felieton

Podróże | Felieton Dawida Kornagi | #przerwanysenkornagi

Kiedy jedni uciekają, zmuszeni do przymusowej podróży przez rosyjskie ostrzały czy okupację, drudzy przemieszczają się dobrowolnie. I życzę wszystkim, by należeli do tych drugich – pisze w lipcowym felietonie Dawid Kornaga.

Dawid Kornaga, fot. Rafał Meszka dla zupelnieinnaopowiesc.com

Podróże, ach podróże – gotowy materiał na sociale: gdzie aktualnie bywamy, gdzie się bawimy, gdzie pokazujemy, że będąc tu, a nie tam, gdzie żyjemy na co dzień, coś w życiu osiągnęliśmy. Możemy tu przyjechać, przylecieć, stać nas na dotarcie, potrafimy dotrzeć i pokazać się z najlepszej strony.

Podróże mają swoje mroczne, drugie życie. Swój rewers, który wcale nie jest taki kolorowy, jak późniejsze relacje, shorty czy filmiki. Podróże, choć w sposób oczywisty udowadniają, że zrobiliśmy to i gdzieś jesteśmy, potrafią też nieźle namieszać i zebrać krwawe żniwo. W podróży często weryfikujemy tych, którzy nam towarzyszą. Oto znajomi, z którymi świetnie się bawiło „u siebie”, rewelacyjnie się dogadywało, wszystko było poukładane, wszystko się spinało. Oto ci sami znajomi, z którymi wyjeżdżamy, załóżmy, do Paryża. Nagle okazuje się, że nie chcą wejść do żadnej knajpy, bo w ramach oszczędności lepiej pić tylko i wyłącznie na murku. Strach iść z nimi do kolejnego muzeum, bo w tym, co byliście razem, zatrzymywali się przy dosłownie każdym artefakcie, robili setki zdjęć, sprawdzali w Wikipedii wszystkie możliwe informacje, nie reagowali na wasze prośby o przerwę, chcąc wycisnąć wszystko i jeszcze więcej z każdej chwili. A w ogóle dotąd tacy rozmowni przy winku na Placu Zbawiciela, tutaj, w paryskiej ostoi jacyś dziwnie wycofani, milczący, zamknięci w sobie właściwie nie wiadomo czemu, zmęczeni podróżą? Swoim pazernym zwiedzaniem? A może mają problemy sami ze sobą, które czujnie ukrywają, uśmiechając się zaciekle, ostatecznie pociągnięci do odpowiedzi, jak się bawią. Bawią się znakomicie.

Podróże mają swoje mroczne, drugie życie. Swój rewers, który wcale nie jest taki kolorowy, jak późniejsze relacje, shorty czy filmiki. Podróże, choć w sposób oczywisty udowadniają, że zrobiliśmy to i gdzieś jesteśmy, potrafią też nieźle namieszać i zebrać krwawe żniwo.

Albo kiedy wyjeżdżacie, jak teraz, i nagle samolot ma opóźnienie. Dobrze, dadzą wam odszkodowanie, ale co z tego, skoro już kilkanaście godzin temu ogarnialibyście gorące, historyczne centrum Bangkoku. Albo kiedy wyjeżdżasz, sam lub sama, bo ci życie osobiste nie wychodzi, lecz pragniesz odreagować, uciec albo ulec magii podróży, która traci swoją magię na miejscu, kiedy patrzysz na szczęście innych, bliskość i zorganizowany kolektywizm, a ty sączysz sam lub sama drinka i zaczynasz przejawiać zaawansowane myśli samobójcze, no ale im nie ulegniesz, wierząc, że pokażesz swoje przyszywane szczęście w sieci, i to jakoś przegna twoje fatum, a podróż będzie wybawieniem, projekcją ciebie na nowo. Podróż może cię wykończyć, podróż może dać ci kawał nowego życia, może w wersji light, dobre i to.

Albo kiedy od dłuższego czasu wymarzyliście sobie taką Albanię. Bawił tam pół dekady temu gang raperów, Popek i Borixon (nawet jeśli nie byli), chcecie więc powtórzyć przygodę. Ledwo lądujecie, ledwo driny kosztujecie, rozgrywa się jakaś drama, odchodzi ktoś ważny, trzeba wracać w pośpiechu, przerywacie pobyt, w gorączce szukacie lotów powrotnych, w końcu się udaje, prujecie z kurortu w stronę lotniska, podróż do kresu nocy, bo i nocą, i pełna łez. Podróże, zarapowałby Gang Albanii, jak róże, pachną, ale i, k^#*@, kłują.

Podróże, zarapowałby Gang Albanii, jak róże, pachną, ale i, k^#*@, kłują.

Potrzeba wyjechania z wiekiem staje się wręcz jakimś przykazaniem. Ludzie, których stać na ultradrogie apartamenty w tych wszystkich Miasteczkach Wilanów, pewnego dnia przestają cieszyć się swoim luksusem i nie zważając na inflację, robią wszystko, by wybrać się w podróż.  Stagnacja codzienności jest żywicielem linii lotniczych, hotelarzy i w ogóle całego przemysłu turystycznego. Ponieważ nawet jak sobie uroisz, że twoja podróż jest wyjątkowa, to nie jest. Jest jedną z wielu, obok ciebie przemykają setki tych, co również wpadli na ten pomysł. I mogą to być Malediwy, i może to być niebezpieczny rejon w północnej Somalii. Podróże bywają upajające jeszcze nim się zaczną. Kiedy już trwają, przestają pociągać jak czwarty raz tej samej nocy. Warto o tym pamiętać, wybierając się — w końcu wakacje trwają w najlepsze — gdzieś tam, gdzie tak bardzo pragnęliśmy. Iluzja, że znajdziemy nowe i lepsze jest karmą dla podróży.

Z drugiej strony trzeba przyznać, że jak ktoś się porządnie napodróżuje, to i zmienia mu się perspektywa oczekiwań. Choćby taka, że nagle zrywa z dotychczasowym życiem i definitywnie zmienia lokalizację. A to nie takie oczywiste. Wpierw trzeba zasmakować tego innego. Być tam raz, może kilka razy. Choć często kończy się to gorzkim rozczarowaniem, to jeszcze częściej – wręcz przeciwnie. Kto nie podróżuje, ten nie doznaje. Podróż zawsze bywa powierzchowna, jest ledwo liźnięciem innej szerokości i długości geograficznej. Bywa także czymś głębokim, jeśli nagle zmienia i mobilizuje, by być na stałe tam, gdzie dotąd tylko podróżowaliśmy. Koniec podróży jest początkiem innej.

Warto o tym pamiętać, wybierając się — w końcu wakacje trwają w najlepsze — gdzieś tam, gdzie tak bardzo pragnęliśmy. Iluzja, że znajdziemy nowe i lepsze jest karmą dla podróży.

Zawsze można wrócić. Podróż jest naszym CV, które warto stale rozbudowywać. Inni niech zadowolą się relacjami. Mimowolną pobieżnością, jak było, choć wcale tak nie było. To ich problem. Poza tym podróże kształcą. Uważajmy jednak z tym nadmiarem wiedzy, bo może skończyć się jedynką z życia.

%d bloggers like this: