Rok temu zmarła Kora – pierwsza dama polskiego rocka, wokalistka, poetka, autorka tekstów do większości piosenek zespołu Manaam. Wielka, niepowtarzalna osobowość.
Kora, a właściwie Olga Aleksandra Sipowicz primo voto Jackowska zmarła 28 lipca 2018 roku w swoim domu, o czym w specjalnym oświadczeniu pisał mąż artystki Kamil Sipowicz: „Z ogromnym żalem i rozpaczą informujemy, że dziś 28.07.2018 o 5.30 na swoim ukochanym Roztoczu w otoczeniu najbliższych osób, ukochanych zwierząt i wspaniałej przyrody zmarła Kora. Wielka artystka, piosenkarka, poetka, malarka. Wyjątkowa kobieta, żona, matka, siostra, babcia, przyjaciółka. Ikona wolności. Zawsze bezkompromisowa w dążeniu do prawdy”. Kora przez ostatnich pięć lat chorowała na raka, przeszła kilka operacji i kursów chemii. W 2012 r. oskarżono ją o posiadanie konopi indyjskich. Została uznana za winną, ale sąd stwierdził znikomą społeczną szkodliwość jej czynu. Wpisała się jednak swoją postawą w walkę o legalizację medycznej marihuany.
Po śmierci Kory wielu artystów polskiej sceny muzycznej, choć nie tylko, oddało jej hołd tworząc poświęcone jej utwory. Jednym z nich jest Michał Pepol z zespołu Royal String Quartet, który opublikował na YouTube kilkuminutową miniaturę.

Pamiętamy Korę za jej charyzmę, charakterystyczny rockowy głos i sceniczną ekspresję i za oryginalne teksty piosenek oraz wiersze, wydane choćby w tomie „Stoję, czuję się świetnie” (Biuro Literackie 2014), często wymykające się prostej interpretacji, zawsze zaangażowane. Wystarczy wspomnieć takie tytuły jak „Boskie Buenos”, Lucciola”, „Lipstick on The Glass”, „Krakowski spleen”, „Cykady na Cykladach” czy „Kreon” zawierający swoisty manifest bezkompromisowości: „Jestem twardym diamentem, / Ty go tylko szlifujesz”.
Kora była piątym, najmłodszym dzieckiem Marcina Ostrowskiego, więzionego przez NKWD i Emilii Ostrowskiej z domu Siarkiewicz. Gdy miała cztery lata, ze względu na trudną sytuację materialną rodziców, trafiła do domu dziecka prowadzonego przez siostry prezentki w Jordanowie. Spędziła tam 5 lat. Później mieszkała u wujostwa i w końcu w rodzinnym Krakowie. Jako nastolatka była silnie związana z krakowskim środowiskiem artystycznym i hippisowskim – przyjaźniła się m.in. z takimi tuzami polskiej kultury jak Piotr Skrzynecki, Wiesław Dymny czy Krystyna Zachwatoweicz.
Artystka zadebiutowała w 1976 roku z zespołem Maanam, a przełomowy okazał się koncert w Opolu, m.in. właśnie dzięki tekstom, które oderwały się od ówczesnych trendów, dzięki czemu zespół stał się głosem pokolenia, a słowa piosenek Kory weszły do kanonu języka polskiego. Kora angażowała się mocno w działalność pierwszej Solidarności, w budowę demokracji i ruchy kobiece. Manifestowana w tekstach i całym emploi Manaamu i Kory bezkompromisowość wyrażała się także w niewchodzeniu w układ z komunistyczną władzą. W 1984 roku, u szczytu popularności, na zespół nałożono półtoraroczny zakaz obecności w mediach. Powód? Odmowa występu na zjeździe partii socjalistycznych w warszawskim Pałacu Kultury.
W 1986 roku, zmęczona licznymi koncertami Manaamu, których było nawet 200 rocznie, Kora rozwiązała zespół. Na przełomie lat 80. i 90. nagrała dwie płyty solowe: „Bella pupa” Kora i Pudelsi oraz „Ja Pana w podróż zabiorę”, tym razem z tekstami Kabaretu Starszych Panów.
Po reaktywacji Manaam zdobył szereg platynowych i złotych płyt, w 2003 roku Kora wydała swoją kolejną solowa płytę, zatytułowaną „Kora, Ola, Ola” i wraz z polsko-latynoskim zespołem przez dwa lata dała przeszło 100 koncertów, grając jednocześnie z Maanamem.„Kora tworzyła pewną epokę, która wraz z jej odejściem kończy się” – napisał rok temu Kamil Sipowicz w imieniu swoim, rodziny i przyjaciół. I nas, zasłuchanych w jej piosenkach i jej poezji.