recenzja

W potrzasku | Robert Michniewicz, Partnerzy. Początek

W wartkiej, sensacyjno-szpiegowskiej fabule mieści Robert Michniewicz opowieść o ludziach w potrzasku. W potrzasku pierwszych dni wojny w Ukrainie, ale i w pułapce, zastawionej przez cudze fobie, ambicje i kompleksy. Pułapce, której przeciwstawić trzeba siłę charakteru, zaufanie i otwartość na współpracę. O powieści „Partnerzy. Początek” pisze Przemysław Poznański.

Są dwa słowa, które stanową dla odczytania tej powieści klucz i oba znajdują się w tytule. Zostawmy jednak na razie „partnerów”, a skupmy się na „początku”. Ten bowiem okazuje się być pojęciem opisującym powieść Michniewicza kompleksowo – jest bowiem literackim debiutem byłego oficera wywiadu, jest częścią pierwszą planowanego cyklu, jest też wreszcie pierwszą (na ile pozwala mi to ocenić moja znajomość gatunku) szpiegowską prozą osnutą wokół aktualnego konfliktu zbrojnego i to tuż u naszych granic.

Akcja powieści osadzona zostaje na początku owego konfliktu – dokładnie w przededniu i w pierwszych dniach rosyjskiej agresji na Ukrainę, a główną bohaterką czyni autor młodą oficer wywiadu, pokusić by się można o stwierdzenie, że niemalże początkującą (a w każdym razie ruszającą w pierwszą samodzielną misję), której przyjdzie zmierzyć się z zadaniem ekstremalnie trudnym, z jakiego cało wyjść miałby pewnie problem niejeden doświadczony szpieg. Z próbą ucieczki z potrzasku, w jakim zamknie ją rozpoczynająca się właśnie wojna, a zarazem z kotła zastawionego przez obce służby.

Kreml i Belvedere

Całość – jak w dobrych thrillerach z czasów zimnej wojny, jakże dziś ponownie aktualnych – rozpoczyna się jednak na Kremlu. Z tym że tu mamy do czynienia w wydarzeniami prawdopodobnymi. Jest bowiem 21 lutego 2022 roku i właśnie rusza machina „specjalnej operacji wojskowej” Władimira Putina. Wojna tyleż oparta o siły potężnej, niemalże niezwyciężonej ― jak się do tego czasu zdawało ― armii, co o machinę propagandy, karmiącą się antyukraińskimi, ale i antyzachodnimi, czy antypolskimi fobiami. Karmiącą się też fantazmatami, które zalęgły się w głowach rosyjskiego przywódcy i jego świty, ale też nawet w umysłach „zwykłych” obywateli Federacji. Przywódca Rosji jak kania dżdżu pragnie więc sukcesów militarnych, terytorialnych, ale i politycznych, po równi na każdym z tych pól. Nie byłoby dla niego lepszego prezentu niż zachodni szpieg złapany na gorącym uczynku knowań przeciw matce-Rosji – w istotny sposób usprawiedliwiłoby to (przynajmniej w jego oczach) agresję na sąsiedni kraj.

W tym samym czasie porucznik Barbara Szymańska wyrusza z misją wywiadowczą do Ukrainy. Oto zwerbowany przez Polaków rosyjski agent Zadar wywołał pilne spotkanie – ma do zakomunikowania coś na tyle istotnego, że dowództwo polskiego wywiadu nie ma wyjścia: musi posłać na spotkanie znaną agentowi, ale niemającą dużej praktyki w terenie „Baszkę”, bo nie może czekać na powrót do zdrowia powalonego przez covid doświadczonego oficera. W tym samym czasie, gdy kobieta wyrusza w swoją pierwszą samodzielną misję, w Warszawie, w restauracji Belvedere w Łazienkach Królewskich, oszołomiony dobrymi alkoholami i wystawnym jedzeniem, wysoki urzędnik Kancelarii Premiera zdradza szczegóły akcji komuś, kto mu imponuje i przed kim chce zabłysnąć, a kto ma powiązania z rosyjskim wywiadem.

Pokonać przeciwności

Potrzask, w jaki wpada „Baszka” i biorący wraz z nią udział w akcji drugi sekretarz ambasady RP w Kijowie, jej kolega z Ośrodku Kształcenia Kadr Wywiadowczych, Piotr Adamski, jest zatem podwójny, a może nawet potrójny: to potrzask nielojalności tych, którzy powinni dbać o bezpieczeństwo oficerów, to będąca skutkiem „długiego języka” pułapka, jaką Rosjanie mają szansę zastawić na polskich szpiegów, to w końcu potrzask wojny. Tym groźniejszy, że spotkanie z Zadarem wyznaczone zostało w obwodzie donieckim, jednym z zapalnych punktów konfliktu.

Jest też zresztą jeszcze inna pułapka: ambicji rosyjskich służb, a szczególnie jednego z oficerów, Michaiła Sawina, oficera rosyjskiej Służby Wywiadu Zagranicznego (SWR), mającego ambicję zapisać się złotymi bukwami w annałach putinowskiego Kremla. Jeśli zatem bohaterowie Michniewicza chcą przeżyć, jeśli ich misja nie ma okazać się całkowitą porażką, muszą znaleźć w sobie siłę na pokonanie wszystkich tych przeciwności. Siłę – wydawałoby się chwilami – nadludzką.

Determinacja i odrobina nadziei

I tu dochodzimy do słowa „partnerzy”. Robert Michniewicz buduje bowiem fabułę, w które kluczowa okaże się gotowość do współpracy. Nie tylko duetu polskich oficerów wobec siebie, co wydaje się tu oczywiste. To także pomoc niesiona nawet wtedy, gdy naraża to na nieprzyjemności ze strony przełożonych, jak jest w przypadku rezydenta ambasady w Kijowie, Stanisława Krauzego, który w pełnej determinacji próbie wydobycia ludzi zza linii frontu zderza się z… niezrozumieniem ze strony przełożonych.

Partnerstwo rozumiane jest tu jednak znacznie szerzej – to także wszystko to, co wynika z uczestnictwa Polski w międzynarodowych strukturach, przede wszystkim w NATO. To świadomość, że z naszymi problemami nie zostajemy sami, co w sytuacjach szczególnie trudnych nieść musi jednak przynajmniej odrobinę nadziei.

Siła zaufania

Robert Michniewicz funduje nam opowieść dynamiczną, wrzucającą bohaterów w coraz bardziej niebezpieczne sytuacje, oferującą przy okazji opis całego arsenału szpiegowskich działań – czy to ze strony polskiej, czy rosyjskiej. Ale daje nam też autor opowieść o zamykaniu się we własnych kompleksach, fobiach, małościach, fantazmatach. Wszystko bowiem, co złego wydarzy się w powieści, jest w jakimś sensie pochodną czy to słabości polskiego systemu dowodzenia, opartego na podejrzliwości i braku zaufania, czy słabości ludzkiej natury, podatnej na pochlebstwa, albo dającej się trawić nienawiści czy zawiści.

Ale z drugiej strony jest to też opowieść napisana wyraźnie „ku pokrzepieniu serc” – z jasnym przesłaniem o sile jaką – obok profesjonalizmu i niezłomnego charakteru – daje uczciwość, przyzwoitość, wierność zasadom, a przede wszystkim zaufanie i współpraca.  

 Robert Michniewicz, Partnerzy. Początek
Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa, 9 sierpnia 2023
ISBN: 9788382527247

In a fast-paced, thriller-spy plot, Robert Michniewicz fits a story about people trapped. Trapped in the first days of the war in Ukraine, but also in a trap set by other people’s phobias, ambitions and complexes. A trap that must be countered by strength of character, trust and openness to cooperation. Przemysław Poznański writes about the novel 'Partnerzy. Początek” (Partners. The Beginning).

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: