recenzja

Kot jaki jest, każdy widzi | Nathalie Semenuik, Tajemniczy czarny kot. Legendy i przesądy

Souvenir. Takie określenie znajdziemy na okładce tej książki. I tak właśnie jest. Oto bowiem do rąk czytelników trafia urocza opowiastka o kotach, o tych naszych mruczących i miauczących przyjaciołach, którzy mają czarne futerko (przede wszystkim, ale nie tylko). I choć można by było, parafrazując słynną definicję konia z „Nowych Aten” Benedykta Chmielowskiego, pokusić się o stwierdzenie: kot jaki jest, każdy widzi, to byłoby to doprawdy zbyt daleko idące uproszczenie, bo każdy kto ma kota na punkcie kota, wie, że wcale tak nie jest, bo koty potrafią być inspirujące do znacznie szerszych interpretacji.

 

Historia kota i człowieka jest ze sobą powiązana od mniej więcej dziewięciu i pół tysiąca lat, choć bliskie relacje mają nieco krótszą historię. To na tyle długo, by felis catus – bo taką łacińską nazwę noszą koty – zajęły trwałe miejsce w historii i kulturze. Koty obecne są w najstarszych religiach. Były rzeźbione, malowane i opisywane. Czasem zyskiwały cześć boską, a czasem były tępione i prześladowane.

Nathalie Semenuik w książce „Tajemniczy czarny kot. Legendy i przesądy” sięga właśnie do tych miejsc w historii ludzkości, w których koty odcisnęły swój ślad. Zaczynamy zatem literacką podróż od, jakżeby inaczej, historii dziejącej w pramrokach starożytnego Egiptu. I dzięki niej możemy dowiedzieć się, jak to Oko Słońca, córka Ra, zstąpiła na Ziemię i stała się Sechmet, a potem za sprawą boga Onurisa zamieniła się w Bastet. Nad Nilem koty były czczone, nie wolno było ich wywozić z kraju faraonów, ale to też tu czarny kot stał się symbolem nieszczęścia. Nam czarny kot przebiegający drogę i przynoszący pecha bardziej jednak kojarzy się z czarownicami i ich pogromami czynionymi przez bogobojnych chrześcijan w późnośredniowiecznej Europie. Dzisiaj, gdy przesądy powoli odchodzą do przeszłości, a użytkowa rola kota jako pogromcy myszy przestaje mieć znaczenie, zwierzęta te stają się mieszkańcami naszych domów.

Kim jestem | Fantastyczne zwierzęta: Zbrodnie Grindelwalda

Zmienia się też postrzeganie kota i od niemal religijnej czci w starożytności, przez zabobonne praktyki w wiekach średnich, po symboliczne i emblematyczne utrwalenie w nazwach i miejscach współcześnie, koty przebyły długą drogę. Od ostatecznego udomowienia tych zwierząt mniej więcej sześć tysięcy lat temu, do nazwania klubów i lokali imionami kotów wiele się zdarzyło. Nie zawsze okoliczności, w których dochodziło do przecięcia dróg kota i człowieka należały do najprzyjemniejszych (zwłaszcza dla kotów). I chociaż teraz straciły one swoje magiczne właściwości, to zyskały trwałe miejsce w kulturze materialnej człowieka. Obecne są na obrazach, w rzeźbie i ceramice, ale tym co zapewne poniesie dalej ten mit i zapewni im nieśmiertelność jest literatura. Wszyscy znamy baśń o kocie w butach opublikowaną przez Charles’a Perraulta w zbiorze „Baśnie Babci Gąski”.

W POSZUKIWANIU MROCZNEJ PRAWDY O KOTOJADACH | Joanna Bator, Ciemno, prawie noc

Współcześnie tego kota, który swoimi wielkimi oczami podbił serca widzów, spotykamy w niezliczonej ilości wariacji literackich i wizualnych, jak na przykład w filmach o zielonym ogrze Shreku. My znamy też z ekranu uroczego, malutkiego, kota Filemona i jego mentora kota Bonifacego, stworzonych przez Marka Nejmana. Ważnym bohaterem, a nawet można by pokusić się, że literackim prawdziwym kocim modus operandi współczesnej prozy, jest Behemot w „Mistrzu i Małgorzacie” Michaiła Bułhakowa. Ten ni to kot, ni jegomość wystąpił też na kartach „Powrotu Wolanda albo nowej diaboliady” Witalija Ruczinskiego. Kot z Cheshire ze swoim niewiarygodnym uśmiechem zagościł na kartach Alicji w Krainie Czarów Lewisa Carrolla rozbudzając fantazje wielu dzieciaków, a znany z kreskówki kot Garfield Jima Davisa nie raz potrafił swoim humorem rozbawić do łez. Młodzi czytelnicy z pewnością będą pamiętali, że postać kota potrafiła przyjąć profesor Minerwa McGonagall z serii o Harrym Potterze (właśnie ponownie pojawiła się w najnowszym filmie z tej serii pod tytułem „Fantastyczne zwierzęta: Zbrodnie Grindenwallda”, ale tylko jako człowiek). W wielkie dzikie koty zamieniali się bohaterowie, moim zdaniem niesamowitego filmu „Ludzie-koty” z Nasstają Kinski i Malcolmem McDowellem (reż. Paul Schrader, 1982 r.) jako tajemniczym rodzeństwem. Jest musical „Koty” z piękną piosenką „Memory” (Pamięć), a do masowej wyobraźni przemawiali przywdziewający „kocie” kostiumy bohaterowie z kart komiksów „Catwoman”, z serii o Batmanie i „Czarna Pantera” Marvela.

Opowieści z tatrzańskiego regla | Tomasz Skrzydłowski, Beata Słama, O drzewach, które wybrały Tatry

Teraz do tego grona postanowiła dołączyć Nathalie Semenuik swoją książką „Tajemniczy czarny kot. Legendy i przesądy”. Dlatego dla wszystkich miłośników kotów ten mały souvenir, bogato ilustrowana opowieść Semenuik o burzliwej historii kota, o legendach, o wierzeniach ludowych i przesądach, talizmanach, obrazach, książkach i wreszcie o kotach ludzi ważnych i wpływowych, będzie lekką, uroczą, lekturą. A dla pozostałych może to być nowe spojrzenie na tych, jak mówił Św. Franciszek, naszych braci mniejszych, inspiracja do odszukania kolejnych tropów kota w kulturze, podjęcie naukowego dyskursu o roli i znaczeniu kota w historii człowieka, a być może i odnalezienie ich przyjaźni pod jednym, wspólnym, dachem.

 

Nathalie Semenuik, Tajemniczy czarny kot. Legendy i przesądy

Tłumaczenie Joanna Stachowiak

Alma-Press, Warszawa 2018

Discover more from Zupełnie Inna Opowieść

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading

Discover more from Zupełnie Inna Opowieść

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading