„Ostatni pielgrzym” Garda Sveena nie jest lekką, łatwą i przyjemną lekturą na wakacje. Ta książka uwiera i pozostaje w pamięci na długo.

To właśnie tą książką pisarz zadebiutował w 2013 roku. I był to tak mocny tak debiut, że posypały się nagrody – Sveen jako pierwszy w historii otrzymał wszystko, co zarezerwowane dla tego typu literatury: zarówno Rivertona (Złoty Rewolwer, w 2013 roku), Szklany Klucz (przyznawany za najlepszy kryminał skandynawski, w 2014 roku) i nagrodę Mauritsa Hansena (Świeża Krew, również w 2014 roku). A warto wspomnieć, że wcześniej za debiut literacką nagrodę Rivertona i Szklany Klucz otrzymał tylko Jo Nesbø, doceniony za powieść „Człowiek nietoperz”, pierwszą część z Harrym Hole.
Akcja „Ostatniego pielgrzyma” toczy się w trzech płaszczyznach czasowych: w roku 2003 roku, w czasach okupacji, a także tuż po zakończeniu II wojny światowej. Od pierwszych stron autor sprawnie żongluje jednak wszystkimi wątkami, z każdą chwilą coraz bardziej zazębiając je ze sobą.
Oto studenci odkrywają w Nordmarce szkielety z czasów wojny. Ofiarami były dwie osoby dorosłe, zabite strzałami w głowę, oraz dziecko. Zaledwie kilka tygodni po tym odkryciu w Oslo, w własnym domu, zostaje brutalnie zamordowany Carl Oskar Krogh, członek dawnego ruchu oporu. Narzędziem zbrodni jest kordzik Hitlerjugend. Czy te dwie sprawy może cokolwiek łączyć? A może to zwykły zbieg okoliczności?
Tu do akcji wkracza śledczy Tommy Bergmann i wówczas szybko wychodzi na jaw, że zamordowany był jednym z najbliższych współpracowników legendy podziemia, Kaja Holta. Zmarły prowadził ważne dochodzenie w sprawie mrocznych tajemnic sięgających 1945 roku, w tym domniemanego samobójstwa Holta, kapitana organizacji Milorg, zajmującej się w czasach nazistowskiej okupacji Norwegii akcjami sabotażowymi i dywersyjnymi. Tym samym na barki Bergmanna spadnie nie tylko kwestia znalezienia mordercy, ale i rozwikłanie zagadek z przeszłości. Szybko okaże się, że stawianie niewygodnych pytań doprowadzi do podważenia powszechnie uznanych faktów historycznych.
Gard Sveen z wykształcenia politolog, pracownik norweskiego Ministerstwa Obrony Narodowej, bez wątpienia może pochwalić się dużą wiedzą na temat II wojny światowej. Nic dziwnego, że na potrzeby swojego kryminalnego debiutu sięgnął po tajemniczą historię śmierci niemalże zapomnianego bohatera z czasów wojny. Pod postacią powieściowego Holta kryje się bowiem postać autentyczna – Kai Holst, marynarz, bojownik ruchu oporu, którego samobójstwo, uznane oficjalnie za przyczynę śmierci, rzeczywiście budzi wątpliwości. W rozmowie z norweską gazetą „Dagbladet” Gard Seen nie ukrywał, że też jest jednym z tych, którzy są przekonani, że Holst został zamordowany.
Akcja „Ostatniego pielgrzyma” rozgrywa się w Norwegii, Szwecji, Wielkiej Brytanii i Niemczech, a wraz z kolejnymi miejscami pojawiają się też kolejni bohaterowie – zarówno z jednej jak i drugiej strony barykady, choć autor długo trzyma nas w niepewności, kto po której stronie tak naprawdę stoi. Przez całą książkę przewija się bowiem wątek zdrajcy, kreta donoszącego hitlerowcom na ruch oporu.
Mocną stroną „Ostatniego pielgrzyma” są precyzyjnie skonstruowane charakterystyki bohaterów. Nie są to postaci, którym bez mrugnięcia oka można by stawiać pomniki. Warto chociażby wspomnieć, że sam Tommy Bergmann, zdeterminowany do działania śledczy, też zmaga się ze swoją ciemną stroną, z wewnętrznymi demonami. Także postaci z czasów wojny skonstruowane zostały z krwi i kości, nie są czarno-białe, lecz pełne odcieni szarości, co widać szczególnie wtedy, gdy autor każe im zmierzyć się z sytuacjami ekstremalnymi.
„Ostatni pielgrzym” nie jest książką, o której łatwo zapomnieć. Wątek historyczny, który jest według mnie mocniejszym elementem książki, nie tylko wciąga, ale wewnętrznie gniecie, uwiera. Dlatego nie jest to powieść lekka, łatwa i przyjemna, nie jest to kryminał na wakacje.
Gard Sveen przedstawił dramat jednostek w czasach, gdy wilk chadzał w owczej skórze, a wielka miłość szybko przeistaczała się w dramat. Pojawiają się tu pytania o dobro i zło, o to, co jest akceptowalne, gdy na szali jest własne bezpieczeństwo, jak wysoką cenę można zapłacić, żeby przetrwać. Po tej lekturze długo kołatały mi w głowie wersy z wiersza Wisławy Szymborskiej „Minuta ciszy po Ludwice Wawrzyńskiej”:
„Tyle wiemy o sobie,
ile nas sprawdzono.”
Gard Sveen, Ostatni pielgrzym (Den siste pilegrimen)
Tłumaczył Tadeusz Wojciech Lange
Media Rodzina 2015
