W „Kto jest bez grzechu” Agnieszka Jeż mówi o toksyczności, która pojawić się może w relacjach osób sobie najbliższych. Toksyczności, której efektem – jak to w kryminale – może być nawet zbrodnia – pisze Przemysław Poznański.

Punktem wyjścia tej kryminalnej intrygi są aż dwie ściśle ze sobą powiązane sprawy: z jednej strony chodzi bowiem o zaginięcie osiemnastolatki, z drugiej o śmierć partnera jej matki. Oba zdarzenia dotyczą więc tej samej rodziny, co już na początku ustawia nam optykę odbioru całej powieści. Agnieszka Jeż skupia się bowiem tym razem na rodzinnych więzach, na rodzinnych zależnościach, na rodzinnych toksycznościach.
Może właśnie dlatego „Kto jest bez grzechu” jest w całej serii z Wierą Jezierską tomem najbardziej intymnym. Zbrodnie, których świadkami byliśmy w „Szańcu” czy „Odpłacie”, choć dokonane przez konkretne osoby i zawsze z niskich pobudek, znajdowały tło w narodowych słabościach, zahaczając o zło zbiorowe, o wspólne wady. Główna kryminalna zagadka zabójstwa przebywającego na Mazurach księdza rozpatrywana była na tle historii Ziem Odzyskanych i dramatycznych losów powojennych sierot, inne z zabójstw łączyło się choćby z wątkiem powojennego antysemityzmu.
W najnowszej powieści dramat, a w zasadzie kilka równoległych dramatów, rozgrywa się głównie w relacjach dwustronnych, w domowym zaciszu, w atmosferze niedopowiedzeń, przekłamań, przemilczeń, wreszcie zazdrości, zawiści i zdrady. I choć dramaty te mogą być, i są, także elementami większego społecznego zjawiska, to w istocie pozostają bardzo osobiste.
Przeczytaj także:
W niczym nie upraszcza to dochodzenia. Wprost przeciwnie. Jak to bowiem możliwe, że dziewczyna – wzorowa uczennica, nastolatka aż nadto spokojna jak na swój wiek – znika bez śladu, jakby nigdy nie istniała? A z kolei ciało mężczyzny, znalezione na starym żwirowisku, nosi co prawda ślady przemocy, ale niejednoznaczne, wymykające się prostej interpretacji. Dość powiedzieć, że ślady na jego ciele sugerują, jakoby zadawano mu śmierć… na raty. Sieć wzajemnych powiązań, emocji obecnych tylko w relacjach osób sobie najbliższych, skutecznie utrudnia znalezienie wyjaśnienia obu tych spraw.
Jezierska ma zatem twardy orzech do zgryzienia. Tym bardziej że w zasadzie zostaje ze śledztwem sama. Jej dotychczasowy partner, doświadczony policjant, przechodzi na emeryturę i teraz ona – wciąż trochę niewierząca w swoje umiejętności, choć mocno podbudowana faktem rozwiązania poprzednich, trudnych śledztw – stać musi się mentorką dla właśnie przydzielonego jej nowego partnera.
Przeczytaj także:
Zadanie utrudnia dodatkowo fakt, że i ona musi zmierzyć się tu z własnym rodzinnym dramatem, z niedopowiedzeniami i przemilczeniami, jakie wkradły się przez lata w jej relacje z Anką. Siostrą biologiczną i siostrą zakonną, która w sposób zdecydowany i jednoznaczny, choć z niejasnych przyczyn, schładza wzajemne, rodzinne, kontakty, ograniczając je do niezbędnego (dla niej) minimum.
Cokolwiek się zatem wydarzy na kartach tej powieści, będzie miało swój początek i koniec w owym mikroświecie emocji najgorętszych, bo opartych na szczególnym rodzaju bliskości. I choć nie mamy w „Kto jest bez grzechu” do czynienia – jak w „Szańcu” – z zagadką „zamkniętego pokoju”, to dostajemy pokrewną w nastroju zagadkę zamkniętego grona, zamkniętej grupy osób, które łączą raz bliższe, raz dalsze relacje, zawsze jednak naznaczone buzującymi między nimi w sposób szczególny: bólem, nieufnością czy podejrzliwością.
Agnieszka Jeż, Kto jest bez grzechu
Wydawnictwo Słowne, Warszawa, 15 września 2021
ISBN: 9788380539945