recenzja

Dziewczyna, która igrała z Twitterem | Remigiusz Mróz, Hashtag

„Hashtag” może pochwalić się świetnie skonstruowaną intrygą i – jak przystało na kryminał – wiedzie nas drogą pełną niebezpieczeństw i niespodziewanych zwrotów akcji do zaskakującego finału. A do tego jeszcze Remigiusz Mróz umieszcza w samym środku fabuły niesztampową bohaterkę, przekonującą w toczących ją wątpliwościach i kompleksach.

Remigiusz Mróz pisze w tempie, które mnie onieśmiela. Zwyczajnie obawiam się sięgnąć po jego książkę, bo wiem, że w natłoku innych spływających do mnie lektur, nie zdążę jej przeczytać przed wydaniem następnej. Ale przecież nie znać twórczości tego autora zwyczajnie nie wypada, jest w końcu prawdziwym zjawiskiem na polskim rynku kryminału – nie tylko ze względu na szybkość pisania, ale też idącą za tym popularność, czego ewidentnym przejawem jest całkiem świeża informacja o planowanym na postawie jego powieści telewizyjnym serialu.

I informacja ta wcale nie dziwi – jeśli wszystkie książki Mroza napisane są tak jak „Hashtag”, to można śmiało powiedzieć, że czytelnik dostaje do ręki gotowe scenariusze. Co to oznacza? „Hashtag” to przede wszystkim doskonale skonstruowana intryga, oparta na dokładnie przemyślanym pomyśle, prowadzona konsekwentnie do – jak być powinno – zaskakującego finału. Czy nie nazbyt zaskakującego? To każdy oceni sam, dla mnie pomysł broni się, bo Mróz regularnie podrzuca prowadzące do niego tropy, nie pozwalając sobie na rozwiązanie z gatunku deus ex machina. Inna sprawa, że tropy te trzeba czytać uważnie i z pokorą, bez nadmiernego ufania we własne talenty detektywistyczne, bo choć dość szybko wydaje się nam, że autor sam zdradził rozwiązanie, że w istocie proponuje nam opowieść o dochodzeniu do prawdy, którą wyjawił, to ostatecznie okazuje się, że mało co w tej opowieści pozostaje takim, jakim się nam zdawało.

CUD PAMIĘCI | David Lagercrantz, Co nas nie zabije (Det som inte dödar oss)

Punktem wyjścia powieści jest przesyłka, którą otrzymuje bohaterka, Tesa. Jest w niej m.in. kartka z wiadomością zawierającą tytułowy hashtag i następujące po nim słowo „apsyda”. To samo słowo z hashtagiem pojawia się też niepodziewanie na Twitterze, w tweecie osoby, która jakiś czas temu zaginęła i nie dawała dotąd znaku życia. To wystarczy, żeby Tesa poczuła gęsią skórkę, a przecież podobnych tweetów, z kont innych zaginionych osób, lub wręcz uznanych za zmarłe, zaczyna pojawiać się więcej. Na szczęście dziewczyna nie jest pozostawiona sama sobie – ma chłopaka Igora i ma też przyjaciela, niejakiego Strachowskiego, byłego wykładowcę z Akademii Koźmińskiego. I dobrze, bo intryga zaczyna się zacieśniać, hipotezy mnożyć i wszystko wskazuje na to, że psychika dziewczyny może tego nie wytrzymać.

O powtarzalności i chaosie | Fokstrot, reż. Samuel Maoz

Co istotne, tę część opowieści poznajemy w relacji pierwszoosobowej. Ale przeplata się ona z historią brutalnych zabójstw, utrzymaną w narracji trzecioosobowej – na swój sposób uzupełniającej naszą wiedzę, lecz jednocześnie w szczegółach zaprzeczającej poznanym wcześniej faktom. Ten zabieg ma jeden cel: zmylić nas, sprawić, że zaczniemy wątpić w szczerość intencji, a może i w psychiczne zdrowie bohaterów. Przede wszystkim jednak ma do samego końca trzymać nas w napięciu. To zresztą Mróz potrafi znakomicie – „Hashtag” nie pozawala się nudzić. Ponad czterysta stron połknąłem jednym haustem, niecierpliwie oczekując puenty.

Byliśmy na planie serialu „Nielegalni” | Reportaż z dnia zdjęciowego

Książka Mroza nie ma ambicji być powieścią z przesłaniem, odkrywającą drugie dno zakorzenione czy to w polskiej historii, czy istotnych, buzujących wokół nas zjawiskach społecznych lub politycznych. To zwyczajnie świetny materiał na kolejny telewizyjny miniserial, który spełnia swoje podstawowe zadanie – dać nam chwilę porządnej rozrywki. Ale właśnie dlatego chcę pochwalić Remigiusza Mroza za jego bohaterkę. Być może zdradzą teraz zbyt wiele, ale Tesa nie jest długonogą wyszczekaną blondynką, tudzież brunetką, która do takiego serialu idealnie by pasowała. To raczej postać charakterystyczna, wyraźnie otyła i to nie przy kości, tylko zwyczajnie gruba, co pozostaje zresztą źródłem wielu trawiących ją kompleksów. A przy tym jest to osoba, z którą szybko się zaprzyjaźniamy, by odkryć jej wrażliwość i inteligencję. Z Tesą można się łatwo zidentyfikować, drżąc o to, jak potoczą się jej losy i akceptując to, że nie jest jedną z tych, które poddają się rygorom ćwiczeń i diet. I to dzięki Tesie – takiej właśnie, niedoskonałej, wątpiącej w siebie i innych – możemy odczytać „Hashtag” jako opowieść o dziewczynie, która igrała z Twitterem, by gdzieś między hashtagami odkryć swoje prawdziwe ja.

Koszmar wyłania się z mgły | Jørn Lier Horst, Nocny człowiek

P.S. I tu mógłbym skończyć, ale poczucie lokalnego patriotyzmu nie pozwala mi przemilczeć jednej rzeczy, nawet jeśli nie ma ona kluczowego znaczenia dla odbioru książki: jej akcja przenosi nas bowiem m.in. na warszawski Wawer. Istotnym dla fabuły miejscem jest Rodzinny Ogród Działkowy Zerżeń (na zdjęciu poniżej). Pisząc o tej dzielnicy autor zauważa, że w nadmiarze znajdziemy tu drewniane domy w stylu świdermajerowskim (s. 189). Nieco pół-żartem chcę stwierdzić, że po pierwsze tak pięknej architektury nigdy nie ma w nadmiarze, a po drugie te, najczęściej pożydowskie, domy letniskowe, to już prawdziwa rzadkość. Większość z nich spłonęła po wojnie, często w wyniku podpaleń, zwarcia instalacji elektrycznej czy nieostrożności lokatorów. Inne – jak dwa stojące kilka ulic od mojego domu – są już tylko cieniami dawnych domostw, pozbawionymi gospodarzy wrakami, zapadającymi się pod ciężarem czasu.

Remigiusz Mróz, Hashtag

Czwarta Strona 2018

%d