Niektóre z powieści Agathy Christie poddano w nowym oryginalnym wydaniu redakcji, mającej na celu usunięcie określeń, które mogłyby być dziś obraźliwe. Wcześniej podobnie postąpiono z książkami Roalda Dala i Iana Fleminga.

Powieści opisujące przygody Panny Marple czy Herculesa Poirot zostały napisane w latach 1926-1976. A to oznacza, że niektóre z określeń, padających tam pod adresem głownie ludności etnicznej w krajach poza Wielką Brytanią, mogłyby dziś nie odpowiadać wrażliwości czytelnika, przyzwyczajonego do szacunku dla innych, bez względu na kolor skóry czy pochodzenie.
O sprawie napisał „The Telegraph”. Chodzi o wydania HarperCollins ukazujące się od 2020 roku. Redakcja objęła wówczas stwierdzenia, opisujące osoby czarne, pochodzenia żydowskiego lub romskiego, które mogłyby dziś urażać. Podobnie z takimi stygmatyzującymi określeniami jak choćby „indyjskie usposobienie”. Usunięto słowo „orientalny” (oriental), a „tubylców” (natives) zastąpiono słowem „miejscowi” (local).
To nie pierwszy raz, gdy powieści Christie poddane są zmianom. Jej „Dziesięciu małych Murzynków” po raz pierwszy opublikowana została w Anglii w 1939 r., a już rok później, w wydaniu amerykańskim doczekała się zmiany tytułu na „I nie było już nikogo”. Ostatni raz książka w Wielkiej Brytanii pod pierwotnym tytułem wydana została pod koniec lat 70., a w polskich tłumaczeniu nowy tytuł obowiązuje od 2004 r.
Olbrzmi Augustus Smalec
Szczególne kontrowersje wywołały ostatnio zmiany w prozie Roalda Dahla, przeciw którym zaprotestował nawet Salman Rushdie. W najnowszych oryginalnych wydaniach „Charliego i fabryki czekolady” czy „Jakubka i brzoskwini olbrzymki” zmienione zostały niektóre frazy, które mogłyby być odebrane jako obraźliwe. Wszystko po to, by dzieci „nadal mogły się cieszyć książkami”.
Chodzi przede wszystkim o określenia związane z wyglądem, zdrowiem psychicznym, przemocą, płcią czy rasą. Jak piszą anglojęzyczne media, w tym „Daily Telegraph”, „Guardian” czy „The Independent”, wprowadzone zmiany dotyczą np. opisu postaci z „Charliego i fabryki czekolady” (Charlie and the Chocolate Factory, 1964), Augustusa Gloopa (August Smalec), otyłego chłopca, który uwielbia czekoladę. W nowej wersji słowo „gruby” czy „otyły” zastąpiono słowem „olbrzymi” (enormous), a w książce „Państwo Głuptakowie (Burakowie)” (The Twits, 1980), pani Głuptakowa (Burakowa) nie jest już „brzydka i wstrętna”, ale po prostu „wstrętna” (beastly). Z kolei w książce „Czarownice” (The Witches, 1983) akapit wyjaśniający, że czarownice mają pod perukami łyse głowy, kończy się nową linijką: „Istnieje wiele innych powodów, dla których kobiety mogą nosić peruki i z pewnością nie ma w tym nic złego”.
Zostaje Pussy Galore
Zmian dokonano też w książkach Iana Fleminga o agencie 007. Dotyczą one niemal wyłącznie uznawanych za obraźliwe określeń dotyczących osób czarnych. Nie obejmują też wszystkich książek, a tylko te, gdzie takie zmiany wydawały się wydawcy konieczne. To też oznacza zresztą, że z książek Fleminga nie znikają – również wszak mogące obrażać – określenia dotyczące osób innych ras, choćby koreańskiego bohatera o imieniu Oddjob w „Goldfingerze”.
Nie znikają też stwierdzenia jawnie homofobiczne, a także bez wątpienia przestarzały mizoginizm bohatera oraz opisy przemocy ze względu na płeć i napaści na tle seksualnym. Podobnie zresztą jak posiadające jednoznaczne podteksty imiona bohaterek, w tym Pussy Galore z „Goldfingera”.