Po sierpniowym ataku nożownika Salman Rushdie stracił wzrok w jednym oku, ma też niedowład ręki – informuje agent pisarza. Ale dodaje: „Będzie żył… To najważniejsze”.

Andrew Wylie, agent Rushdiego, udzielił wywiadu „El Pais”. Jak zaznacza, rany, jakie zadał autorowi „Szatańskich wersetów” mężczyzna, który wtargnął na scenę w Chautauqua Institution, były głębokie. Już wtedy informowano, że jeden z wielu ciosów napastnik zadał pisarzowi w oko. Wylie potwierdza, że Rushdie oko stracił. „Miał trzy poważne rany na szyi. Jedna ręka jest bezwładna, ponieważ nerwy w ramieniu zostały przecięte. Ma też dodatkowo około piętnastu ran w klatce piersiowej i tułowiu” – dodaje agent. Na pytanie, czy autor jest wciąż w szpitalu, Wylie odpowiada: „Nie mogę podać żadnych informacji o jego miejscu pobytu. Będzie żył… To jest ważniejsze”.
Jak się przed tym bronić?
Salman Rushdie – autor także m.in. powieści „Złoty dom Goldenów” czy „Quichotte” ukrywał się przez wiele lat. Irański rząd w 1998 roku odwołał fatwę, co sprawiło, że pisarz zaczął żył stosunkowo otwarcie.
Zdaniem Wyliego, atak był czymś, o czym rozmawiał z pisarzem w przeszłości, a mianowicie, że głównym niebezpieczeństwem, przed którym stoi Rushdie wiele lat po nałożeniu fatwy przez irańskiego ajatollaha, jest niespodziewany atak kogoś, kto pojawi się znikąd i przed kim nie sposób się bronić.
Salman Rushdie, urodził się w Indiach. Po tym, jak w 1988 roku ukazała się jego powieść „Szatańskie wersety”, irański ajatollah Chomeini, nałożył na pisarza fatwę, czyli edykt religijny, wzywając muzułmanów do zabicia pisarza. Tytuł książki odnosił się do apokryficznych wersów w surze „Gwiazda” (An-Nadżm), których nie znajdziemy w kanonicznej wersji Koranu, a które miał jakoby podyktować Mahometowi Szatan pod postacią archanioła Dżibrila. Mówi się w nich o trzech boginiach czczonych w Mekce, których boskość miał jakoby potwierdzić Prorok, podważając tym samym monoteizm własnej wiary. Chomeini uznał jednak, że powieść uderza w islam.
Przeczytaj także: