artykuł recenzja

Siła determinacji | Mariusz Zielke, Dla niej wszystko

To nie jest recenzja, bo tej książki nie ma. Nie została wydana. Ale gdyby ją wydano, byłaby doskonałą opowieścią o determinacji – zarówno tej, która każe szukać sprawiedliwości, jak i tej, która rodzi się ze złości i zawiści.

dlaniejwszystkoKilka dni temu Mariusz Zielke opublikował na Facebooku informację „Dziś otrzymałem postanowienie sądu, który zdecydował udzielić zabezpieczenia i zabronił mi publikować powieści powstałe w wyniku współpracy z milionerem, który mi zlecił napisanie książki. Ponieważ nie wiem, czy „Dla niej wszystko” w wersji opublikowanej też zostanie przez sąd zaliczona do tego zbioru, zmuszony jestem do zaprzestania udostępniania książki w sieci do oceny czytelników”. Wcześniej, od września, książkę można było pobrać za darmo z różnych miejsc w sieci. Dlaczego autor jej nie wydał? Jak tłumaczył, historia miała wyglądać następująco: dostał od pewnego milionera intratną ofertę napisania powieści o porwaniu. Przez przypadek trafił jednak na luźno związaną z nim sprawę wielkiej korupcji, lobbingu, mafijnych rozgrywek w służbach, a wreszcie serii morderstw. Postawił więc w książce zupełnie fikcyjne – jak twierdzi Zielke – teorie na ten temat, lecz mimo iż były zmyślone, nagle trafił na mur. Jak przekonuje, prawnik zleceniodawcy zaczął ponoć wywierać presję, by autor podpisał umowę, której konsekwencją byłby realny zakaz opublikowania książki w ciągu 50 lat. Tyle autor książki „Dla niej wszystko”.

Tej książki nie ma. Nie ma na rynku. Nie wiem czy kiedykolwiek zostanie opublikowana, wiem za to, że powinna. Oto bowiem otrzymujemy historię sopockiego biznesmena, którego żona zostaje pewnego dnia porwana. Warunkiem jej uwolnienia jest zapłacenie horrendalnego okupu. Czy kobiecie coś grozi? Czy możliwe, że żądania finansowe są zasłoną dymną i Anna Wais nigdy już nie wróci do domu? Wydaje się to możliwe, bo oto w innej scenie, inna kobieta, zwabiona podstępem do pustego mieszkania, pada ofiarą zawodowego mordercy. Kto zatem zlecił porwanie? Drobni gangsterzy kierujący się wyłącznie chęcią łatwego zysku czy może bezwzględni mordercy? Nie wiemy, bo Zielke umiejętnie przeplata wątki, podsuwa też tropy, które prowadzą nasze przewidywania w najróżniejszych kierunkach: stara gazeta, pozostawiona przez tajemniczego gościa w gabinecie Daniela Waisa – męża Anny, historia głośnego i nierozwikłanego zaginięcia młodej dziewczyny, tajne zebrania, groźne SMS-y, w końcu wykańczająca walka w świecie biznesu. Który z wątków jest tym właściwym, za który należy chwycić, by rozwiązać sprawę?

W tej nieopublikowanej książce to przede wszystkim wyzwanie dla nowo powstałego w policji wydziału ds. porwań – superkomórki, dla której sprawa porwania Anny Wais spada z nieba. Teraz mogą się wykazać. Rozwikłanie zagadki staje się priorytetem niejakiego Diuka, a raczej inspektora Dawidiuka, zwanego też Księciem (co wiele mówi o nim samym), oraz Grubej Mony – komisarz Moniki Lankosz. Szybko domyślamy się, że to ona będzie w tej książce grać pierwsze skrzypce, że to ona wyrośnie na postać, która mogłaby w przyszłości pociągnąć nawet cały cykl, bo to z nią chcemy się identyfikować, jej losy chcemy śledzić, wierząc, że jest w stanie rozwiązać każdą sprawę. Tej książki nie ma, ale gdyby była, polska literatura sensacyjna zyskałaby naprawdę oryginalną postać. Postać, której zasadniczą cechą jest konsekwencja i determinacja, a to nie bez znaczenia, bo cała powieść jest o determinacji właśnie – kierują się nią lobbyści, finansiści, biznesmeni i gangsterzy. Wais, Kudłaty, Niebieski, Nikofor, Hausberger i inni.

Tej książki nie ma. Może to – jeśli wierzyć autorowi – też efekt czyjejś determinacji? Mariusz Zielke zapewnia jednak, że i jemu tej determinacji nie zabraknie. W wywiadzie dla zupelnieinnaopowiesc.com mówił przecież: „Ta książka już nie jest do wydania. Nie mogę jej wydać, bo bym stracił wiarygodność. Ludzie powiedzieliby, że zrobiłem numer dla reklamy. Mam więc taki plan: przerobię tę powieść całkowicie. Zrobię zupełnie inną książkę z inną intrygą, pokazując, że potrafię z jednego dzieła zrobić kolejne zupełnie niezależne i jeszcze lepsze”. Może więc czas na recenzję dopiero nadejdzie?

Przeczytaj także: DLA KSIĄŻKI WSZYSTKO | Dlaczego Mariusz Zielke udostępnia powieść w sieci? I to za darmo (ROZMOWA)

Mariusz Zielke, Dla niej wszystko

%d bloggers like this: