wywiad

Małgorzata Żebrowska: Kocham intensywność opowiadań | Rozmawia Edyta Niewińska

– Opowiadania to moja ulubiona forma literacka. Może kwestia wprawy? A może dzieje się tak dlatego, że dopiero niedawno dowiedziałam się, jak jest wymagająca ta forma – nikt wcześniej mi tego nie powiedział. I jak ten trzmiel lecę, nie mając świadomości, że teoretycznie mogę mieć za małe skrzydła – mówi Małgorzata Żebrowska, zwyciężczyni konkursu na opowiadanie w ramach 15. Międzynarodowego Festiwalu Opowiadania, a także recenzentka i autorka wywiadów na zupelnieinnaopowiesc.com. A rozmawia również nasza redakcyjna koleżanka, pisarka Edyta Niewińska. #NiewińskaPyta

Małgorzata Żebrowska i Edyta Niewińska na spotkaniu autorskim Marcina Wichy, fot. Przemysław Poznański/zupelnieinnaopowiesc.com

Posłuchaj podcastu – rozmowa Edyty Niewińskiej i Małgorzaty Żebrowskiej o byciu pisarzem

Edyta Niewińska: Co skłoniło Cię do wzięcia udziału w konkursie na opowiadanie podczas Festiwalu Opowiadania we Wrocławiu?

Małgorzata Żebrowska: Renoma tego konkursu. Startowałam w wielu konkursach, kilka razy wygrałam, jednak na tym etapie mojej drogi twórczej potrzebowałam czegoś, co będzie stanowić dla mnie wyzwanie. Dodatkowo, tegoroczne zdanie, które miało zostać włączone w treść opowiadania, „Lepiej już chodźmy stąd”, uruchomiło we mnie pokłady wyobraźni. Spirala pomysłów zaczęła się nakręcać natychmiast i już wiedziałam, że nie mogę sobie odpuścić tegorocznej edycji Festiwalu.

Dlaczego wybrałaś taki drastyczny temat na opowiadanie? Dramat udręczonej życiem kobiety, która nie dość, że nie jest w stanie być perfekcyjną matką, do tego jeszcze ma syndrom wypalenia zawodowego i objawy choroby. Czy to nie za dużo? Co chciałaś przekazać tą historią? Bo że jest wstrząsająca – nie mam co do tego wątpliwości. 

– Czy to nie za dużo? Można spytać pierwowzory bohaterki, które zmagają się na co dzień z podobnymi problemami. Mam w swoim otoczeniu całą masę takich kobiet, sama dopiero teraz, po siedmiu latach od narodzin pierwszego dziecka, żyję według własnych reguł. Na zewnątrz uśmiechamy się, przystając na zgniłe kompromisy, dziękujemy partnerom, że w ogóle uczestniczą w życiu rodzinnym, cieszymy się, że mamy możliwość powrotu do pracy po rocznym urlopie macierzyńskim. W środku łkamy, bo czujemy się zagubione, pozbawione jakiejkolwiek innej – oprócz matczynej – tożsamości. Wybrałam ten temat dlatego, że jest mi wyjątkowo bliski, a mam wrażenie, że jeszcze niewielu pisarzy dociera do sedna tego problemu. Jako matka i pisarka mam narzędzia, które pozwalają mi na wywołanie empatii wobec matek, które są przez społeczeństwo postrzegane bardzo instrumentalnie.

Tak naprawdę, historie, które do mnie docierają, bywają bardziej drastyczne od tej opisanej. Niestety, kończą się zwykle brakiem jakiejkolwiek pomocy ze strony otoczenia i wieloletnią traumą.

W ośmiostronicowym opowiadaniu, pokazujesz nam rzeczywistość, w jakiej żyjemy, jak pod lupą. Przyjmujemy wymagania świata, innych ludzi, społeczeństwa jako własne i w pewnym momencie zaciera się nasza tożsamość. Tak ja odczytuję to opowiadanie. 

– Taki był mój zamysł. Pragnęłam pokazać w pigułce, w ilu klatkach zdarza nam się naraz przebywać. I jak trudne jest wyzwolenie. Poruszyłam również problem zdrowia psychicznego, bo to kolejny, marginalizowany temat, wokół którego narosło wiele mitów. Ostatnia żenująca kampania „Nie świruj, idź na wybory” pokazała, jak niska jest świadomość społeczna tego, czym jest choroba psychiczna. Moje opowiadanie udowadnia, że granica pomiędzy zdrowiem i chorobą jest bardzo cienka i każdy z nas może ją przekroczyć. Mamy jedną, unikalną tożsamość – godząc się na jej utratę, skazujemy siebie na cierpienie.

Jak przygotowywałaś się do napisania konkursowego opowiadania? Poszłaś na żywioł, czy zaplanowałaś pisanie?

– Miałam kilka założeń: główną bohaterką miała być kobieta. Chciałam też, by opowiadanie nawiązywało do kryzysu klimatycznego i niepokoju z nim związanego. A motyw mrówek sam mnie odnalazł, bo, tak jak bohaterka, przeżywałam ich inwazję w tym roku. Wiedziałam również na samym początku, kto i w jakim kontekście wypowie zdanie: „Lepiej już chodźmy stąd”. Pozostało mi wypełnić środek.

Miałaś wcześniej doświadczenie w pisaniu opowiadań? Szkoliłaś swój pisarski warsztat pod tym kątem?

– Opowiadania to moja ulubiona forma literacka. Piszę je od czterech lat, bo moim zdaniem są wspaniałym sposobem na szlifowanie warsztatu. Poza tym, są szalenie motywujące: ich krótka, zwięzła forma pozwala na szybszą radość z sukcesu, jakim za każdym razem jest ukończenie dzieła. Nie szkoliłam warsztatu stricte po to, by pisać opowiadania – piszę również inne rzeczy. Pisanie opowiadań po prostu przychodzi mi najłatwiej.

Dlaczego pisanie opowiadań przychodzi ci najłatwiej? Mówi się, że to wymagająca forma literacka.

– Może kwestia wprawy? A może dzieje się tak dlatego, że dopiero niedawno dowiedziałam się, jak jest wymagająca ta forma – nikt wcześniej mi tego nie powiedział. I jak ten trzmiel lecę, nie mając świadomości, że teoretycznie mogę mieć za małe skrzydła.

Co takiego jest w opowiadaniu, że część pisarzy boi się tej formy, a inni ją uwielbiają?

– Nie wiem, dlaczego pisarze się boją opowiadań. Może dlatego, że w dłuższej formie łatwiej ukryć pewne braki? Może z tego powodu, że w Polsce jest prawie niemożliwe zadebiutować tomem opowiadań i pisarze przed debiutem wolą nie tracić na nie czasu? A może chodzi o to, że opowiadanie, by było zapamiętane, powinno charakteryzować się mocną, wyrazistą treścią i puentą…

Wiem, że ja kocham intensywność opowiadań, silne emocje, które towarzyszą mi podczas pisania i wspomnianą wcześniej świadomość sukcesu. Jestem absolutną fanką anglosaskich short stories i liczę na to, że nasz rodzimy rynek również dojrzeje do tej formy.

Których autorów opowiadań lubisz? Za co ich cenisz?

– Uwielbiam Lauren Groff i Olgę Tokarczuk. Nie jest przypadkiem, że mój warsztat poprawił się po przeczytaniu i przeanalizowaniu „Florydy” oraz „Opowiadań bizarnych”. To mocna proza, dotykająca trudnych tematów. Hipnotyzuje i odstręcza, daje ukojenie i wzbudza niepokój. Wciąga czytelnika, robi mu w sercu i mózgu bałagan po to, by mógł potem poustawiać siebie na nowo.

To brzmi trochę tak, jakby literatura spełniała funkcje terapeutyczne i coachingowe.

– To prawda. Na mnie tak właśnie działa literatura – i po to czytam książki, by wzbogaciły moją wiedzę o świecie – tym wokół mnie i we mnie. Nie jestem w stanie oddzielić literatury od mojego życia. A im bardziej przystaje ona do niego, tym chętniej ją czytam. Dlatego nie jestem fanką powieści przygodowych czy kryminałów, jeśli nie mają pogłębionego tła psychologicznego.

Wiem, że napisałaś powieść obyczajową, która jest materiałem na trylogię. Co Cię powstrzymuje przed wysłaniem jej do wydawców?

– Wiedziałam, że o to spytasz. W tej chwili każde uzasadnienie mojej zwłoki zabrzmi głupio, więc mogę powiedzieć tylko, że nic jej nie usprawiedliwia. Wkrótce składam propozycje wydawnicze i czekam na odzew dobrych wydawnictw.

Trzymamy zatem kciuki całą naszą redakcją. Zdradzisz, czego dotyczy opisana przez Ciebie historia?

– To trzypokoleniowa saga, burzliwe losy babki, matki i córki, które doświadczają wielu traum, rzucone w wir historii. To opowieść o kobiecie, która jest uwięziona w magmie powinności i zobowiązań, w pułapce wstydu i przemocy. Roboczy tytuł to „Korale z bursztynu” – każdy kolejny koral nie łączy się z innymi w sznurze (matką i córką), a w każdej z kropli skamieniałej żywicy uwięziony jest owad – kobieta, która nie jest w stanie się ruszyć.

Co różni pisanie opowiadania od pisania powieści?

– Wszystko. Chyba najlepiej wyjaśniła to Lauren Groff na spotkaniu autorskim przy okazji Festiwalu Apostrof: Powieść jest jak maraton, który nie ma końca, a opowiadania to krótkie sprinty.

Podczas pisania powieści czasem dopada cię pomysł na opowiadanie. Fundujesz sobie kilka dni intensywnej pracy, bo nie jesteś w stanie myśleć o niczym innym. A powieść pisze się gdzieś w tle, powoli nabiera kształtów. Zżywasz się z nią, oswajasz, staje się częścią twojego życia.

Teraz przyszło mi na myśl, że może dlatego nie chcę wysyłać mojej debiutanckiej powieści do wydawnictw – może trudno będzie mi się z nią rozstać?

Jak długo nad nią pracowałaś?

– Około roku, pisałam około godziny dziennie, do trzech stron. Starałam się przy okazji wyrobić w sobie nawyk, a to nie było łatwe. Przekonywanie samej siebie, że warto kontynuować pracę, pomimo wielu wątpliwości, jest niezwykle trudnym ćwiczeniem psychologicznym. Jednak wykonałam je z powodzeniem, a to dało mi siłę do dalszych twórczych działań.

A ile czasu zajęło pisanie zwycięskiego opowiadania?

– Trzy dni.

Co jest dla Ciebie najtrudniejsze w pisaniu opowiadania?

– Trudno powiedzieć, bo, jak wspominałam, ogólnie pisanie opowiadań przychodzi mi z łatwością. Ale jest jedna rzecz, która zawsze nastręcza mi trudności – redakcja autorska. Mam nadzieję, że kiedyś dojdę do wprawy.

Masz jakieś niespełnione pisarskie marzenie dotyczące opowiadań?

– Tak. Marzy mi się wydanie zbioru opowiadań dotyczących mieszkanek jednego osiedla, zmagających się ze swoimi demonami. Chciałabym, by te opowiadania były tak autentyczne, jak to jest możliwe, biorąc pod uwagę moją wiedzę o życiu, wrażliwość i zmysł obserwacyjny. Najważniejsze jednak dla mnie jest to, by były napisane znakomitą polszczyzną. W tym aspekcie nie uznaję kompromisów.

Co dalej? Odebrałaś nagrodę za najlepsze opowiadanie na Festiwalu we Wrocławiu. Wiążesz swoją pisarską przyszłość z pisaniem opowiadań?

– Teraz jest za wcześnie, by o tym rozstrzygać. Jeśli pojawi się dobry wydawca gotowy zaufać debiutantce, z przyjemnością powierzę mu moją pierwszą powieść. Ale równie chętnie zajmę się pracą nad zbiorem opowiadań. Istotne jest to, bym pisała. Pisanie jest dla mnie jak oddychanie i będę to robiła zawsze. Ważna nagroda literacka to dodatkowa, wspaniała motywacja i szansa na to, bym mogła trafić z moim przesłaniem do szerszego grona czytelników.

Rozmawiała Edyta Niewińska

Małgorzata Żebrowska – autorka bloga http://www.pelnia.eu, literaturoznawczyni, autorka opowiadań, aktywistka społeczna, recenzentka i autorka wywiadów na zupelnieinnaopowiesc.com. Wierzy, że świat zmienią kobiety. W październiku 2019 roku zdobyła nagrodę główną 15. Międzynarodowego Festiwalu Opowiadania we Wrocławiu za opowiadanie „Mrówki”.

%d