recenzja

Nic nie wiesz, Bener | Robert Małecki, Porzuć swój strach

Kłamią wszyscy i nic nie jest takie, jakim się wydaje. Akurat tego – i tylko tego – możemy być pewni. Robert Małecki w „Porzuć swój strach” od początku do końca każe swoim bohaterom zderzać się z sytuacjami, których nigdy nie byliby w stanie przewidzieć. Dla czytelnika tej książki to bardzo dobra wiadomość.

Najpierw była książka „Najgorsze dopiero nadejdzie” – pierwsza z cyklu o Marku Benerze, dziennikarzu i właścicielu lokalnej toruńskiej gazety, który poświęca wszystkie siły i środki, by odnaleźć zaginioną żonę. Ale choć „Porzuć swój strach” kontynuuje wcześniejsze wątki, to czytać można tę powieść niezależnie od poprzedniej – autor zadbał o to, by osią intrygi uczynić odrębną sprawę zaginięcia maturzystki. Choć jednocześnie postarał się też, by przekonać każdego, kto nie czytał jeszcze pierwszego tomu, by skusił się na tę lekturę – jeśli nie dla samej fabuły, to z czystej detektywistycznej przyjemności odszukania źródeł wątków, które w drugiej części rozkwitają w całej pełni. Kryminał Małeckiego jest bowiem skonstruowany misternie jak szwajcarski zegarek, nawet jeśli z początku nie zdajemy sobie sprawy jak bardzo pasują do siebie niektóre trybiki, w tym te z pierwszego tomu. To okaże się dopiero na końcu książki i wciśnie nas w fotel.

Przeczytaj także: 

Łodzianie w ogniu | Katarzyna Bonda, Lampiony

Tym razem Marek Bener otrzymuje zadanie niezwykłe: zaginiona dziewczyna jest córką lokalnego biznesmena Żelaznego, mogącego pochwalić się pięknym domem i jeszcze piękniejszą żoną, a przy tym choleryka i osoby, którą trudno uznać za wzorzec szczerości. Nie pomaga to Benerowi w śledztwie, podobnie jak świadomość, że w całej sprawie z jednej strony nic do siebie nie pasuje, z drugiej – niektóre elementy zupełnie niespodziewanie zaczynają pasować do zupełne innego dochodzenia. Zatem jeśli nawet w zaginięciu maturzystki nie ma tak naprawdę jakiejś wielkiej tajemnicy, to ważniejsze okazuje się odkrycie, że dziewczyna mogła posiadać coś, co przed laty należało do zaginionej żony Benera.

Już samo to pokazuje, że Małecki jest mistrzem plot twista, którym zaskoczy nas tu wielokrotnie, nie przestając zresztą aż do końca. Postaci drugoplanowe i z pozoru wyblakłe przecisną się nagle na pierwszy plan, okazując kimś znacznie bardziej wplątanym w sprawę, niż kiedykolwiek mogłoby się wydawać, zagadki pozornie rozwiązane okażą się wciąż mocno zagmatwane, a na wątek poszukiwań żony padnie zupełnie nowe światło.

Przeczytaj także: 

W gąszczu milczenia | Nele Neuhaus, W lesie

Świat, który opisuje Małecki jest okrutny. To świat gangsterów, haraczy, hazardowego podziemia , handlu narkotykami i ludźmi, gwałtów i morderstw. Toruń z turystycznym wabikiem Krzywej Wieży trafił do grona tych miast, które pod płaszczykiem nieco prowincjonalnego uroku (z góry przepraszam torunian) skrywają brud szemranych interesów i nielegalnych fortun, zbudowanych na krzywdzie. Bener już takie miasto zna, a przynajmniej tak mu się wydaje, bo teraz Toruń otwiera przed nim wejście do jeszcze głębszych piekielnych kręgów, by jednocześnie unaocznić mu, że jest w starciu z takim światem, przynajmniej pozornie, bez szans. Bo tak naprawdę jest amatorem, bo tak naprawdę nic nie wie, skoro to, co uznawał za pewnik, okazuje się zwykłym blefem. To ważna lekcja dla bohatera – miejmy nadzieję, że odrobi ją na kartach kolejnego tomu „Koszmary zasną ostatnie”. Z pewnością trzymam za to kciuki.

„Porzuć swój strach” ma wszystkie cechy dobrego kryminału – zaraża nas przede wszystkim chorobą „jeszczejedenrozdziałozy” – krótko mówiąc trudno oderwać się od lektury i trudno pogodzić się z faktem, że to już koniec. Przynajmniej do czasu ukazania się kolejnego tomu.

P.S.

Miłośnikom twórczości Roberta Małeckiego książka oferuje coś jeszcze – mrugnięcie okiem, odsyłające do świetnej akcji, której Małecki był jednym z duchów sprawczych: „Czwartą stronę [gazety] zajął reportaż Aldony o Grzegorzu Królu, strażaku ochotniku z Toporzyska pod Toruniem, który podczas akcji gaśniczej uległ wypadkowi, w wyniku którego doznał poważnego urazu i zapadł w śpiączkę. Wybudzono go w toruńskiej Fundacji „Światło” – czytamy w pewnym momencie. – „Grzegorzowi w rehabilitacji mieli pomóc pisarze. Ich zadaniem było napisanie opowiadań, do których słowa, imiona i frazy mógł wykupić każdy chętny i w ten sposób przekazać pieniądze na turnus rehabilitacyjny dla strażaka […]. Bener pamiętał, że trzech piszących było z Torunia: Marek Pijanowski […] i Grzegorz Giedrys […]. Trzeciego w ogóle nie zapamiętał, jego nazwisko nic mu nie mówiło”. Tym trzecim jest oczywiście sam Małecki, a tom, który powstał w ramach akcji „Wykup słowo” nosił tytuł „Nikomu się nie śniło”. Zupełnie Inna Opowieść miała zaszczyt patronować temu przedsięwzięciu.

Przeczytaj także: 

Marzenia i koszmary | Nikomu się nie śniło | Pod patronatem zupelnieinnaopowiesc.com

 

Robert Małecki, Porzuć swój strach

Czwarta Strona 2017

 

 

%d