Dokładnie trzydzieści pięć lat temu w Polsce władzę przejęła komunistyczna junta wojskowa pod wodzą generała Wojciecha Jaruzelskiego. To zapewne najlepsza okazja, by przedstawić „Podręcznik…” dla tych, którzy swoją przygodę z dyktaturą dopiero zaczynają lub się do zorganizowania puczu przymierzają.
„Obywatelki i obywatele… Zwracam się dziś do Was jako żołnierz i jako szef rządu polskiego. Zwracam się do Was w sprawach wagi najwyższej. Ojczyzna nasza znalazła się nad przepaścią. Dorobek wielu pokoleń, wzniesiony z popiołów polski dom ulega ruinie. Struktury państwa przestają działać. Gasnącej gospodarce zadawane są codziennie nowe ciosy… Szeroko rozlewa się po kraju fala zuchwałych przestępstw, napadów i włamań. Rosną milionowe fortuny rekinów podziemia gospodarczego… Już nie dni, lecz godziny przybliżają ogólnonarodową katastrofę… Nie zmierzamy do wojskowego zamachu, do wojskowej dyktatury… Historia oceni nasze działania… – tak przywitał nas 13 grudnia 1981 roku z ekranów telewizyjnych generał Wojciech Jaruzelski.
W książce Mikala Hema „Jak zostać dyktatorem” wspomnienia o tej postaci nie znajdziemy. To nie jest bowiem opowieść o dyktatorach z naszej części Europy. Nie znajdziemy tu Putina czy Orbana. Zabraknie też opisu kilku najbardziej znanych dyktatorów, mających na sumieniu krew tysięcy ludzi. Nie będzie to bowiem również opowieść o patologii zła uosabianej przez generalissimusa Stalina, Fürera Adolfa Hitlera, Augusta Pinocheta, Jorge Videlę, czy właśnie co zmarłego Fidela Castro. Znajdziemy za to wielu innych, a ich nazwiska każdej osobie choćby tylko marzącej o polityce nie powinny być nieznane. I może to dobrze, że właśnie do Afryki, Azji i Ameryki Łacińskiej wiedzie nas narracja opowieści o współczesnych satrapach, bo czasem z daleka lepiej widać i wyraźniej słychać.
Mimo lekkiej, a czasem nawet ironicznej formy dostaliśmy do rąk jedno z najciekawszych opracowań dotyczących dyktatury, jej form i kształtów. Tekst opowieści czyta się łatwo, jest to zasługa autora „Jak zostać dyktatorem…”, choć nie bez znaczenia jest praca tłumacza, który nie tylko wiernie oddał zamysł oryginału, lecz nawet wzbogacił go i uaktualnił o przypisy pozwalające jeszcze lepiej zrozumieć przedstawiany świat.
Opis dyktatur z kart książki „Jak zostać dyktatorem. Podręcznik dla nowicjuszy” pokazuje jak wiele mają one ze sobą wspólnego. Nawet jeśli się czymś różnią, to różnice te są na tyle nieważne, że opowiadając o jednej z nich, płynnie można przejść do następnej i jeszcze kolejnej. Schematy prowadzące do objęcia władzy absolutnej i jej utraty są powtarzalne, a utrzymanie władzy przez dyktatora jest zawsze kwestią wrodzonych umiejętności, sprytu i przebiegłości. Po lekturze „Podręcznika…” chyba pozwoliłbym sobie też na stwierdzenie, że objęcie władzy dyktatorskiej może być czasem kwestią przypadku, ale tylko wówczas, gdy jest to dobrze wyreżyserowany zbieg okoliczności.
Książka została po raz pierwszy opublikowana w 2012 roku. Autor nie mógł przewidzieć, że zaledwie kilka lat później historia w wielu krajach zatoczy koło, czyniąc lekturę tak aktualną. Właśnie dlatego osoba wrażliwa na wszelkie przejawy zamachów na demokrację – także w Polsce – nie jest w stanie czytać jej jednym tchem. Mając przed oczami dobro własnego kraju nie da się bez chwili refleksji, lub emocji, spokojnie połykać kolejnych rozdziałów. Lektura będzie trudna, a gonitwa myśli wywołana kolejnymi przeczytanymi rozdziałami co chwila oderwie czytelnika od zapisanych kart, gdy ten dostrzeże, że na naszych oczach rośnie kolejny z potencjalnych dyktatorów, zwany przez popleczników „naczelnikiem”.
Pozycja ta powinna stać się obowiązkową lekturą na zajęciach wiedzy o społeczeństwie. Mówi bowiem o czymś jeszcze: choć nie stawia tej tezy zupełnie wprost, to pokazuje, że dyktator, nawet najbardziej cwany, nie utrzyma się u władzy jeśli nie będzie – komuś i do czegoś – potrzebny. Nieprzydatnego dyktatora zawsze można zamienić na takiego, który będzie bardziej pasował. I nic to, że wielu ludzi okupi ową zmianę cierpieniem.
Na koniec warto też wspomnieć, że książka ma ciekawą szatę graficzną. Poszczególne rozdziały oddzielają ryciny dyktatorów projektu Ewy Iwaniuk/studio projektowe &Visual, które pozwalają na chwilę oddechu, tak tu bardzo potrzebną, bo mimo przyjemnej narracji opowieść o dyktatorach niesie taki wielki ładunek emocjonalny, że do najlżejszych nie należy. Bardzo dobrze się stało, że książka znalazła swojego wydawcę i mogła się ukazać w Polsce, zanim – mam nadzieję – będzie za późno.
Przeczytaj także: „Toni Erdmann” i zjednoczona Europa | 29 Europejskie Nagrody Filmowe
Mikal Hem, Jak zostać dyktatorem. Podręcznik dla nowicjuszy (Kanskje Jeg Kan Bli Diktator)
Tłumaczenie Sławomir Budziak
Wydawnictwo Smak Słowa, Wydawnictwo Agora 2016