felieton

Bułgarski agent | Felieton Dawida Kornagi | #przerwanysenkornagi

Tęsknota za ludźmi. Rozum swoje szare komórki przeciera, że to się dzieje naprawdę za naszej generacji. Można udawać, pogrywać Stańczykiem, że cię to nie dotyczy, że dajesz radę i możesz wszystko. Nic z tego. Nadmiar ograniczeń spowodował, że każde poluzowanie wydaje się jakimś niemożliwie pozytywnym aspektem. Ludzie są spragnieni ludzi. Może wcale nie tęsknią, może tęsknią za stanem, kiedy ma się ich nawet dość. Ale świetnie mieć czegokolwiek dość niż nie mieć nic. Mieć dość picia. Dość seksu. Dość podróży. Nawet dość miłości, powiedzą zblazowani staruszkowie po czterdziestej rocznicy ślubu. Słowo dość idealnie wpisuje się w nekrolog człowieka spełnionego. „Miał dość, więc umarł” – pisze w swoim lipcowym felietonie Dawid Kornaga.

Dawid Kornaga, fot. Rafał Meszka (meszka.com)

Żarty żarcikami, ale mamy wakacje. Pierwsze takie, dzięki szczepieniom na skalę, jakiej ten glob jeszcze nie widział. Mamy paszporty covidowe (to znaczy, ten ma, kto ma, bo chciał mieć), mamy szybkie testy; przyzwyczajamy się chcąc nie chcąc do życia z wirusem, który na tę chwilę postanowił na stałe z nami zamieszkać, co rusz rozpierdzielając nam życie, powiedziałby rozsierdzony Janusz, którego nie przepuszczono na lotnisku do strefy odlotów, ponieważ zignorował wszystkie zalecenia, próbując pokazać, kto tu rządzi. A mógłby polecieć choćby niedaleko, tutaj, gdzie obecnie jestem – do Złotych Piasków w Bułgarii.

Są takie kraje, przynajmniej dla co niektórych Polaków, którym odbija huzar megalomanii, jacy to jesteśmy niesamowici i wybrani, że jak już do nich się wybieramy, to marudzimy i zgrywamy szlachtę z wyprzedaży. Bułgaria? Proszę, toż to post-PRL, prychną. Dekady temu stada fiatów maluchów jechały tu na wczasy, krztusząc się po drodze przez niewydolny system napędowy, na dodatek rozkradane na tranzycie przez Rumunów i ciemnych typków z Securitate. Wreszcie docierały do wakacyjnego raju na miarę Żelaznej Kurtyny – Bułgarii Teodora Żiwkowa. Pędziły tu więc roczniki ’50 w rozkwicie swojej witalności; obrazek jak z okładki, on prowadzi, ona przy nim, z tyłu dwójka potomków, a za nimi, a także na dachu autka bagaże. I co, teraz wy chcecie to powtórzyć? Ten sam syf? Ci sami lub podobni Bułgarzy, bo Bułgarzy, wiecie, to Bułgarzy, złote łańcuchy z krzyżem na dziko owłosionej klacie, baby jakieś takie owakie lub jeszcze bardziej, dzieci to już zupełnie małe dzikusy, uszy im po ukończeniu roczku przebijają, znaczy, dziewczynkom, tacy LGBT to oni nie są, hehe, rozwydrzone to i niebezpieczne jak mali Cyganie.

Bułgaria to nic szczególnego… Kiedy widziało się wakacyjny synonim Złotych Piasków – Słoneczny Brzeg z swoją perełką Nesebyrem, kiedy wędrowało się urokliwymi uliczkami starożytnego Płowdiwu, kiedy wreszcie solidnie zwiedziło się i przeżyło Sofię, tak zwana bułgarska riwiera może zdawać się monotonią pisaną przez brzeg Morza Czarnego. Ale Bułgaria to wcale nie nic szczególnego. To kraj, który dzięki coraz bardziej zaawansowanej integracji z Unią Europejską wychodzi na swoje, wyprzedzając naszą sławetną Polskę. A ta powoli faktycznie zaczyna Polexit, nie tyle z Europy, ile z rozsądku, stając się garem coraz bardziej niestrawnych fobii, religijnych majaków, geopolitycznych szaleństw, zjadania własnego ogona. Długo by wymieniać, jak Polacy niszczą swój kraj, pozwalając rządzić się ludziom, którzy nie tyle nie lubią innych ludzi, co lubią ich nienawidzić.

Ale Bułgaria to wcale nie nic szczególnego. To kraj, który dzięki coraz bardziej zaawansowanej integracji z Unią Europejską wychodzi na swoje, wyprzedzając naszą sławetną Polskę.

Tymczasem Bułgaria zaczyna rozkwitać. Wyburzono stare budohotele, przepędzono sprzedawców, którzy nie wydają paragonów, ogarnięto obsługę hotelową, restauracyjną i barową, nawet w budzie z mydełkami i ręczniczkami zapłacisz kartą. Różnorodna kuchnia bez rezygnacji z lokalności, wysoki standard obsługi, pojęcie, że od turystów zależy tutejszy los – taką Bułgarię warto rozsławiać, chwalić ją i zachęcać innych, by tu przybywali, powiększając jej uczciwe zapracowane PKB.

Nie jestem recenzentem kulinarnym, lecz nawet poniższa obserwacja każe się zastanowić, gdzie zmierzamy z takim podejściem do świata. Tak jak śmiejemy się z naszej smażonej flądry czy dorsza, serwowanych pod hasłem „dziś złowione”, ale prędzej „wyjęte z zamrażarki”, wciskania fryt na dwumiesięcznym oleju, co niestety okazuje się niejednokrotnie prawdą, tak Bułgarzy gotują z sercem i bez ściemy. Oczywiście, na pewno znajdzie się paru kombinatorów, ale za chwilę i tak przepadną w zalewie coraz wyższej jakości usług. Natomiast już takie szczegóły jak wszechstronność i perfekcyjność kuchni nastawiają pozytywnie do życia, zwłaszcza jeśli jesteś tu turystą i choć dajesz się w jakiś sposób kroić, to wiesz, za co płacisz w ramach tego krojenia.

Bułgarzy gotują z sercem i bez ściemy. Już takie szczegóły jak wszechstronność i perfekcyjność kuchni nastawiają pozytywnie do życia, zwłaszcza jeśli jesteś tu turystą i choć dajesz się w jakiś sposób kroić, to wiesz, za co płacisz w ramach tego krojenia.

A to wszystko i wbrew – wiadomo czemu. To jest, przemyka pomiędzy lotniskami, czai się w recepcjach, kamufluje w jadłodajniach, ukrywa w barach, nieuchronne i gotowe przybrać kolejne ksywy, delta, enigma, franca… Co tam jeszcze spece od nazw wirusów wymyślą – jak spece od klęsk żywiołowych, nadając im paradoksalnie słodkie imiona typu huragan Katrina. Nic, wakacje po lockdownie, lockdown po wakacjach, powiedzą co niektórzy. Ponieważ żyć trzeba i być może faktycznie rządzi nami jedna wielka przesada, nadmiar szkodzącego humanitaryzmu, który obraca się w jeszcze większe zagrożenie. Zapewne osądzą ten czas nasi potomkowie, z odpowiedniego dystansu. Coś jednak jest nie tak. Albo powinniśmy iść drogą francuską i rewolucyjnie zarządzić, że tylko zaszczepieni mogą znów w miarę normalnie uczestniczyć w życiu jako takim. Albo pobłażać na naszą zgubę, w imię nie do końca dobrze pojętej wolności, wszystkim ignorantom. Jednak na razie koniec lipca, początek sierpnia. Wakacje na półmetku. Cieszmy się chwilami. Nawet do czasu.

WIĘCEJ

Discover more from Zupełnie Inna Opowieść

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading

Discover more from Zupełnie Inna Opowieść

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading