artykuł

NIEDŹWIEDZIE JOHNA IRVINGA | Czekając na „Aleję tajemnic” (Avenue of Mysteries)

Tu znajdziesz recenzję książki: ŻYCIE JEST SNEM | John Irving, Aleja Tajemnic (Avenue of Mysteries)

Gdy w latach 80., nieinspirowany przez nikogo, odkryłem „Świat według Garpa”, złapałem nieuleczalnego bakcyla i odtąd dokładnie śledzę twórczość Johna Irvinga. Uwielbiam ją, mimo pewnej powtarzalności motywów i konstrukcji, czego symbolem z pewnością już na zawsze pozostanie… niedźwiedź. Dlatego niecierpliwie czekam na „Avenue of Mysteries”.

avenue-of-mysteries-9781451664164_hrNowa powieść Irvinga ukaże się w listopadzie. „Avenue of Mysteries” to czternasta powieść tego autora i wiele wskazuje na to, że po raz kolejny dostaniemy do ręki książkę, będącą swoistą biografią bohatera, a więc opowieścią prowadzoną chronologicznie – podzieloną na dwie części, z których pierwsza opowie o dzieciństwie, a druga o dorosłości.

„Avenue of Mysteries” zaczyna się historią czternastolatka, Juana Diego, urodzonego w Meksyku, mieszkającego z młodszą o rok siostrą Lupe. Dziewczynka przekonana jest, że ma dar jasnowidzenia i wie, co spotka w przyszłością ją i brata. I nieistotne czy tak jest w rzeczywistości – ważne, że nosi w sobie przekonanie o tym darze, co pewnie nie jest dla niej łatwe. W końcu ma tylko trzynaście lat, a taki dar to spora odpowiedzialność. Druga część książki to opis podróży dorosłego już Juana Diego na Filipiny, podczas której odbywa on swoistą alternatywą wędrówkę: we własne sny i wspomnienia z przeszłości. Książka ukaże się po angielsku 3 listopada, w innych krajach – w 2016 roku. Jak na razie z opisu, udostępnionego przez wydawcę, nie wynika jedno: czy i w tej książce pojawi się niedźwiedź.

Czytaj także: MIASTO WIDM| Patrick Modiano, Zagubiona dzielnica (Quartier perdu)

Irving debiutował książką pod jakże znamiennym dla jego późniejszej twórczości tytułem „Uwolnić niedźwiedzie”. Ta – chwilami dość przegadana i nużąca – powieść drogi, której osią jest chęć uwolnienia przez bohaterów wszystkich zwierząt z wiedeńskiego zoo, utorowała zaledwie 26-letniemu autorowi drogę do pisarskiej kariery, choć późniejsze książki, a więc  „Metoda wodna” (historia pisarza i prostytutki) i „Małżeństwo wagi półciężkiej” (historia pisarza i swingersów), to powieści, niezapowiadające tego, co już od następnej książki charakteryzować będzie twórczość Irvinga. Nie brakuje w nich co prawda Nowej Anglii, Wiednia, zapasów oraz swoistej ironii i dystansu, ale to jednak dopiero wydany w 1978 roku „Świat według Garpa” (polskie wydanie – 1984) umocnił pozycję pisarza na rynku, a czytelnikom dał niezwykłą historię dorastania czy raczej dojrzewania – emocjonalnego, uczuciowego, społecznego. Siłą powieści jest nie tyle główny bohater, co jego matka – Jenny Fields, samotnie wychowująca syna pielęgniarka, która postanawia rozprawić się z patriarchalnym modelem społecznym, pisząc książkę „Seksualnie podejrzana”, dzięki czemu staje się ikoną ruchów feministycznych lat 70. „Świat według Garpa” do dziś pozostaje najbardziej rozpoznawalnym dziełem Irvinga. Warto zastanowić się, dlaczego.

Z pewnością nie decyduje o tym niedźwiedź – pojawia się on tutaj tylko jako epizodyczny bohater w pisanym przez Garpa opowiadaniu i nawet nie wspomina się o nim w filmowej adaptacji z 1982 roku z Glen Close i Robinem Williamsem w głównych rolach. Prawdopodobnie o sile książki stanowi właśnie fakt wpisania jej w aktualną sytuację społeczno-polityczną, jednoznaczne opowiedzenie się autora po stronie praw kobiet (a więc postępu), ale też zaserwowanie opowieści ciętym językiem, pełnym ironii, niepozbawionym elementów groteski oraz dystansu do bohaterów i do świata. A przy tym autor zwyczajnie nie nudzi, dając nam romans studenta z wykładowczynią, czego następstwem jest odgryziony członek, postać dobrodusznego transseksualisty czy wreszcie samą Jenny, bezinteresowną, ale i bezkompromisową, a przy tym naiwną w postrzeganiu świata.

Czytaj także: ZUPEŁNIE ZWYKŁE ODMIENNOŚCI | Ignacy Karpowicz, Ości

John Irving i Przeysław Poznański, Warszawa 8 września 2010 r., promocja książki
John Irving i Przemysław Poznański, Warszawa, 8 września 2010 r., promocja książki „Ostatnia noc w Twisted River”

Podobnego zabiegu wpisania się w bieżącą dyskusję chciał autor dokonać w ostatniej swojej powieści: „W jednej osobie” (2012). To pierwsza książka opowiedziana przez Irvinga w narracji pierwszoosobowej, ale tytuł odnosi się nie do formalnego zabiegu, a do biseksualizmu bohatera, Billy’ego Abbotta, który ze swą „innością” żyć musi w konserwatywnych latach pięćdziesiątych, później przez dwie dekady rewolucji obyczajowej, aż po czasy AIDS i współczesność. Irving znów wpisuje się w rewolucję (w USA zakończoną właśnie pełnym równouprawnieniem obywateli bez względu na orientację) i znów staje po stronie słabszych, ale tym razem książka przeszła bez większego echa. Może dlatego, że Abbott nie ma jednak siły Garpa, a uwodząca go bibliotekarka nie dorasta jednak do pięt Jenny Fields, choć obie postaci są mimo wszystko skrojone znakomicie. A może dlatego, że nie ma w niej niedźwiedzia? Podobnie zresztą jak w wydanej w 2006 roku, niezapadającej na dłużej w pamięć, książce „Zanim cię znajdę” – opowieści o poszukiwaniu korzeni w hermetycznym świecie salonów tatuażu.

Niedźwiedź pojawia się za to w znakomitej powieści „Hotel New Hampshire”, zdecydowanie jednej z najlepszych książek Irvinga, i jest to już niedźwiedź, że się tak wyrażę, pełną gębą. A w zasadzie niedźwiedzie są dwa – pierwszy w retrospekcyjnej opowieści o rodzicach bohatera, to State of Maine, tresowany przez niejakiego Freuda (zbieżność nazwisk i pojęć raczej zamierzona), drugi to tak naprawdę misie futro, w które przyodziewa się jedna z kluczowych bohaterek: introwertyczna piękność, chroniąca swoją prywatność pod niedźwiedzią maską. Czegoż tu poza tym nie ma: kazirodztwo, inicjacja, gwałt zbiorowy i okrutna zemsta (z niedźwiedziem w zacnej roli), a także obdarzona niezwykłym talentem nastoletnia pisarka Lilly (nie wiem dlaczego, ale pomyślałem o niej czytając o postaci Lupe Diego w najnowszej książce; na pewno przypomina też postać Owena z doskonałej „Modlitwy za Owena”). „Hotel New Hampshire” to majstersztyk.

Czytaj także: SAGA GRECKA, SAGA POLSKA. Hanna Cygler, Grecka mozaika

Stąd jednak blisko do stwierdzenia, że bez niedźwiedzia Irving nie jest Irvingiem. Byłby to pogląd krzywdzący. Najlepszym dowodem jest znakomita powieść, przeze mnie uważana za najlepszą jaka wyszła spod pióra tego autora. To „Jednoroczna wdowa” (1998), zbudowana jak większość książek Irvinga – z dwóch (choć można uznać, że z trzech) części. Najpierw dzieciństwo niejakiej Ruth Cole (lat 4), która musi być obserwować rozpad małżeństwa swoich rodziców, niepotrafiących pogodzić się ze śmiercią dwóch synów. Dziewczynka staje się też świadkiem romansu matki z dużo młodszym mężczyzną (ta część została sfilmowana jako „Drzwi w podłodze” z Kim Basinger w roli matki i Jeffem Bridgesem w roli ojca). W drugiej części Ruth zbliża się do czterdziestki i właśnie zajmuje się pisaniem książki o prostytucji, co rzuca ją w objęcia zaśnieżonego Amsterdamu – miasta, które wydaje się być opisane lepiej i znacznie bardziej plastycznie, niż tak przecież dobrze znany Irvingowi, obecny w wielu jego książkach, Wiedeń. Pięć lat później Ruth, jako „jednoroczna wdowa” z dzieckiem, poznaje wreszcie smak miłości.

Tu znowu, jak w „Świecie według Garpa” daje nam Irving przebojową postać kobiecą, przeczącą stereotypom, zmagającą się z traumą, ale potrafiącą zmierzyć się z życiem. A jeśli dopełnić to rodzinną tajemnicą, wątkiem kryminalnym i nieodłącznym humorem, to dostajemy powieść conajmniej doskonałą.

Książk z autografem Johna Irvinga
Książka z autografem Johna Irvinga

Podobnie zresztą jest z „Regulaminem tłoczni win” (a raczej cydru, co jasno wynika z treści), gdzie również brakuje niedźwiedzia, za to nie brakuje emocji i ważkich tematów (życie w sierocińcu, aborcja, prostytucja i kazirodztwo). To zdecydowanie jedna z najbardziej zaangażowanych społecznie książek Irvinga od czasu „Garpa”.

Jest i odwrotnie: mamy niedźwiedzia, a historia jakoś nie do końca chwyta za serce – to „Ostatnia noc w Twisted River”: ciągnąca się pięćdziesiąt lat historia ciągłej ucieczki ojca i syna, Dominica i Daniela Baciagalupo, z kilkoma naprawdę przejmującymi scenami (także tą z niedźwiedziem-nieniedźwiedziem) i pytaniem o rolę przypadku, choć w pamięci na dłużej pozostaje jednak przede wszystkim zapach pizzy.

Czytaj także: KOKTAJL Z POZORÓW | Herman Koch. Kolacja (Het Diner)

Powiedzmy sobie szczerze: Irving to jeden z tych pisarzy, który nie potrafi nudzić (pozbył się tej cechy zaraz po debiucie). Jaka więc będzie „Avenue of Mysteries”? Dziś trudno powiedzieć – autor opuścił  w tej książce Nową Anglię i Wiedeń, a także – jak wszystko na to wskazuje – niedźwiedzie. Ale jeśli nie pożegnał się ze swoim stylem (a nic tego nie zapowiada), to czeka nas kolejna mądra, a przy tym zabawna, opowieść o ludzkim losie

%d bloggers like this: