Oto z mgły nadciągającej znad fiordu wyłonił się prawdziwy koszmar. Norweskie Larvik stało się areną posępnej zbrodni. A to dopiero początek tej historii, która – jak to zazwyczaj u Jørna Liera Horsta –składała się będzie z koktajlu makabrycznej zbrodni, solidnego policyjnego dochodzenia i kryminalnej intrygi. Ale tym razem autor pójdzie dalej niż kiedykolwiek wcześniej i da nam też sporą porcję swojej własnej diagnozy społecznej.
Wydawca serii o komisarzu Williamie Wistingu, wnuku jednego z polarników odkrywających bieguny wraz z Roaldem Amundsenem, prowadzi serię nieliniowo. Najpierw otrzymaliśmy jedną z ostatnich powieści, późnej opowieść, od której wszystko się zaczęło, a dopiero potem mamy możliwość podążać śladem ofiar makabrycznych zbrodni i tropiącego bandytów szefa wydziału kryminalnego z Larvik. Dlatego przedstawienie miejsca i czasu akcji jest tym razem wskazane i pożądane. „Nocny człowiek” dzieje się mniej więcej w dwa lata po tym, jak Ingrid – żona komisarza – zginęła w Afryce, w wypadku samochodowym, podczas misji humanitarnej. Córka Wistinga, Line, porzuciła w tym czasie studia i z gwiazdy lokalnego dziennikarstwa awansowała do pracy w „VG” – jednym z najważniejszych koncernów medialnych w Norwegii, gdzie stała się uznaną reporterką śledczą. Sukcesy młodej żurnalistki są wynikiem jej solidnej pracy i odziedziczonej po ojcu intuicji, która jednak już wcześniej była dla niej źródłem naprawdę poważnych kłopotów. Na scenie pojawi się też znany z wcześniej wydanej powieści chłopak Line – Tommy Kvanter. I to w pewien sposób on stanie się przyczynkiem do tego, abyśmy poznali jedną z norweskiej historii, która dała tytuł tej książce. Tommy przyczyni się walnie do tego, by „nocny człowiek” wyszedł na światło dnia, a przynajmniej, aby z mroku zostały wydobyte jego brudne interesy. No i nareszcie poznamy brata bliźniaka Line – Thomasa.
Thomas jest wojskowym pilotem helikopterów. W poprzednich częściach sagi wspominany był niejako mimochodem, tylko wówczas, gdy Wisting opowiadał o swojej rodzinie. Tym razem komisarz spotka się z synem, ale zanim do tego dojdzie, cały jego zespół za sprawą nadzwyczajnych okoliczności znajdzie się w poważnych opałach. I chociaż syn Wistinga wystąpi raczej w roli epizodycznej, to wydaje się, że tym razem po prostu nie mogło go w tej opowieści zabraknąć. Wygląda wręcz na to, że wszystkie wcześniejsze wzmianki o Thomasie pojawiające się na kartach poprzednich książkach, służyły tylko temu, by syn Wistinga odegrał tę właśnie rolę.
Ale nie jest to historia o spotkaniu ojca z synem. To raczej opowieść o trzech światach. O tym grzecznym, poprawnym, pełnym dobrych, sytych, w sumie przyzwoitych ludzi, których czasem spotyka nieszczęście, czasem nawet zdarzy się morderstwo. To świat, gdzie zasadą jest zaspokajanie pragnień jednostki.
Drugi z opisanych światów ogarnięty jest wciąż od nowa toczoną wojną. To świat bez szans i widoków na przyszłość. Świat, gdzie pasterz lub poganiacz bydła może mieć za pazuchą kałasznikowa, a jego kodeks zasad religijnych nie zabrania mordów honorowych. Świat w którym paczka chipsów jest luksusem, a zaspokojenie podstawowych potrzeb czasem po prostu jest niemożliwe. Świat, w którym próba zaspokojenia potrzeb rodzi zdeformowane zasady postępowania. Jest to świat, gdzie rządzą utrwalone religijną tradycją zasady, ale i wykraczające ponad to poczucie przyzwoitości i osobistej godności. Ten świat jest światem plemion, klanów i wspólnot, w którym poza formalną strukturą władzy, tę prawdziwą dzierży rada starszych.
Morderstwo, które stworzyło Wistinga | Jørn Lier Horst, Kluczowy świadek
Wreszcie mówi nam też Horst o trzecim ze światów, na co dzień niewidocznym, ale łączącym oba poprzednie siatką połączeń, pajęczyną powiązań i kanałami dystrybucji tego wszystkiego, co oficjalnie zakazane, zabronione, nielegalne. To świat, o istnieniu którego dowiadujemy się czasem z serwisów informacyjnych, gdy zostanie zlikwidowana jedna z tysięcy linii przerzutu „żywego towaru”, narkotyków, broni, albo gdy zostanie znaleziona ofiara brudnych porachunków.
To na tym tle Horst wyjaśnia – chyba po raz pierwszy tak otwarcie i wyraźnie – swój światopogląd. W „Nocnym człowieku” poglądy na określone sprawy życia społecznego wygłasza autor ustami komisarza Wistinga, jego córki i jej chłopaka, a także współpracującej z nim kierowniczki ośrodka dla uchodźców i afgańskiego sprzedawcy dywanów. Najważniejszy jest jednak ten sąd, wypowiedziany ustami syna komisarza – porucznika Thomasa Wistinga. Jest to – w moim odczuciu – diagnoza trafna i niezwykle celna.
Stary trup w (robotniczej) szafce | Jørn Lier Horst, Felicia zaginęła
W swoich poprzednich książkach Horst pozwalał nam się przyjrzeć obliczu zła, złości, zawiści, tłumionym popędom. Było to zło realizowane raczej z niskich, indywidualnych pobudek. A gdy dochodziło do zbrodni, była ona bardziej skutkiem skrzywionej optyki powodującej błędne postrzeganie rzeczywistości przez mordercę, niż mordem zaplanowanym i zrealizowanym z zimną krwią. Teraz jest inaczej. Tu, w „Nocnym człowieku” Horst uchylił nieco szerzej drzwi ciemności, byśmy mogli przyjrzeć się płynącej za nimi prawdziwej lawinie świata bez idei i jakiejkolwiek moralności. Świata kryminalistów i współpracujących z nimi ludzi w „białych kołnierzykach”. Świata wszelkiej maści nazistów i kooperujących z nimi fundamentalistów. I właśnie z tego powodu „Nocny człowiek” to jedna z najważniejszych, jak na razie, książek Horsta wydanych w Polsce.
Jørn Lier Horst, Nocny człowiek (Nattmannen)
Przełożyła Milena Skoczko
Smak Słowa 2018