recenzja

Koniec dzieciństwa | Tarjei Vesaas, Wiosenna noc; Zamek z lodu

Tarjei Vesaas mówi do nas językiem subtelnie balansującym między tym, co rzeczywiste a tym, co wyobrażone, czy wręcz niesamowite. Jest to przy okazji język dziecięcych bohaterów, postawionych wobec zdarzeń stanowiących w ich dotychczasowym życiu wyraźną cezurę – pisze Przemysław Poznański.

Najnowszy tom cenionej Serii Dzieł Pisarzy Skandynawskich Wydawnictwa Poznańskiego przynosi aż dwie minipowieści Tarjeia Vesaasa, zmarłego w 1970 roku klasyka literatury norweskiej, kilkukrotnie nominowanego zresztą do Literackiej Nagrody Nobla. I tak „Wiosenną noc” (1954) oraz „Zamek z lodu” (1963), choć już w Polsce przed laty publikowane, teraz dostajemy w nowym, świetnym tłumaczeniu Marii Gołębiewskiej-Bijak. Ważne też, że dostajemy je razem, bo w pewnym sensie zmienia to naszą czytelniczą recepcję tych dzieł, pozwalając nie tylko porównać obie powieści, ale wręcz w jakimś stopniu potraktować je jako dzieła komplementarne, „rozmawiające” ze sobą na wielu poziomach.

Obie możemy więc potraktować choćby jako opowieści inicjacyjne – w tym sensie, że dotyka w nich Vesaas tego momentu w życiu młodego człowieka, gdy jego dotychczasowe postrzeganie świata lec musi w gruzach, gdy wystawiony zostaje na, w jakimś sensie symboliczne, a przy tym niespodziewane i dramatyczne, doświadczenie bycia świadkiem czy to jednoczesnych narodzin i śmierci („Wiosenna noc”), czy odejścia, przeminięcia, nie dającej się zrozumieć straty („Zamek z lodu”). A więc w każdym przypadku wydarzeń, które podważą narzuconą przez autora niejako a priori sielankowość, wynikającą z umieszczenia fabuł w wiejskiej scenerii. 

Z punktu widzenia dziecka

Co ważne, obie fabuły oferują nam przy tym taką samą percepcję świata, ukazanego za każdym razem z punktu widzenia dziecka. Oddając więc pole głównym bohaterom, a pośrednio wszak narratorom obu historii, świadomie rezygnuje autor z opowieści poddanej logice rozsądku, na rzecz logiki emocji, a nawet logiki baśni. Dopuszczana tu niesamowitość czy oniryczność bez ograniczeń i na równych prawach z realizmem, sprawiają, że nie jesteśmy do końca pewni tego, co zdarza się tu „naprawdę”, za to pewni jesteśmy znaczenia owych zdarzeń i ich wpływu na psychikę młodych bohaterów.   

Taka narracja ma zresztą bardzo konkretne konsekwencje dla samych fabuł, w których dorośli – nawet jeśli obecni – zdają się nie być w świecie głównych bohaterów szczególnie istotni. W „Wiosennej nocy” rodzeństwo – czternastoletni Hallstein i osiemnastoletnia Sissel – wręcz zostają pozostawieni sami na jedną noc w domu oddalonym od wsi, bo ich rodzice wyjeżdżają na pogrzeb krewnego. W „Zamku z lodu” rodzice jedenastoletniej Siss zdają się figurami z tła, wycofanymi, nie mającymi w istocie wpływu na bieg zdarzeń.

Figury chaosu  

Jeśli pojawiają się tu dorośli, to raczej jako figury chaosu, obnażające swoje niezrozumienie dla świata dzieci, próbujące czy to wplątać je w swoje gierki, a nawet rozgrywki z innymi dorosłymi, czy wykazujące się niecierpliwością, dopuszczające się w ten sposób wręcz psychicznej przemocy. Za każdym razem też do niczego nieprzydatne, bo funkcjonujące na innej, odległej orbicie, niepozwalającej dostrzec tego, co istotnie ważne.

„Wiosenna noc” zaczyna się od scen iście sielankowych, podszytych jednak nutą niepokoju o podłożu także erotycznym. Wprawdzie Hallstein nie jest w stanie sobie tego uświadomić do końca, jednak napięcie między jego siostrą a jej rówieśnikiem Tore, budzi i w nim rodzaj niepokoju, przebudzenia oczekiwań, być może nawet zazdrości. Jednocześnie czternastolatek żyje wciąż na granicy świata dzieciństwa i dorosłości, dopuszczając do siebie choćby możliwość rozmawiania i przebywania w towarzystwie wyobrażonej Gudrun, chociaż nieistniejącej, ale jakże dla niego prawdziwej powierniczki niepokojów i marzeń.

Noc, podczas której nikt nie zaśnie

Postać Gudrun okaże się zresztą dla zdarzeń, których doświadczy Hallstein kluczowa. Oto w nocy do domu rodzeństwa zapuka grupa pięciorga nieznajomych, natarczywie żądając możliwości skorzystania z telefonu. Jedna z przybyłych kobiet jest bowiem w połogu, a przybyszom – jak twierdzą – nieopodal zepsuł się samochód. Tak rozpoczyna się pełna dramatycznych i nie zawsze zrozumiałych zdarzeń noc, podczas której prawie nikt nie zaśnie. Nie zaśnie też Gudrun, trzynastolatka, najmłodsza z przybyszy, imienniczka wyobrażonej przyjaciółki chłopca, niezwykle zresztą do niej podobna. Wydarzenia tej nocy sprawią, że nowa Gudrun nieodwołalnie zastąpi wcześniejszą, to co wyobrażone, co dziecinne, tym samym odejdzie raz na zawsze, wyparte przez to, co realne, a więc jakimś sensie dorosłe. 

Dla młodego bohatera będzie to też noc, która symbolicznie pozwoli mu doświadczyć zdarzeń najistotniejszych dla ludzkiego życia, zamknie w tej krótkiej klamrze wszystko to, co oddziela niewinność i związaną z nią nieświadomość, od jednoznaczności i uświadomienia sobie związanej z ludzkim życiem nieodwracalności. Narodziny dziecka zbiegną się ze śmiercią, zaczną się zakulisowe rozgrywki, pojawią się traumy i strach. Nic nie będzie już po tej nocy takie samo.

Zima zaginionej

Takie samo – po doświadczeniach pewnej zimy – także nie będzie już życie jedenastoletniej Siss z „Zamku z lodu”, która w ciągu kilku miesięcy doświadczy zdarzeń niepojętych i zarazem nieodwracalnych. Doświadczy też skrajnych emocji, które zachwieją jej dotychczasowym światem opartym na oczywistych wartościach i pewnej dozie naiwności.

Zacznie się jednak zwyczajnie, znowu wręcz sielankowo, gdy do wsi sprowadzi się Unn, sierota przygarnięta przez mieszkającą tu ciotkę. Siss zaprzyjaźni się z rówieśniczką, koleżanką z ławki, aż w końcu przyjmie zaproszenie do jej domu. To jedno popołudnie, którego przebieg zbuduje Vesaas bardziej na emocjach bohaterki, w tym na niejasnym poczuciu wstydu, niż na opisie konkretnych zdarzeń, zdecyduje o losie obu dziewcząt. Unn zniknie, a tropy prowadzić będą do zamarzniętego wodospadu, owego tytułowego Zamku z lodu.

Dar pamiętania

Chaotyczne poszukiwania Unn przez dorosłych zderzy autor z pespektywą dziewczynki doświadczającej siłą przerwanej, rodzącej się dopiero przyjaźni. Ważne, bo przecież jednej z pierwszych w życiu. Napastliwość jakiej doświadczy Siss ze strony mieszkańców wsi, przekonanych, że dziewczynka może wiedzieć o zaginięciu koleżanki więcej niż chce powiedzieć, trafi na grunt bólu i niezrozumienia faktu nieodwracalności zdarzeń. Skutkować to będzie wyalienowaniem, a nawet chorobą. Siss przejdzie przemianę. Po wszystkim nie będzie już powrotu do dziecięcej niewinności, tak jak wraz z nastaniem wiosny zniknie powoli zamek z lodu.

Tarjei Vessas dotyka w swej prozie tego momentu w życiu każdego z nas, gdy przestajemy być dziećmi. Gdy jednak dla większości z nas jest to moment niedostrzegalny, płynny, rzadko związany z konkretnym zdarzeniem, bohaterowie „Wiosennej nocy” i „Zamku z lodu” otrzymują od autora swego rodzaju dar – dar możliwości zapamiętania chwili, w której upomniała się o nich dorosłość odzierając z dziecięcej prostoduszności. Nawet jeśli nie jest to dar wyczekiwany i pożądany ani dla Hallsteina, ani tym bardziej dla Siss, to przecież wpisuje się on w logikę końca dzieciństwa, gdy wszystko, co wymarzone, ustąpić musi temu, co konieczne.  

Tarjei Vesaas, Wiosenna noc; Zamek z lodu (Vårnatt; Is-slottet)
Przełożyła Maria Gołębiewska-Bijak
Wydawnictwo Poznańskie, Seria Dzieł Pisarzy Skandynawskich, Poznań 8 marca 2023
ISBN: 9788367616393

Tarjei Vesaas speaks to us in a language that subtly balances the real with the imaginary or even the uncanny. This is, by the way, the language of child protagonists, confronted with events that represent a clear caesura in their lives so far,” writes Przemysław Poznański.

Discover more from Zupełnie Inna Opowieść

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading

Discover more from Zupełnie Inna Opowieść

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading