recenzja

Szpieg, który ograł Smiersz | Ian Fleming, Casino Royale | 70 lat 007

Wszyscy grają tu o wysokie stawki: nie tylko o miliony franków, ale i o własne życie. Dokładnie 70 lat temu, 13 kwietnia 1953 ukazała się powieść Iana Fleminga „Casino Royale”, pierwsza z cyklu o agencie 007. Co ciekawe, nie brakuje w niej też wątków polskich – pisze Przemysław Poznański.

Zanim światowy fenomen stał się fenomenem, był on – James Bond, brytyjski tajny agent „z serii 00”, który to numer nietrudno dostać, o ile „nie ma się nic przeciwko zabijaniu ludzi”. Spał z coltem police positive kaliber 38 pod poduszką, jego jedynym hobby był samochód, kabriolet coupé Bentleya z 1933 roku. Poza tym palił nawet siedemdziesiąt papierosów dziennie i pijał wytrwane martini z trzema miarkami dżinu Gordon’s, jedną wódki i połową miarki Kina Lillet – wstrząśnięte i podane w kieliszku do szampana. I jeszcze jedno: był mistrzem bakarata.

Inwestycja w burdele

To ostatnie nie było bez znaczenia w sprawie, z którą zmierzyć musiał się brytyjski wywiad, do spółki z kolegami z USA i Francji. Przed tajnym agentem Jej Królewskiej Mości postawiono zadanie pokonania w kasynie niejakiego Le Chiffre’a (alias The Number, albo Herr Ziffer), byłego więźnia Dachau, człowieka nieznanego pochodzenia, a obecnie skarbnika i kasjera Syndicat des Ouvriers d’Alsace – związku zawodowego pracowników przemysłu ciężkiego i transportu z Alzacji, kontrolowanemu przez komunistów. Organizacji robotniczej, którą zachodnie wywiady uznawały za piątą kolumnę Związku Radzieckiego na wypadek wojny.   

Po co jednak Le Chiffre miałby się w ogóle zjawiać w kasynie? Rzecz w tym, że nie miał wyjścia – popełnił bowiem fatalny błąd, defraudując sowieckie fundusze przeznaczone na finansowanie działalności związkowej, kupując pakiet kontrolny sieci domów publicznych, które zaledwie trzy miesiące później przestały być legalne. Wszystko przez wprowadzoną nagle ustawę La Loi Marthe Richard, zakazującą pornografii oraz działania wszelkich tego rodzaju instytucji.

Z obu stron Żelaznej Kurtyny

I tak w jednej chwili Le Chiffre został z niczym, a raczej z bardzo konkretnym długiem wobec kasy związku, z której pożyczył sobie na tę transakcję 50 milionów franków. I pewnie zdołałby jakoś zwrócić ów dług, gdyby nie powiązania jego i samego związku zawodowego z radzieckim Smierszem, a więc komórką do zwalczania szpiegów, ale też do likwidacji ludzi z własnych szeregów, którzy okazali się nie być wystarczająco godni zaufania. Le Chiffre chcąc więc uratować życie, będzie musiał jak najszybciej zwrócić pieniądze. I to zanim jeszcze przybędzie z Warszawy pewien urzędnik pracujący właśnie dla Smiersza.

Tak właśnie rozpoczyna się gra, w której przy stole do bakarata spotkają się dwaj świetni gracze. Jeden z nich walczyć będzie o życie, a drugi o to, by pieniądze nigdy nie wróciły do związkowców. Ma to być – według rozeznania Zachodu – prostą drogą do bankructwa organizacji. Tak naprawdę jednak w partii bakarata zmierzą się dwa światy leżące po przeciwnych stronach Żelaznej Kurtyny. „Casino Royale” jest bowiem opowieścią szpiegowską w starym stylu – taką, w której doskonale wiadomo, jakie wartości reprezentuje każda ze stron, która z nich stoi po stronie zła, a która po stronie dobra. Nawet jeżeli nie zawsze jasne jest, po której ze stron stoją konkretni gracze, bo zdrada jest jednym z narzędzi tej gry.

Przeczytaj także:

Tortury trzepaczką

Ian Fleming – choć wtedy debiutant – radzi sobie z fabułą doskonale. Przede wszystkim tworzy postać charyzmatyczną, z którą chcemy się identyfikować (może poza jego widoczną wyraźnie mizoginią: „Cholerne baby, które wbiły sobie do głowy, że nadają się do męskiej roboty”) i co do której mamy przekonanie, że poradzi sobie z każdym ambarasem, nawet takim, z którego pozornie nie ma wyjścia. Po siedmiu dekadach od premiery powieści i kilku adaptacjach filmowych, już wiemy, że zaufanie, jakim obdarza go M i szef sekcji „S” (sekcja radziecka), nie zostanie zawiedzione. Ale jednocześnie wciąż mamy powody, by drżeć o losy misji, gdy zbytnia brawura Bonda raz po raz wpędza go w kłopoty, z których ratować muszą go Rene Miathis z francuskiego Deuxième Bureau, Vesper Lynd, osobista asystentka szefa sekcji „S” oraz Felix Leiter z CIA.

Misja Bonda wcale nie jest bowiem bezpieczna – to nie tylko walka na karty przy stoliku w kasynie, to także rzucane w stronę agenta bomby, pościgi oraz brutalne przesłuchanie, w którym jego jądra wytrzymać muszą brutalne uderzenia… trzepaczki do dywanów. To także największe może z niebezpieczeństw: miłość pewnej Brytyjki do polskiego lotnika z RAF-u, wykorzystywana cynicznie przez Sowietów do rozgrywania własnej zakulisowej gry.  

„Głupkowate dzieło”

„Casino Royale” powstało na Jamajce, w willi Fleminga o nazwie Goldeneye. Po powrocie do Londynu były oficer brytyjskiego wywiadu i początkujący pisarz zlecił przepisanie manuskryptu, choć uważał go za „okropne i głupkowate dzieło”. Nie była to zresztą tylko jego opinia – bliscy radzili mu, by nie publikował książki, a przynajmniej zrobił to pod pseudonimem. Na powieści poznał się jednak przyjaciel Fleminga i jego późniejszy wydawca. Pozytywnej rekomendacji udzielił też książce brat pisarza, Peter Fleming, uznany autor książek podróżniczych. Książka ukazała się więc 13 kwietnia 1953 roku.

Powieść, wydana w twardej oprawie przez wydawcę Jonathana Cape’a, z okładką wymyśloną przez samego Fleminga, w miesiąc sprzedała się w ponad 4 tys., egzemplarzy. Podobnie szybko sprzedał się nakład drugi i trzeci. Wyniki sprzedaży były na tyle dobre, że Cape zaoferował Flemingowi umowę na trzy książki. W tym czasie „Casino Royale”, wydane dodatkowo w miękkiej oprawie, znalazło tylko w pierwszym roku 41 tys. nabywców.

Przeczytaj także:

Nelson, Niven, Sellers, Allen…

Powieść Fleminga była aż trzykrotnie filmowana. W 1954 roku CBS zapłaciło autorowi 1000 dolarów za adaptację do godzinnego filmu telewizyjnego w ramach serii „Climax!”. Odcinek został wyemitowany na żywo 21 października 1954 r., a w roli… amerykańskiego agenta Jimmy’ego Bonda wystąpił Barry Nelson. Le Chifre’a zagrał znakomity Peter Lorre, Leiter (Michael Pate) jest Brytyjczykiem, nie ma Mathisa, za to zamiast Vesper Lynd jest Valérie Mathis (Linda Christian).

Na kolejną adaptację trzeba było czekać do roku 1967, kiedy powstał film ukazujący fabułę w wersji satyrycznej. Film, w którym David Niven zagrał Bonda, został nakręcony przez kilku reżyserów (m.in. John Huston), a w obsadzie znaleźli się też m.in. Peter Sellers (Evelyn Tremble/James Bond), Ursula Andress (Vesper Lynd), czyli wcześniejsza Honey Ryder z adaptacji powieści „Dr No” (1962), sam Orson Welles jako Le Chiffre i Woody Allen jako owładnięty manią władzy nad światem bratanek Bonda, Jimmy Bond.

…i Daniel Craig

Dopiero po długich sporach prawnych, mających wyjaśnić prawa do adaptacji powieści, na warsztat wziął ją MGM/UA, czyli wytwórnia odpowiedzialna za oficjalną filmową serię  o przygodach agenta 007. Dzięki temu w 2006 roku na ekrany kin wszedł film, w którym w rolę Bonda, po raz pierwszy, wcielił się Daniel Craig. „Casino Royale” stało się pierwszą częścią rebootu serii, odcinkiem, w którym Bond dopiero zdobywa licencję 00 (tu zabija podwójnego agenta w Pradze i jego łącznika, w powieści jego pierwszymi ofiarami są japoński ekspert od szyfrów w Nowym Jorku i norweski podwójny agent w Sztokholmie).

Poza tym adaptacja ta, co do zasady, jest wierna powieści, nieraz wręcz ilustrując konkretne sceny czy postaci. I tak Le Chiffre (Mads Mikelsen) podobnie jak w książce używa inhalatora, śledzący Vesper Lynd (Eva Gren) wrogi agent ma ciemny monokl, zasłaniający jedno oko, identyczny jest drink, który w kasynie pije Bond. Tak jak w powieści, Le Chiffre wygrywa pierwszą rundę, a Bondowi z pomocą przychodzi Felix Leiter (Jeffrey Wright), który wręcza agentowi 007 kopertę z pieniędzmi. Niemal  identyczna jest scena porwania Bonda i Vesper oraz sugestia, że dziewczynie stanie się krzywda, jeśli 007 nie zwróci pieniędzy. Różnica jest taka, że agent Smiersza, który dokonuje egzekucji na nielojalnym współpracowniku, Bondowi wycina na przedramieniu literę „Ш” jak шпион (szpieg). W filmie, tak jak w powieści, Bond odchodzi ze służby, by ostatecznie zmierzyć się ze zdradą ukochanej.

Przeczytaj także:

Bond powrócił

Bond jednak – jak to on – powraca. Może po prostu postanawia posłuchać słów Mathisa: „Otaczaj się ludźmi, drogi Jamesie. Za nich łatwiej walczyć, niż za zasady. Ale (…) nie zmieniaj się zupełnie w człowieka, bo stracimy naprawdę wspaniałą maszynę”.

Agent 007 powrócił więc jeszcze w jedenastu powieściach i dwóch tomach opowiadań autorstwa Iana Fleminga, a także w niezliczonej liczbie książkowych kontynuacji i szeregu ekranizacji. A jak zapowiedział brytyjski wydawca książek o Jamesie Bondzie i Firma The Ian Fleming Estate, nadzorująca spuściznę po pisarzu, najnowszy Bond ukaże się na koronację Karola III. Powieść „On His Majesty’s Secret Service” (W Tajnej Służbie Jego Królewskiej Mości) i będzie miała swoją premierę 4 maja, na dwa dni przed uroczystością. Autorem książki jest Charlie Higson.

Korzystałem z wydania:

Ian Fleming, Casino Royale
Przełożył Rafał Śmietana
Wydawnictwo Znak 2006   

Everyone is playing for high stakes here: not only for millions of francs, but also for their own lives. Exactly 70 years ago, on 13 April 1953, Ian Fleming’s novel Casino Royale, the first in the series about agent 007, was published. Interestingly, it does not lack Polish themes, writes Przemysław Poznański.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: