Za sukcesem „Mikołajka” – czy to w szeroko znanej wersji opowiadań, czy mniej znanej komiksowej – stoi fakt, że nie ma chyba nikogo, kto nie może identyfikować z Mikołajkiem i jego przyjaciółmi. Ja sam w albumie „Mikołajek. Jak to się zaczęło” znalazłem przynajmniej jedną przygodę, którą mogę uznać za żywcem odwzorowującą moje własne przeżycia.

Komiks o Mikołajku trafił do moich rąk po raz pierwszy dopiero teraz. Zaskoczył mnie fakt, że przygody małego psotnika rozpoczęły się właśnie od tej formy przekazu, która poprzedziła zbiory kapitalnych opowiadań. Okazało się, że Mikołajek jest „starszy” o kilka lat od swojego wyłącznie literackiego wcielenia i miał swoją wcześniejszą „plastyczną” wersję przygód. Po raz pierwszy świat poznał więc Mikołajka – dziś postać kultową, cenioną zarówno przez dzieci jak i dorosłych – w 1955 r. Wtedy to duet Goscinny – Sempé opublikował pierwszą z owych 28 komiksowych plansz, na których w formie dwunastu rysunków przedstawiona była nowa historia małego psotnika. Za każdym razem potrafiąca zarówno rozbawić do łez, jak i każącą sięgnąć głębiej, do źródeł tak opowiedzianej przygody i skłaniająca się do zastanowienia się nad jej przesłaniem.
Ilustracje dla tej obrazkowej opowieści stworzył rzecz jasna Jean-Jacques Sempé, a chmurki tekstem wypełnił René Goscinny. I wydaje się, że tylko ten duet, tylko w ten sposób mógł stworzyć – i w tak niezwykle syntetyczny sposób przedstawić – przygody małego urwisa, który choć psoci, to jest też obiektem prawdziwej troski rodziców, a który później będzie przeżywał swoje kolejne przygody już tylko w opowiadaniach.
To na tych planszach, które ukazały się belgijskim magazynie „Le Moustique”, a teraz publikowane są po polsku przez Znak Emotikon, wprowadzeni w świat zostają zarówno Le Petit Nicolas, czyli nasz Mikołajek, jego przyjaciel Alcest, sąsiad Pan Blédurt, wykazująca dużą dozę empatii i zrozumienia dla syna mama, ale też wiecznie zatroskany o dobro rodziny i zaaferowany ojciec, który co i rusz wpada w tarapaty, popełnia gafę lub jest ofiarą – dość niewinnych mimo wszystko – psot swojego syna.
Mikołajek w wersji komiksowej potrafi zarówno delikatnie irytować, wywołać uśmiech, jak i ostatecznie skłonić do głębszej zadumy. Bo te rysunkowe przygody pokazują głęboko humanistyczne podejście do życia, jego wartości, malutkich radości, ale też utrapień, trudu wychowania dziecka i trudu dziecka, by być wychowywanym.

Co ciekawe, i co chyba jest źródłem popularności „Mikołajka”, jego przygody podobne są do tych, które pamiętamy z własnego dzieciństwa. Muszę przyznać, a czynię to z nieukrywaną sympatią, że zapewne tak jak i w chwili, gdy po raz pierwszy ukazały się przygody Mikołajka, tak i dziś potrafią rozbawić do łez. Wiele z tych rysunkowych przygód odebrałem wręcz jako ilustrację moich własnych dziecięcych przeżyć. I chyba nie znajdzie się nikt, kto tak jak bohater Goscinny’ego i Sempégo jako chłopiec nie przeżył choćby jednej ze zilustrowanych przygód, nie dokazywał, nie płatał figli nie wpędził ojca w tarapaty, a matki w konfuzję, lub nie przyprawił rodziców o palpitację serca. Nie ma chyba nikogo, kto nie może się identyfikować z Mikołajkiem i jego przyjaciółmi, a ja szczególnie osobiście odbieram przygody Mikołajka z plansz na stronach 36-37. Może nie skończyła się ta moja przygoda tak samo, ale za to z ręką na sercu muszę przyznać, że jedenaście okienek z dwunastu, przynajmniej w moim przypadku, wygląda jak ilustracja „z życia wzięta”.
Jean-Jacques’a Sempé – ilustrator przygód Mikołajka – zacytowany w notce biograficznej na końcu albumu, powiedział: „Kiedy byłem mały, rozrabianie było moją jedyną rozrywką”, a René Goscinny niejako dopowiedział: „W szkole byłem prawdziwym błaznem. Ponieważ jednak dość dobrze się uczyłem, nie wyrzucano mnie”. I właśnie taki jest Le Petit Nicolas – Mikołajek i takie powinny być dzieci, wesołe i nieco psotliwe, przede zaś wszystkim kochane przez swoich rodziców, którzy na swoich barkach poniosą troski i trudy dzieciństwa pociech. Którzy dadzą swoim dzieciom radosne dzieciństwo.
Ilustracje Jean-Jacques Sempé, tekst René Goscinny, Mikołajek. Jak to się zaczęło (Le Petit Nicolas – La bande dessinée originale)
Tłumaczenie Barbara Grzegorzewska
Znak Emotikon, Kraków 2019