recenzja

Polski łącznik | John le Carré, Silverview

W swojej ostatniej – a przy tym bardzo „polskiej” – powieści bada John le Carré trwałość spoiwa trzymającego w ryzach naszą lojalność wobec idei, gdy zderzymy ją z lojalnością wobec wyznawanych wartości. O „Silverview” pisze Przemysław Poznański.

Nic tu nie jest czarno-białe. W szpiegowskich thrillerach le Carré nie znajdziemy nic z filmowego cyklu o Bondzie (nawet w jego nowych odsłonach, jak „Nie czas umierać”), czy z prozy Toma Clancy’ego. U zmarłego przed dwoma laty brytyjskiego mistrza gatunku nie będzie więc zła o twarzy arcyłotra, a dobro nie zyska monopolu na moralność. Znajdziemy tu za to całą gamę szarości, w których – mniej lub bardziej oficjalnie i mniej lub bardziej sprawnie – poruszać się muszą bohaterowie książki, wplątani w sieć skomplikowanych wzajemnych zależności. Bohaterowie postawieni nawet nie tyle w obliczu wielkich historycznych zdarzeń, choć oczywiście też, ile w obliczu kruchości zwykłych ludzkich losów.

Bo le Carré interesują w „Silverview” te dwa istotne momenty: gdy zwykły człowiek staje się „zbawcą świata” i gdy szpieg-zbawca świata okazuje się tylko – i aż – człowiekiem. Autor unika tu jednak kreślenia sztywnej, nieprzenikalnej granicy – jeśli bada proces zmiany, to pokazuje też złożoność i wielorakość czynników, które do niej prowadzą. Przepuszcza więc decyzje swoich bohaterów przez pryzmat niełatwych wyborów, jakich muszą dokonywać podczas wykonywania zadań, pokazując nam całe spektrum ludzkich zachowań, dylematów, nawet dramatów, które stają się przez to ich udziałem.

TW Florian

A bohaterowie powieści mają życiorysy, w których uzbierały się grube warstwy zdarzeń, znanych z podręczników historii. Tak z pewnością jest z Edwardem Avonem, Brytyjczykiem, ale i Polakiem, TW Florianem z Warszawy, współpracującym w czasach komuny ze służbami Albionu. – „Florian właściwie sam się zwerbował” – powie o nim małżeństwo oficerów wywiadu podczas fenomenalnej sceny przesłuchania, które przecież nie jest przesłuchaniem, lub towarzyskiej rozmowy, która w żadnym razie nie jest towarzyską rozmową. – „Florian aż się palił do roboty. Nie dla pieniędzy, nie dla satysfakcji. Florian był ideowy. Wystarczyło wskazać mu ideę, z którą by się identyfikował, i szedł jak w dym” – usłyszymy.

Syn volksdeutscha, pasierb Brytyjczyka, wykładowca leninizmu na Uniwersytecie Gdańskim, któremu wystarczył „rok w Gdańsku, by uznać komunizm za największe oszustwo od czasu wynalezienia religii”, wreszcie agent zachodnich służb, łącznik między Gdańskiem a Warszawą. A potem – po upadku komuny – ważny agent w ogarniętych wojną Bakanach, świadek niejednego bestialstwa. Taką właśnie sylwetkę TW Floriana (nasączoną niczym gąbka faktami z polskiej historii, ale i szczegółów w rodzaju „rozklekotanej nyski”) kreślą jego dawni zwierzchnicy.

Księgarz i były szpieg

Ale my poznajemy Edwarda Avona kilkadziesiąt lat później, prawdopodobnie na przełomie wieków, w małym nadmorskim miasteczku leżącym w Anglii Wschodniej, gdy w kapeluszu i beżowym prochowcu wkracza do księgarni trzydziestotrzyletniego Juliana Lawndsleya. Wkracza do księgarni, ale w gruncie rzeczy wkracza w życie księgarza, bo wizyta starszego pana będzie dla mężczyzny początkiem prawdziwej rewolucji.

Przeczytaj także:

Kolejnej zresztą w dość krótkim czasie. Lawndsley jest przecież w powieści jedną z figur, które decydują się na zmianę, na przewartościowanie swojego życia. Nie dla profitów, ale w imię idei. Niedawny biznesmen porzuca londyńskie City, by nie „uciec z wyścigu szczurów” i prowadzić prowincjonalną księgarnię, choć poza dobrymi chęciami nie ma ku temu wielkich predyspozycji. Nie ma przede wszystkim wiedzy o literaturze: nie zna Sebalda, nie słyszał o Chomskym (myśli, że to mało znany rodak Edwarda). Avon – prawdziwy erudyta, chętny do pomocy przy zamawianiu książek, głównie klasyki – roztoczy więc nad Lawndsleyem dyskretną opiekę. Pozna go z czasem ze swoją żoną, umierającą na raka byłą ekspertką brytyjskich służb od Bilskiego Wschodu, ale wcześniej poprosi go też o drobną przysługę – dostarczenie do Londynu pewnej wiadomości. Będzie to zresztą pierwsza z kilku przysług, które szybko okażą się brzemienne w skutkach. W co gra Avon?

Refleksja nad przemijaniem

Wątek Avona i Lawndsleya przeplata jednak le Carré z opowieścią o śledztwie, jakie prowadzi Stewart Proctor. Ten niezwykle skuteczny „pies gończy” brytyjskich służb, wysoko postawiony oficer, szuka źródeł niebezpiecznego wycieku informacji. Czyżby „usterka techniczna”? A może jednak „błąd ludzki”? Proctor doskonale wie przecież, że czasem życie dość brutalnie sprawdza jakość spoiwa, trzymającego w ryzach naszą lojalność wobec idei.I nie chodzi nawet o zdradę dla wymiernych korzyści. Czasem spoiwo pęka, gdy idea nie pokrywa się z wyznawanym systemem wartości. Czy właśnie z taką sytuacją możemy mieć do czynienia i w tym przypadku?

Jedno jest pewne – trzeba jak najszybciej znaleźć odpowiedź i zminimalizować zaistniałe wskutek wycieku szkody. Wkrótce okaże się też, że nie obejdzie się bez wizyty w Silverview, posiadłości Avonów. Nie da się bowiem zrozumieć teraźniejszości bez dogłębnego zbadania przeszłości.

Ostatnia książka le Carré (znaleziona po śmierci pisarza przez jego syna) to zresztą w dużym stopniu właśnie podróż w przeszłość, ale i refleksja nad przemijaniem. Nie bez powodu tak często słyszymy tu o „Pierścieniach Saturna” W. G. Sebalda, owej pielgrzymce po angielskiej historii i wspomnieniach. Przeszłość naznaczona jest zmianami, często nieodwracalnymi. Zmianami, którym chcąc nie chcąc się poddajemy. Czasem, by stać się orędownikiem nowej idei, a czasem, by pozostać w zgodzie z samym sobą.

John le Carré, Silverview
Przełożył Jan Rybicki
Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice, 9 listopada 2022
ISBN: 9788382304459    

__________________

In his latest – and at the same time very “Polish” – novel, John le Carré examines the durability of the glue that holds our loyalty to an idea in check when we clash it with loyalty to our values. Przemysław Poznański writes about „Silverview”.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: