Hazardzista Harry Hole wie to doskonale: w życiu, podobnie jak w nielegalnych zakładach, nikt nie wygrywa. Happy endów nie ma, uśmiechy losu, szczęśliwe zbiegi okoliczności istnieją o tyle, o ile pozwalają Harry’emu przeżyć kolejny ciężki dzień. Bo bohater cyklu powieściowego Jo Nesbø dostaje ostro w skórę i zdecydowanie nie ma już nadziei na to, że kiedykolwiek będzie mógł się nazwać szczęśliwym człowiekiem.
Czy taki był zawsze? Nie wiem, bo poznawanie tego bohatera rozpoczynam od ósmego tomu cyklu: spotykam więc Harry’ego w Hongkongu, w chwili, gdy – sponiewierany ostro przez los podczas rozwiązywania sprawy niejakiego Bałwana – ucieka od swojej pracy i dotychczasowego życia, by oddać się w dalekiej Azji zakładom na wyścigach konnych. Harry chce zapomnieć o tym, że jego miłość, Rakel, odeszła wraz z synem, ale oczywiście nie jest w stanie, więc troski topi w alkoholu i zagłusza wypalanym opium, w chwilach względnej trzeźwości starając się wymknąć ścigającej go Triadzie.
Takim spotyka go też Kaja Solness, policjantka z wydziału zabójstw policji w Oslo, której zadaniem jest ściągnąć Harry’ego z powrotem do Norwegii. Po co? Po to, by wyjaśnił zagadkę tajemniczych śmierci dwóch kobiet – wiadomo, że utonęły we własnej krwi – ta zalała ich płuca, ale nie wiadomo dlaczego tak się stało i jakie narzędzie zbrodni spowodowało dwadzieścia cztery rany w ich ustach. Zagadka ciekawa, ale nie na tyle, by Harry ruszył w drogę powrotną do domu.
To nie tak, że Harry Hole jest nieudacznikiem, ale zwyczajnie nie jest też supermenem, myśli logicznie i wyciąga (najczęściej) właściwe wnioski, ale nie oznacza to, że się nie myli, albo że zawsze zdąży na czas
Tym, co może go przekonać do porzucenia Hongkonku jest wiadomość o chorobie ojca. Nieuleczalnej, bo przecież w jego świecie nikt nie wygrywa. Na miejscu okazuje się zresztą, że sytuacji bez szansy na happy end jest znacznie więcej: Harry zostaje wplątany w polityczne przepychanki między jego macierzystym wydziałem zabójstw a superjednostką KRIPOS, roszczącą sobie prawa do rozwiązywania najtrudniejszych spraw kryminalnych (która to walka z góry wydaje się dla wydziału zabójstw przegrana), także w życiu osobistym przyjaciele okazują się zdrajcami, a prowadzone śledztwo raz po raz okazuje się wędrówką w ślepy zaułek. To nie tak, że Harry Hole jest nieudacznikiem, ale zwyczajnie nie jest też supermenem, myśli logicznie i wyciąga (najczęściej) właściwe wnioski, ale nie oznacza to, że się nie myli, albo że zawsze zdąży na czas. Jo Nesbø nie szczędzi bohaterowi gorzkich rozczarowań, z godną pochwały drobiazgowością opisując na ponad 500 stronach mozolne dochodzenie do prawdy, chwilowe triumfy, które okazują się porażkami i sposób myślenia, któremu nie można nic zarzucić, poza tym, że zwodzi na manowce.
„Pancerne serce” jest powieścią o człowieku w zasadzie skończonym, który raz jeszcze podnosi się, by spróbować sił i być może udowodnić sobie, że jest coś wart, ale z tej próby (mimo pewnego sukcesu) wraca jeszcze bardziej okaleczony (także fizycznie) i jeszcze bliżej mu do nieuchronnej śmierci, którą zresztą autor mu zapowiada w niedawnym wywiadzie dla „Newsweeka”.
„Pancerne serce” jest też rasowym kryminałem, z elementami thrillera, przenosi nas z Hongkonku w śniegi Norwegii i żar Konga, trup ściele się tu gęsto, bohater kilkukrotnie jest tak bliski śmierci, że autentycznie drżałbym o jego życie, gdyby nie fakt, że widziałem w księgarniach kolejne tomy z jego udziałem. Jest też tak częste mylenie tropów, że w pewnym momencie przestajemy ufać nie tylko sobie i umiejętnościom bohatera, ale i autorowi (niesłusznie). Nie jest to jednak książka dla niecierpliwych połykaczy thrillerów w rodzaju „Wyścigu z czasem” Toma Clancy’ego, to rzecz raczej dla osób, które chcą zagłębić się w świat Harry’ego Hole’a bez zżymania się na to, że dość często pościgi i walka do krwi ustępują miejsca banalnej szarzyźnie uciekającego życia i walce o spokojny sen. Zagadka „pancernego serca”, kojarzącego się z wyszukanym narzędziem zbrodni, ustępuje staraniom bohatera o dalsze opancerzanie jego własnego serca, by było w stanie znieść kolejne ciosy, zanim – co nieuniknione – w końcu przestanie bić.
Na mojej półce leży najnowszy, dziesiąty tom z Harrym Hole’em „Policja”. Sięgnę po niego za tydzień czy dwa, ale już boję się tego ponownego spotkania, podobnie jak bałbym się spędzić noc pod śnieżnym nawisem w lichym schronisku górskim w Håvasshytta – jednym z kluczowych miejsc dla „Pancernego serca”.
Jo Nesbø
Pancerne Serce
Przełożyła: Iwona Zimnicka
Wydawnictwo Dolnośląskie 2010, 2013