i Wydawnictwo W.A.B. To ostatnie dowcipnie skomentowało całą sprawę: „Trafiliśmy na listę potępionych. Przybijamy piątkę pozostałym! PS. Drogie i Drodzy, czy możemy liczyć że kupicie od nas tych 10 książek więcej?”
Także pozostałe oficyny raczej nie przejęły się bojkotem. Marginesy napisały tylko „Pierwszy raz nie wiemy, co napisać…”, słowo/obraz terytoria spytało retorycznie: Mamy się bać, jak myślicie?, Wydawnictwo Poznańskie dodawało: Byliśmy na spacerze, więc nie zdążyliśmy przepostować. Gdyby ktoś z Was miał nieodpartą pokusę bojkotu, jest w czym wybierać! #wydawcywyklęci. Pojawił się nawet wpis dowcipny Anity Musioł, właścicieli Wydawnictwa Pauza, które nie znalazło się na liście bojkotowanych oficyn: Pauza pozdrawia kolegów i koleżanki i trochę ubolewa, że nie trafiła na listę wyklętych – czyżby nie zauważono naszych wywrotowych książek, dajmy na to Louisa czy Statovciego? Smuteczek.