Nawet jeśli nie interesują cię polityczne losy „lwicy lewicy” i tak warto, żebyś po ten wywiad-rzekę sięgnął. Aleksandra Jakubowska nad wyraz szczerze i nad wyraz wyczerpująco zaspokaja tu bowiem ciekawość Anity Czupryn, która jest jak wytrawny terapeuta. Nie pociesza. Nie atakuje. Tylko pyta. Za to o wszystko.
PRZEMYSŁAW POZNAŃSKI
„Raz w prezencie dostałam koszulkę z napisami. Z przodu ‘lub czasopisma, a z tyłu: ‘i inne rośliny’. Jeszcze kiedyś ją założę” – odgraża się Aleksandra Jakubowska w pewnym momencie tej książki. Potrafi na temat tzw.”Afery Rywina” żartować, potrafi się sprzeczać i udowadniać swoje racje.
Nic dziwnego – ów dopisek w ustawie medialnej, owe słynne „lub czasopisma”, sprawił, że trafiła w sam środek sprawy, z powodu której jest dziś tak naprawdę znana najbardziej. Mniej osób pamięta Jakubowską z roli rzeczniczki rządu Józefa Oleksego i Włodzimierza Cimoszewicza czy prezenterki „Wiadomości”. Choć akurat w tym przypadku do legendy przeszło jej wyjście ze studia z zaciśniętą w dłoni czarną torebką. Stało się to po ostatnim przygotowanym i prowadzonym przez nią programie, a gest odebrano jako ostentacyjny. Anicie Czupryn, na co dzień dziennikarce dziennika „Polska The Times”, Jakubowska zdradza jednak: „To było absolutnie spontaniczne”. Po prostu zgrały się emocje, nienawiść do szerokiego planu i zamknięta charakteryzatornia. Takich smaczków, anegdot, historii z dziennikarskiego i politycznego życia jest w tej książce wiele. Jak choćby ta o panicznym poszukiwaniu przez redakcję „Dziennika telewizyjnego” kontaktu do nowo mianowanego pierwszego niekomunistycznego premiera, Tadeusza Mazowieckiego. „W akcie rozpaczy sięgnęłam po książkę telefoniczną. A tam stało: ‘Mazowiecki Tadeusz, Marszałkowska… I numer telefonu’” – śmieje się Jakubowska.
Urodziła się w „czepku” (dosłownie), ale trudno nazwać Aleksandrę Jakubowską osobą wygraną. Przez wiele lat blisko mediów i władzy, dziś jest na marginesie. Skazana (nieprawomocnie) w sprawie korupcyjnej, borykała się z biedą, troszcząc się jednocześnie o niepełnosprawnego syna. To musiało na nią wpłynąć: w rozmowie z Czupryn Jakubowska jawi się jako wyważona w opiniach, ale pamiętliwa i do bólu szczera komentatorka przeszłości ([Celiński] dla mnie ewidentnie był zdrajcą tego, co miał za sobą, przeszłości człowieka ‘Solidarności’”) i teraźniejszości („Petru na tyle skompromitował Nowoczesną, że nie ma szans, aby zastąpił Platformę (…)”.
Ale najwięcej jest tu goryczy, a przede wszystkim rozczarowania ludźmi. Sama diagnozuje swoje porażki jako wyraz naiwności i braku umiejętności rozpoznania w porę sygnałów, że może stać się ofiarą czyichś manipulacji. Przekonuje, że nie zaznała w życiu przyjaźni (z wyjątkiem męża), której towarzyszyłoby stuprocentowe zaufanie. Lubi też odwoływać się do daty swoich narodzin – 15 marca, a więc w idy marcowe, będące dziś archetypem zdrady Juliusza Cezara przez Brutusa, symbolem nadszarpniętego zaufania i braku lojalności. Więc gdy Anita Czupryn pyta o to, co najbardziej przygniotło byłą wiceminister kultury po aresztowaniu jej męża, Jakubowska odpowiada wprost, bez dyplomacji: „Brak wsparcia ze strony przyjaciół, kolegów z partii, części rodziny. Dziennikarze rzucili się na mnie jak na świeże mięso. Bo to zawsze fajnie dokopać komuś, kto kiedyś był wysoko (…)” .
Czupryn ani razu nie próbuje dokopać, ale to nie znaczy, że odpuszcza rozmówczyni. O nie: każdy wątek musi tu zostać dokończony, każda opinia wsparta przykładem. Jakubowska twierdzi, że Leszek Miller ma ogromne poczucie humoru? Ok, chcę zatem usłyszeć opowieść, która to pokaże. Nie ma tu więc tematów tabu, ale pozostaje wynikająca z dziennikarskiej etyki granica przyzwoitości. Dziennikarka daje się rozmówczyni wygadać, pozwala jej nawet dwa czy trzy razy wrócić do tego samego wątku, gdy widzi, że Jakubowskiej szczególnie zależy na jego wyartykułowaniu. Potrafi też zmienić temat, gdy widzi, że rozmówczyni ma go chwilowo dość. „Afera Rywina”? Ok, ale może przerwiemy na chwilę pytaniem o erotyczną bieliznę czyli epizod z gorsetem? Ten konkretny przykład pokazuje też przy okazji kunszt dziennikarski, dbałość o to, by ani przez chwilę nie znudzić nas monotonią poruszanego tematu. Bo „Lwica na brzegu rzeki” jest poza wszystkim doskonale skonstruowaną i przemyślaną książką. Ułożoną chronologicznie, podzieloną na epoki istotne w życiu bohaterki. Każdy rozdział poprzedza dodatkowo notka wprowadzająca w klimat czasów, o które za chwilę zahaczy rozmowa, a jednocześnie zapowiadająca najważniejsze i najciekawsze wątki.
„Zanim zrobisz porządek z sobą, posprzątaj wokół siebie” – głosi jeden z bonmotów „lwicy lewicy”, przytoczony przez Czupryn. Swoimi bezkompromisowymi stwierdzeniami, padającymi w tej książce, Jakubowska rzeczywiście „pozamiatała” wiele wątków i dawnych znajomości. Posprzątała. Czy to znaczy, że wkrótce znów będzie o niej głośno? Na razie próbuje zaznaczyć swoją obecność całkiem niezłym programem na YouTube’ie, który daje przy okazji namiastkę tego, co znajdziemy w „Lwicy na brzegu rzeki”.
Przeczytaj także: Ambicja i zbrodnia | „Pakt” – sezon drugi, reż. Leszek Dawid
Aleksandra Jakubowska, Anita Czupryn, Lwica na brzegu rzeki
The Facto 2016