Jest ulga, że to dźwignęłam, ale jest też smutek i strach. Bo nie wiadomo jak będzie przyjęta następna książka – mówi Katarzyna Bonda, która promuje właśnie powieść „Czerwony Pająk”, ostatni tom cyklu „Cztery żywioły Saszy Załuskiej”.
Z Katarzyną Bondą spotykamy się na warszawskich bulwarach wiślanych, gdzie dzięki wydawnictwu Muza powstał pawilon „Ostatni rozdział” (był czynny do 27 maja) – inscenizacja zawierająca ponad dwieście przedmiotów związanych z cyklem „Cztery żywioły Saszy Załuskiej”. W samym środku tej przestrzeni stoi ogromne biurko. Mogłoby nawet należeć do pisarki. Ta bowiem zawsze kiedy kończy książkę, robi w domu remont. – A teraz się przeprowadzam – śmieje się. Ale zaprzecza, że biurko należy do niej. – Choć jest bardzo podobne – przyznaje. Jak zaznacza, remonty i przeprowadzka to element przebudowywania życia, niezbędnego po skończeniu książki. – Jak się wchodzi tak głęboko w opowieść, to musi zmieniać – podkreśla Katarzyna Bonda.
Przeczytaj także:



Zmiany dotyczą też samego sposobu pisania. – Czytelnicy chcą, żeby było cały czas tak samo. A ja dążę do tego, żeby każda książka była inna – tłumaczy. – Nigdy nie byłam gatunkowa. To co pisałam, to w ogóle nigdy nie były kryminały – śmieje się. – Oczywiście jest detektyw, śledztwo, jest zbrodnia, sporo trupów, ale używam tego tylko jak ramy do obrazu, jako „kagańca” kryminalnego. Cała reszta jest moja, autorska – podkreśla pisarka. Przyznaje, że wielu kolegów po piórze śmiało się z niej, że jej książki mają tak dużo kartek, tak dużo wątków, milion postaci. – Ale pocieszali mnie: „Kasia, ty się nie przejmuj, że tak mało tego kryminału w kryminale”. Okazało się, że to właśnie jest dla czytelników największym walorem moich książek – mówi.
Przeczytaj także:
Fragment inscenizacji pawilonu „Ostatni rozdział”


Jak czuje się pisarz, który zakończył tak ważny projekt literacki?
– Jest ulga, że się dźwignęło, bo to prawie 3000 stron. Nie miałam żadnej przerwy, kończyłam jedną książkę, jechałam na krótkie wakacje i zaczynałam pracę nad następną. To było dość wyczerpujące – przyznaje Katarzyna Bonda. Teraz może odpocząć, chwilę zastanowić się na tym, co dalej. – To jest przyjemne, ale pojawia się też smutek i strach. Bo nie wiadomo jak będzie przyjęta następna książka. Cokolwiek wymyślę, to już nie będzie Sasza – mówi autorka „Czerwonego Pająka”. Ale dodaje: – Im trudniejsze wyzwania, tym lepiej. Dobre nie rodzi się z komfortu, więc cieszę się na to nowe wyzwanie. Choć jeszcze nie wiem, jakie ono będzie. I nie chcę nawet o nim myśleć.
Przygotowali Przemysław Poznański, Przemysław Jakub Hinc
Fajny wywiad 🙂 „Czerwony pająk” u mnie już przeczytany, jest świetny!
U mnie też. Jak wrażenia?