wywiad

CZYTELNIKA TRZEBA ZASKAKIWAĆ | Rozmowa z Vincentem V. Severskim

Gdy spotykam byłego szpiega, grasuje on… pośród książek. Spotykamy się znanej księgarni „Czuły Barbarzyńca”, przy zielonej herbacie, w otoczeniu półek zastawionych literaturą. Ciepłe, ale już nie upalne popołudnie najwyraźniej nastraja go melancholijnie. Gdy zadaję pierwsze pytanie, z ust rozmówcy pada kilka cichych, wypowiedzianych charakterystycznym, ochrypłym głosem, strof znanej piosenki z filmu „Świat się śmieje”. Сердце,тебе не хочется покоя.Сердце, как хорошо на свете жить.Сердце, как хорошо, что ты такое. Спасибо, сердце,что ты умеешь так любить…** Jeśli nie znacie oryginału, to na pewno słyszeliście polską przeróbkę do słów Tymoteusza Ortyma  Serce to najpiękniejsze słowo świata…

– Ale do rzeczy – śmieje się Vincent V. Severski*, autor polityczno-szpiegowskiej, bestsellerowej trylogii „Nielegalni”, „Niewierni”, „Nieśmiertelni”. – Pytasz, jak tam moje serce? Z moim sercem wszystko dobrze, dziękuję. Zawsze się badałem na serce w obawie, że jeśli padnę w akcji, to właśnie przez serce, a nie od kuli wroga.

Przemysław Poznański: Pytam, bo jakiś czas temu szukałeś na Facebooku kontaktu do dobrego kardiologa. Oczywiście domyślam się powodu.

Vincent V. Severski, fot. Rafała Meszka Wszelkie prawa zastrzeżone
Vincent V. Severski, fot. Rafał Meszka – wszelkie prawa zastrzeżone

Vincent V. Severski*: Na pewno nie dla swojej „pikawy”. Moje serce ma się dobrze. I tak było zawsze. Nasz „szpiegowski” lekarz, który pamięta chyba nawet mój poród, a wciąż leczy, badał mi tętno i mówił: „Pana serce bije bardzo powoli”. Trochę się niepokoiłem: „To co, będę żył?”. „Proszę pana, serce, które wolno bije, długo bije”. Dlatego o kardiologa pytałem z powodów zawodowych: miałem w nowej książce passus, do którego potrzebowałem konsultacji…

…I tak płynnie dochodzimy do nowej książki.

– A tu cię zaskoczę: to nie był research do nowej książki, tylko do… następnej, która dopiero powstanie (śmiech).

W takim razie zatrzymajmy się przy najnowszej książce. Podczas naszego poprzedniego spotkania wspominałeś, że będzie ona dopełnieniem trylogii. Co w tym przypadku oznacza „dopełnienie”?

– W odniesieniu do tej książki używam na Facebooku określenia „spin-off”. Zaczerpnąłem je zresztą od ciebie, bo użyłeś go podczas naszej poprzedniej rozmowy. A co znaczy „domknięcie”? Cóż, trylogia to 2,5 tys. stron i nie są to opisy przyrody rodem z Tołstoja. To tyle wątków, postaci, tematów, że nie wszystkie udało się zamknąć w „Nieśmiertelnych”. A moi czytelnicy są bezwzględni! Rozliczają mnie z każdego wątku! Jako człowiek służby, odpowiedzialny za swoje czyny i słowa, chcę czytelników zadowolić. A to oznacza, że muszę kilka spraw podomykać. Sam też zresztą miałem potrzebę, by niektóre wątki zamknąć raz na zawsze, niektóre postaci definitywnie pożegnać. Spin-off [„Niepokorni” – aktualizacja red.] ma za zadanie wygaszenie wątków, nawet jeśli wszystko skończy się tu sporym fajerwerkiem Możliwe, że czytelnicy i po tej książce będą tęsknić za bohaterami, ale niedosytu na pewno nie będzie.

Dlaczego jednak nie zdecydowałeś się tego zrobić w ostatnim tomie trylogii?  

– W życiu czynnego szpiega, takiego jak moi bohaterowie, nic się nigdy nie kończy. Każdy wątek może ponownie wypłynąć. Dla mnie jako pisarza, był to rodzaj literackiego eksperymentu: „Nieśmiertelni” zamykają wszystkie wątki istotne dla opowieści, ale pozostawiłem pewne niedopowiedzenia, by sprawdzić jak zareagują czytelnicy. Czy w ogóle będę chcieli więcej.

Czytaj także: EPITAFIUM DLA SZPIEGA. Vincent V. Severski, Nieśmiertelni

Chcą. Pod moja recenzją „Nieśmiertelnych” i pod każdym niemal twoim wpisem na Facebooku pojawiają się glosy: „A co dalej z Jaganem”, „jak skończył się watek szwedzki?”, „kiedy kolejny tom?”, „czekamy na dalsze losy naszych bohaterów”!

– Przyznaję, że sam jestem zaskoczony. Mam czasem wrażenie, że niektórzy czytelnicy traktują moich bohaterów jak prawdziwe osoby, żyjące i działające tuż obok. Identyfikują się z konkretnymi postaciami. Może gdyby nie było takiego odbioru, gdyby zainteresowanie czytelników nie było aż tak żywe, nie miałbym ochoty pisać spin-offu. Okazało się jednak, że zapotrzebowanie jest. Zastanawiałem się jednak, jak tę nową książkę napisać. Pewne było, że tym razem wszystkie wątki trzeba zamknąć. Ale jak to zrobić? A może wszystkich pozabijać? A może zmusić do emigracji? W końcu doszedłem do wniosku, że nie należy wprowadzać żadnych nowych postaci, miejsc ani wątków, by nie postał po prostu czwarty tom. To jest więc książka dla tych, którzy znają trylogię, choć napisałem ją tak, że nowy czytelnik też powinien się w niej odnaleźć.

Która z postaci na pewno pojawi się w „czwartej części najpopularniejszej polskiej trylogii szpiegowskiej”?

– Myślę, że nie powiem zbyt wiele, jeśli zdradzę, że osią książki będzie sprawa Michaiła Popowskiego [były szef sekcji polskiej w rosyjskim wywiadzie – red.]. Istotne nie są dokumenty, którymi przecież – w wyniku zdarzeń opisanych w „Nieśmiertelnych” – nie dysponuje, ale jego wiedza, to co ma w głowie, czym może chcieć się podzielić. Sytuacja, w jakiej ten bohater znalazł się pod koniec trzeciego tomu daje mi w wymiarze twórczym niesłychany komfort. Z jednej strony jest on wiarygodnym źródłem niezwykle istotnych informacji, ale z drugiej strony nie ma nic na poparcie swoich słów, żadnych papierów.

Trzeba mu wierzyć na słowo. Co w przypadku szpiega może być ryzykowne dla rozmówcy.

– No właśnie. Trzeba umieć znaleźć prawdę.

Zapowiada się intelektualna gra między Popowskim a głównym bohaterem trylogii, Konradem.

Vincet V. Severski, fot. Rafał Meszka
Vincent V. Severski, fot. Rafał Meszka

– Z tym że Popowskiego będzie w nowej książce bardzo mało. Będzie tu raczej komentatorem na wzór greckiego chóru (śmiech).Ważniejsze będzie to, co wie i co, w skutek tego, dzieje się wokół tej postaci – ludzkie dramaty i problemy. W końcu dysponuje on jednak (mimo że tylko zapisaną w pamięci) listą agentury rosyjskiej w Polsce, tzw. aktywa wydziału polskiego Służby Wywiadu Zagranicznego Federacji Rosyjskiej! Pojawią się też inne postaci związane z Popowskim – swoją rolę odegra tu choćby Zoja, jego dziewczyna pozostawiona w Moskwie.

Uchylisz rąbka tajemnicy? Jak zaczyna się książka?

– Zaczyna się krótkim memento – rozdziałem, którego bohaterem jest postać ważna, ale epizodyczna, podobna do Marii Krynickiej, sprzątaczki z Mariotta w „Niewiernych”. Potem opisuję jak Konrad i Sara [główne postaci trylogii – red.] wracają z dwutygodniowym opóźnieniem z Finlandii do Warszawy. I okazuje się, że ich wydział Q w Agencji Wywiadu nie istnieje! Został rozwiązany decyzją premiera. Ich misja była bowiem nielegalna, oparta na sfałszowanych dokumentach. Rozpoczynają się przesłuchania. Cały wydział – Lutek, M-Irek, Marcin – jest zrozpaczony i tylko Konrad z Sarą zachowują wciąż dziwny spokój.

Czyżby mieli w zanadrzu jakiś chytry plan?

Vincent V. Severski tylko tajemniczo się uśmiecha.

Czytaj także: TERRORYSTA – JEDEN Z NAS. Vincent V. Severski, Niewierni

W internecie pojawiają się też wciąż pytania o to czy wróci Jagan.

– W „Nieśmiertelnych” Jagan dostał zaliczkę za znalezienie Popowskiego, więc na pewno się pojawi. Będzie go tyle, ile powinno. Choć znów się troszkę zmieni.

Ta postać jest bardzo dynamiczna – przecież pod koniec trylogii stracił jeden ze swych niezwykłych darów.

– Ale zapewniam, że nie będzie przez to mniej ciekawy – wyjdą na jaw inne jego cechy.

Kiedy będzie można po tę książkę pójść do księgarni?

– Tego nie mogę zdradzić, ale raczej jeszcze nie w tym roku.

To wróćmy do kardiologa z początku naszej rozmowy: często konsultujesz się podczas pisania książek z zewnętrznymi ekspertami?

– Bardzo rzadko. Korzystałem z takiej pomocy trzy czy cztery razy. Robię to gdy jest to naprawdę konieczne. Bo generalnie samodzielne zdobywanie informacji przychodzi mi dosyć łatwo. Wiem, gdzie ich szukać, a do tego mam sporą łatwość kojarzenia faktów. Są jednak kwestie techniczne, sprawy obyczajów czy innych środowisk, które wymagają dogłębnego zbadania, a nie zawsze mam na to czas. Wtedy zwracam się o pomoc. Najczęściej chodzi o to, by sprawdzić czy moje założenia są prawdopodobne. Powieści to nie literatura faktu, ale opisywane sprawy muszą spełniać kryterium prawdopodobieństwa.

Podczas naszej poprzedniej rozmowy wspominałeś, że chciałbyś się zająć sprawą Bertila Ströberga, szwedzkiego oficera lotnictwa, który w latach osiemdziesiątych skazany został na 6 lat za szpiegostwo na rzecz PRL. Pomysł aktualny?

– Aktualny. Przetrawiłem go, dojrzał we mnie. Początkowo myślałem o stworzeniu autonomicznej powieści, która miała być rodzajem czarnej komedii, groteski, zahaczającej nawet o parodię powieści szpiegowskich. Czarnej, bo w szpiegostwie finał bywa przecież często bardzo dramatyczny, groteski, bo cała ta historia ma wiele nieprawdopodobnych cech. Ostatecznie jednak historia Ströberga stanie się kanwą do powieści będącej częścią mojego nowego cyklu.

Powiedz o nowej serii trochę więcej.

– O ile trylogia powstawała spontanicznie, o tyle nowy cykl pisany będzie według konkretnego planu. Punktem wyjścia będzie jakieś ważne wydarzenie, tajemnica, z którym zmierzyć będą się musieli bohaterowie.

Ci znani z trylogii?

– Nie do końca. W nowym cyklu, który przygotowuję, pojawią się niektóre postacie z trylogii, ale raczej jako mrugnięcie okiem do wiernych czytelników. Pierwszoplanowym bohaterem nie będzie już zbiorowy Wydział Q. Pojawią się za to dwie bardzo wyraziste osoby, a całość będzie raczej połączeniem szpiegowskiego thrillera z kryminałem, skonstruowanego jednak według mojej własnej, autorskiej koncepcji.

Z tego, co wiem, cykl będzie dłuższy niż trzy tomy.

– W tej chwili mam zaplanowanych około sześciu, może siedmiu tomów. Mógłbym napisać więcej, tematów mi nie brakuje, ale z mojej wiedzy wynika, że w tego rodzaju cyklach autorzy w pewnym momencie zaczynają „odpływać”, czytelnik zaczyna się nudzić, bo książki mu się opatrzyły. Autor musi czytelnika zaskakiwać. Co ważne, te książki będą krótsze, niż tomy trylogii. Myślę, że będą miały po 300-400 stron.

Czytaj także: ŚMIERTELNA BITWA O TECZKI. Vincent V. Severski, Nielegalni

To pokazuje, że jako pisarz lubisz poszukiwać nowej formy wyrazu. Widać to było już w trylogii, gdzie mieszałeś gatunki, wprowadzałeś wątki, które w klasycznym thrillerze nie powinny się znaleźć.

Vincent V. Severski, fot. Rafał Meszka
Vincent V. Severski, fot. Rafał Meszka

– Rozgryzłeś mnie. Trochę eksperymentowałem, ale okazało się, że czytelnikom to się podoba. W nowych książkach też tego nie zabraknie, tym razem robię jednak duży skok. Ale czuję, że mam u czytelników kredyt zaufania, że zaproponuję im coś, co da im satysfakcję.

Wciąż jednak możemy mówić tylko o polskich czytelnikach, albo o tych, znających język polski. A co z tłumaczeniami książek Vincenta V. Severskiego na inne języki?

– Mam na zachodzie agenta, jest już nawet wersja „Nielegalnych” przygotowana na rynki zachodnie, lekko okrojona z wątków tak charakterystycznych dla Polski, że niezrozumiałych dla czytelnika za granicą. Nie mówię tu o tym, co może być dla nich nowe i ciekawe, ale o tym, co nijak nie da się wytłumaczyć.

Albo tłumaczący to przypis byłby dłuższy niż wątek…

– Tłumaczenie to poważne przedsięwzięcie i konieczność zaangażowania potężnych pieniędzy, także ze względu na objętość moich książek i ich specyfikę. Ale zainteresowanie tłumaczeniami ciągle jest.

Twoi czytelnicy pytają też często o filmowe adaptacje.

– Powstał scenariusz na podstawie „Nielegalnych”, przetłumaczony na angielski i są już zainteresowani producenci. Decyzja ma zapaść wkrótce, ale pamiętajmy, że byłaby to produkcja prawdziwie wysokobudżetowa. O takich pieniądzach rozmawia się długo. Tym bardziej, gdyby film miał też jednocześnie promować wydanie książek na Zachodzie.

Scenariusz jest po angielsku, a zatem mówimy o produkcji zachodniej?

– Przeciętny polski budżet na film nie udźwigałby takiej produkcji. Oczywiście zawsze można zrobić film za mały budżet i wiele świetnych filmów tak powstało. Ale mówiąc najprościej: nie da się nakręcić Sztokholmu w Bukareszcie, Gorce nie mogą udawać Kaukazu. A w każdym razie ja się na takie rozwiązanie nie zgodzę.

Rozmawiał Przemysław Poznański

Zdjęcia Rafał Meszka (meszka.com)

Niesmiertelni*Vincent V. Severski – pseudonim literacki emerytowanego oficera polskiego wywiadu, który odszedł ze służby w 2007 r. Wielokrotnie odznaczany i wyróżniany przez najwyższe władze RP, uhonorowany Legią Zasługi przez prezydenta USA Baracka Obamę.

**Świat się śmieje – (Весёлые ребята) – ZSRR, 1934, reż. Grigorij Aleksandrow, piosenka „Serce” – muzyka Izaak Dunajewski, słowa – Wasilij Lebiediew-Kumacz

 

%d bloggers like this: