recenzja

POMÓŻ MI, OBI-WAN KENOBI | Carrie Fisher, Księżniczka po przejściach (Wishful Drinking)

Nie sposób przestać się śmiać przy lekturze tej książki. Ale jednocześnie trudno zapomnieć, że ta autobiografia jest jak psychoterapeutyczny seans, jak wielkie wołanie o pomoc.

ksiazka-ksiezniczka-po-przejsciach_bigNajpierw były deski sceniczne – Carrie Fisher, niezapomniana księżniczka Leia z „Gwiezdnych Wojen” ruszyła w trasę z własnym show, co w 2010 zarejestrowało HBO w formie pełnometrażowego dokumentu. Film powstał już jednak po tym, jak w 2008 roku Fisher postanowiła swoją stand-up comedy spisać w formie książki. Dostajemy ją w polskim tłumaczeniu wiele lat po amerykańskiej premierze, ale rozbudzony „Przebudzeniem Mocy” ponowny szał na „Gwiezdne Wojny” sprawia, że książka trafia na swój czas – tym bardziej że w nowej odsłonie kultowej sagi autorka i aktorka wraca znowu do swej najbardziej znanej roli.

Przeczytaj także: ZŁO KONTRATAKUJE | Gwiezdne Wojny, Część VII: Przebudzenie Mocy, reż. J. J. Abrams

„Księżniczka po przejściach” to autobiografia córki, która nigdy nie dorówna matce, to opowieść o kobiecie niespełnionej w miłości, to w końcu spowiedź lekomanki, narkomanki, alkoholiczki i osoby ze zdiagnozowana chorobą dwubiegunową. Paradoksalnie, najmniej jest tu historii aktorki. Jeśli spodziewacie się pikantnych szczegółów z planu „Gwiezdnych Wojen”, to możecie się zawieść. Owszem, Fisher nie zapomina o serii, która wywindowała ją na szczyty popularności, choć jednocześnie zaszufladkowała i zamknęła drogę do aktorskiej kariery, bo udział w „Blues Brothers” czy „Hannah i jej siostry” i kilku odcinkach znanych seriali to jednak niewiele jak na gwiazdę, której figurkę mógł mieć każdy nastolatek na świecie. Fisher bezceremonialnie rozprawia się z postacią Lei, kpiąc ze słynnej fryzury, podkreślającej pucołowatą twarz czy z praw George’a Lucasa do jej wizerunku. (Za każdym razem, kiedy patrzę w lutro, powinnam odpalić George’owi dwie stówy – mówi).

Przeczytaj także: ROBIĘ W PŁYTACH | Vinyl (serial HBO), reż. Martin Scorsese

FisherNajbardziej poruszające są jednak zwierzenia osoby, wychowanej w domu celebrytów, swoistej arystokracji Hollywood, dziewczynki obserwującej jak jej mama po wyjściu z łazienki przeistacza się w „tę sławną” Debbie Reynolds, jak ojciec, słynny piosenkarz Eddie Fisher odchodzi do Elisabeth Taylor, młodej kobiety, do której z lekcją o szkodliwości LSD dzwoni sam Cary Grant. To z pewnością nie jest zwykłe dzieciństwo, ale Fisher nie raczy nas opowieściami z życia gwiazd, lecz z właściwym sobie dystansem próbuje uwolnić się od tego dziedzictwa, kpiąc z popularności, celebryctwa – zarówno wtedy, gdy pisze o swoich bliskich, jak i wtedy, gdy wspomina o sobie (choćby wyznanie fana, który przyznaje, że w młodości codziennie o niej myślał; dokładnie cztery razy dziennie). Ale spowiedź Carrie Fisher nie jest tylko narzekaniem, choćby najzabawniejszym. To także krok do przodu, nadzieja, która rozbrzmiewa zawsze, gdy wspomina o swojej córce Billie Lourd (która zresztą również wystąpiła w „Przebudzeniu Mocy”).

Książka kończy się być może najsłynniejszą kwestią Lei oraz wyznaniem aktorki, jak bardzo owej kwestii nienawidzi. Jednak dziś, po ośmiu latach od jej amerykańskiego wydania i po kilku miesiącach od premiery filmu J.J. Abramsa, potrzebny byłby chyba suplement – udział Fisher w najnowszej odsłonie serii pokazuje przecież, że nawet największe traumy można przekuć w sukces.

 

Carrie Fisher, Księżniczka po przejściach. Nie tylko o Gwiezdnych Wojnach (Wishful Drinking)

Tłumaczenie: Elżbieta Królikowska-Avis

Dream Books 2015

%d bloggers like this: