felieton recenzja

Zaglądanie pod podszewkę rzeczywistości | O mistrzyniach opowiadań pisze Edyta Niewińska

Czarno-biały świat odszedł dawno do lamusa. A jednak nadal zbyt często serwuje nam się jednostronną wizję rzeczywistości, upierając się przy tym, że nie można być trochę dobrym, a trochę złym. Trochę wrażliwym, a trochę nieczułym. Otóż można, i kobiece autorki opowiadań dobrze o tym wiedzą – o mistrzyniach opowiadań pisze Edyta Niewińska.

Zdaniem wielu pisarzy, opowiadanie napisać jest trudniej niż powieść. I choć brzmi to dość paradoksalnie, być może jest przyczyną mniejszej ilości zbiorów opowiadań, jakie trafiają w nasze czytelnicze ręce. Do tego dochodzą jeszcze obawy wydawców niezbyt chętnie sięgających po zbiory opowiadań, szczególnie pisarzy debiutujących. Co prawda od jakiegoś czasu słyszy się nieśmiałe głosy z rynku wydawniczego, że opowiadania wracają do łask. Ale kluczem jest tu właśnie słowo „nieśmiałe”. Tym bardziej trzeba docenić tych, którzy mają odwagę, by opowiadania publikować.  

Mistrzynie i debiutantki – wersja zagraniczna

Flannery O’Connor, Ocalisz życie, może swoje własne, W.A.B. 2019

W ostatnich miesiącach szeroki rozgłos zyskały pojawiające się po raz pierwszy na rynku w obszernych publikacjach opowiadania Flannery O’Connor “Ocalisz życie, może swoje własne”, Clarice Lispector „Opowiadania wszystkie” i Lucii Berlin „Instrukcja dla pań sprzątających” (wydane przez W.A.B.). Wszystkie autorki zyskały uznanie w swoich krajach pochodzenia, choć i tam doceniono jednak w pełni ich kunszt literacki dopiero pośmiertnie. Na rynku polskim są to ważne pozycje literackie, tym bardziej że autorki były dotąd nieobecne, bądź mocno niedoreprezentowane. 28 października ukazał się drugi tom opowiadań Lucii Berlin, zasłużenie nazywanej mistrzynią krótkiej formy. Flannery O’Connor zaś możemy aktualnie podziwiać także za zbiór esejów i wykładów poświęconych wszystkiemu, co zajmowało amerykańską pisarkę przez całe jej życie („Misterium i maniery”, Wydawnictwo Karakter).

Clarice Lispector, Opowiadania wszystkie, W.A.B. 2019

Wszystkie te autorki pisały wyłącznie krótkie formy i wszystkie osiągnęły w nich wybitny poziom, dlatego wielbiciele opowiadań nie mogą przeoczyć tych publikacji – to znakomita, dojrzała proza, która pomimo upływu lat pozostaje aktualna także dzisiaj. Z tego grona moje serce zdobyła w szczególności Lucia Berlin, dlatego cieszy mnie drugi zbiór jej opowiadań, który właśnie trafia w moje ręce.

Ostatnio w polskich przekładach ukazały się też trzy znakomite zbiory opowiadań współczesnych pisarek: „Floryda” Lauren Groff, „Madame Zero” Sarah Hall i „Fauna północy” Andrei Lundgren (wszystkie w Wydawnictwie Pauza). To dojrzałe opowiadania, które pokazują kunszt literacki nagradzanych autorek. Co ciekawe, wszystkie trzy zbiory napisane zostały przez pisarki znane zagranicznym czytelnikom raczej z powieści, niż z opowiadań. Laureatki prestiżowych nagród, piekielnie zdolne i młode, w swoich opowiadaniach zachwycają celnością puent, trafnie uchwyconymi sylwetkami bohaterek i bohaterów, znakomitym językiem i głębokim wglądem w ludzkie dylematy i rozterki. A to przecież brzmi jak wydawniczy przepis na sukces.

Mistrzynie i debiutantki – wersja rodzima

A jak to wygląda w przypadku polskich autorów? Głośnym zbiorem opowiadań zadebiutowała ostatnio Barbara Sadurska („Mapa”, Wydawnictwo Nisza). Książka spotkała się z zachwytem krytyków oraz uznaniem środowiska literackiego, autorka otrzymała za nią nagrodę im. Gombrowicza. Zbiorem opowiadań debiutowała też niedawno uznana w środowisku artystycznym dziennikarka i publicystka Maria Karpińska („Żywopłoty”, W.A.B.). Zbiór opowiadań Aleksandry Zielińskiej “Kijanki i kretowiska” (W.A.B.) w 2018 roku był nominowany do Nagrody Literackiej Gdynia. Opowiadania pisze także Olga Tokarczuk, począwszy od wydanej wiele lat temu”Gry na wielu bębenkach”, przez powieść “Bieguni”, która jest bardziej zbiorem opowiadań i mikro-opowiadań niż zwartą fabułą, aż po “Opowiadania bizarne”.

Trudno uwierzyć, że te pozycje ukształtują jakiś większy trend na polskim rynku, bo jednak liczba wydawanych opowiadań raczej z roku na rok maleje. Chciałoby się usłyszeć, że wydawcy dostrzegają potrzebę polskich czytelników i zadbają o to, żeby oprócz opowiadań zagranicznych twórców, otrzymali także większą ilość opowiadań rodzimych autorów. Miejmy nadzieję, że coś się w tym temacie zmieni na lepsze – dobre przykładów przecież nie brakuje. Do tego wspomniane pozycje zyskały zarówno uznanie krytyki literackiej, jak i czytelników, a to wszakże combo doskonałe.

Co za różnica?

Dlaczego skupiam się – co łatwo zauważyć – na kobietach jako autorkach opowiadań? Czym opowiadania pisane przez kobiety różnią się od tych pisanych przez mężczyzn? Można by powiedzieć, że kobiecym punktem widzenia, byłoby to jednak krzywdzące uproszczenie. Granica miedzy męskim a kobiecym pisaniem jest jak granica między męskim a kobiecym postrzeganiem świata. Zarówno poruszana tematyka, jak i sposób opowiadania świata, są u pisarek nieco inne. Nie mam na myśli samej narracji, różnice przejawiają się w doborze języka, stylistyce tekstu, sposobie opowiadania o tych samych sytuacjach, zjawiskach, emocjach. Można by przyjąć, że każdy autor, bez względu na płeć, ma inny sposób opowiadania świata. A jednak odważę się postawić tezę, że kobiece pisanie coś łączy. Tę wspólną cechę nazywam wrażliwym i odważnym zaglądaniem pod podszewkę rzeczywistości.

Kobiecość

To w zasadzie „oczywista oczywistość”, że kobiety piszą o kobiecości. I że robią to znacznie częściej i w większości przypadków lepiej od mężczyzn. Ja jednak ośmielę się zapytać – kto broni mężczyznom pisać dobrze, a nawet znakomicie o kobiecości? Opowiadania są formą jakby skrojoną idealnie do opowiadania o kobiecości, podobnie jak poezja. Bo kobiecość nie jest monolitem, pomijając już fakt, że jest czymś nieco innym dla każdej kobiety i w wydaniu każdej kobiety. A jednak kulturowo i społecznie mamy jakiś spójny konstrukt, bardziej nawet zbiorowe wyobrażenie tego, czym jest kobiecość. W pochwyceniu tego konstruktu i skonfrontowaniu go z rzeczywistością znacznie lepsze są pisarki. Ich kobiecość jest złożona z drobiazgów, z fragmentów, które, niekoniecznie do siebie pasując, tworzą zadziwiająco spójną całość, w żaden sposób nie powielając stereotypów. Często jednakże wchodzą w dialog ze stereotypami, dyskretnie przy tym je rozmontowując. To kobiecość codzienna, często mało atrakcyjna, a przy tym jakże prawdziwa. Kobiecość, która dla niejednego mężczyzny, a może także i dla wielu kobiet, będzie odkryciem. Odważna, bezbronna, śmiała i sprawcza. W najdrobniejszych jej przejawach.

Tematyka

Lucia Berlin, Instrukcja dla pań sprzątających, W.A.B. 2017

Wspomniane tu autorki poruszają całe spektrum tematyki, ale jedno je łączy – uwaga skierowana na wykluczonych, niezauważanych, pomijanych. Ludzi z nałogami, ludzi z nizin społecznych, ludzi z blokowisk. Samotne kobiety, samotne matki, osamotnione kochanki. Wiedzą, że przełomowe momenty w życiu są mało spektakularne. Opisują to, co uwiera, szukając zarazem przyczyny tego, co boli. Odsłaniają delikatne nitki połączenia pomiędzy ludzkim losem a społeczeństwem, kulturą, historią. Robią to zarazem w wymiarze jednostkowym, intymnym, bardzo niespektakularnym. Tam, gdzie woja niszczy narody, kobiety piorą ubrania dzieci, karmią bezpańskie koty, czeszą siwe włosy starzejącej się matki. W spokojnych, zrównoważony ludziach widzą wzrastające ziarno mroku i nienawiści. W cichych dzieciach widzą przyszłych katów. W zmęczonych kobietach widzą cały świat. Nie wystarczy im, że to opiszą. Będą szukać źródeł, przyczyn tych wszystkich zdarzeń, ich korzeni oraz przyczyn tego, co za chwilę ma nastąpić. Nie boją się zarazem opisywania przemocy. Tej mało wyrazistej, fizycznej, ale też bardzo często symbolicznej. Kilkoma słowami kreślą sylwetkę zabójcy, i już wiadomo co i dlaczego się wydarzyło. To właśnie uwielbiam w kobiecych opowiadaniach – przenikliwość i brak lęku przed poruszaniem najtrudniejszych tematów.

Wrażliwość

Wrażliwość, z jaką pisarki podchodzą do bohaterów swoich opowiadań, wzrusza mnie. I przypomina o potrzebie patrzenia na innych bez oceniania. Ta bezstronność, otulona czułym spojrzeniem autorki, chroni mnie, czytelniczkę przed dotkliwym nieraz bólem. Bo że boli, to jednak oczywiste – one nie stosują znieczulenia. Nie przemilczają tego, co najdotkliwsze, nie ukrywają tego, co wstydliwe. Mówią o tym otwarcie, nie ośmieszając zarazem swoich bohaterek i bohaterów. Nie przypisują sobie pozycji demagoga, który wszystko może. Są cierpliwymi i delikatnymi nosicielkami historii, które muszą ujrzeć światło dzienne. Są akuszerkami wydobywanych na świat emocji, nie niszcząc przy tym ich kruchego piękna. Ich wrażliwość to ochrona dla tego, co najdelikatniejsze przed światem, który regularnie i stopniowo dokonuje zniszczenia.

Emocjonalność

Czarno-biały świat odszedł dawno do lamusa. A jednak nadal zbyt często serwuje nam się jednostronną wizję rzeczywistości, upierając się przy tym, że nie można być trochę dobrym, a trochę złym. Trochę wrażliwym, a trochę nieczułym. Otóż można, i kobiece autorki opowiadań dobrze o tym wiedzą. I nie, nie wynika to z kobiecej gospodarki hormonalnej. Wynika to z ludzkiej natury, nadal bliskiego pokrewieństwa z pierwszymi homo sapiens, połączenia z przyrodą, światem i wszechświatem, którego tajemnic w większości nie znamy. Bez zagłębiania się w naukowe wywody, pisarki pokazują nam jakie są tego rezultaty. Nie wahają się opisywać skrajności, nie boją się popadania w śmieszność. Zgłębiają ludzkie emocje jak najbardziej zaangażowani akademicy. Potrafią zaglądać w najciemniejsze zakamarki ludzkiej duszy. Czasem nawet mam ochotę je upomnieć, bo wcale niekoniecznie ja chciałam tam zaglądać. Ale któż, jeśli nie one, mnie tam zaprowadzi? Doceniam bogatą różnorodność świata emocji, który przede mną otwierają. Bo w rzeczywistości często tam nie zaglądam. Trzymam się swojego, bojąc się czasem zgłębić czyjś. Z nimi nie ma dróg na skróty – czasem po prostu trudno nie odczuwać emocji opisywanych przez nie postaci. 

Codzienność

Pozornie tylko banalna, codzienność jawi się w ich opisach jako coś fascynującego. Jest pełna detali, zarówno w przeżyciach, jak i opisach tego, co towarzyszy ludziom w ich życiowej przestrzeni – mniej lub bardziej jednostce przyjaznej. To drobne starcia i punkty styku z innymi, iskrzenie i zamieranie relacji. W opowiadaniach autorek codzienność ma posmak tajemnicy, zachwytu i zarazem mocnego znużenia. Przytłacza, ale i wyzwala. Bywa banalna i zaskakująca zarazem. Codzienność to cały wszechświat, scena, na której rozgrywa się najważniejszy dramat – życie. One nie muszą wyrzucać swoich bohaterów poza nawias codzienności, nie muszą stawiać ich w zaskakujących sytuacjach, żeby odkryć prawdę o człowieczeństwie. Życzliwie przyglądają się nam, osobom do nas przecież tak podobnym, w ich zwykłym, niezbyt zachwycającym środowisku. Czasem są to wakacje, czasem wizyta u dentysty. Najcześciej to jednak zwykły, nużący upływ czasu w dobrze znanych dekoracjach. A jednak to decorum nie przytłacza, choć mogłoby, na zasadzie zbyt dobrze rozpoznanej paraleli własnego życia. Kobiety umieją do niej podejść z szacunkiem. Bo przecież ta codzienność nas stwarza. Towarzyszy nam w licznych wyzwaniach, porażkach i niepowodzeniach, przynosząc zarazem oparcie i otuchę. 

Odkrywanie podszewki rzeczywistości

Kobiety piszą o kobiecym doświadczaniu świata, bo mężczyźni inaczej go doświadczają. To oczywiście wielka bzdura, bo znamy klasyków, ale także świetne przykłady z prozy współczesnej, kiedy autorzy w roli głównej obsadzili kobiecą bohaterkę, a ich proza jest gęsta, nasycona psychologią i wiarygodna. Tym niemniej to kobiety zaglądają pod podszewkę rzeczywistości. To one zgłębiają niuanse, zmieniające się emocje, ich odcień i nasycenie. Dostrzegają drobne zmiany stanów ducha, delikatne zmarszczki na gładkiej powierzchni codzienności. Mają ten cudowny dar zatrzymywania się przy drobiazgach, żeby dokładnie im się przyjrzeć, podczas gdy cały świat pędzi, byle do przodu, aby dalej. One wiedzą, że w tych ukrytych, niedostrzeganych lub ignorowanych drobiazgach leży przyczyna ludzkich problemów. Globalnie i personalnie – to tam powinniśmy skierować swoją uwagę. Proces uzdrowienia zaczyna się od znalezienia przyczyny problemu. A one nieustannie zadają sobie pytanie: Gdzie jest przyczyna? Szukają i drążą, eksplorując przy tym granice literatury. Ujmują w piękne słowa, opisują zjawiskowym, wspaniałym stylem – niektóre oszczędnym, inne rozbuchanym, gorącym od emocji, ale zawsze skupionym na celu. Na człowieku.

Autorskie polecenia Edyty Niewińskiej
Kobiecość: Clarice Lispector, Lauren Groff
Tematyka: Lucia Berlin, Flannery O’Connor
Wrażliwość: Maria Karpowicz, Lucia Berlin
Emocjonalność: Barbara Sadurska, Olga Tokarczuk
Codzienność: Andrea Lundgren, Aleksandra Zielińska, Sarah Hall

#NiewińskaCzyta #NiewińskaPisze

%d bloggers like this: