Los pojedynczy, los własny lub bliskich – wszystkie je wpisuje Katarzyna Turaj-Kalińska w opowieść poporządkowaną naszej polskiej fascynacji tym co zachodnie. Bez kompleksów, za to z odrobiną zazdrości, że w historycznym rozdaniu nie trafił się nam sprawiedliwy kawałek tortu. O książce „Wielki Brat Zachód” pisze Przemysław Poznański.

Proza Kalińskiej balansuje między wspomnieniem, opowiadaniem a esejem. Najbliżej jej chyba do tego ostatniego, choć zawsze będzie to esej autobiograficzny, ściśle zakorzeniony w rodzinnej historii: jej matki, Zofii Kalińskiej, aktorki Teatru Cricot 2 Tadeusza Kantora, samej autorki, czy wreszcie jej córki i wnuka. Ta „albumowa” opowieść to jednak przede wszystkim pretekst do spojrzenia na naszą najnowszą historię, na literaturę, na język wreszcie – słowem: na wszystko to, co sprawia, że kraje szeroko pojętego Zachodu stały się dla nas (i często wciąż są) ziemią obiecaną, miejscem, które powodowało i powoduje w nas ciekawość, dawało i daje nadzieję, nawet jeśli najczęściej nie odwzajemnia naszej nim fascynacji.
„Słowiański przyjaciel Zachodu”
Pochyla się autorka „Wielkiego Brata Zachodu” nad naszą fascynacją tym, co zachodnie, ale i nad naszymi zmaganiami, by ten „obcy” świat nie tylko oswoić, ale i przekonać go do nadania nam, Słowianom, właściwej podmiotowości. Jak przypomina, Tomasz Mann, nazywał Polskę „tym słowiańskim przyjacielem Zachodu”. Co w tym złego? Pozornie nic, ale przecież – jak pisze Turaj-Kalińska – „Tomasz Mann lekceważył historię Europy. Nie brał po uwagę, że jacyś Słowianie mogą być częścią Zachodu. (…) Chciał nas dowartościować, lecz przez przypadek znowu nas upokorzył”.
Bo Polska od wieków należy do Zachodu, choćby z racji przyjęcia zachodniego, łacińskiego chrześcijaństwa. Rzecz w tym, że sam Zachód jakoś nieszczególnie chce ten fakt zaakceptować. Być może to kwestia historii, także najnowszej, gdy znaleźliśmy się po niewłaściwej stronie Żelaznej Kurtyny, co miało swoje konsekwencje ekonomiczne, tudzież kulturowe. Może właśnie dlatego– jak utyskuje pisarka (choć z wyraźną ironią) – nikt na Zachodzie nie używa w nazwisku Marii Curie jej panieńskiego nazwiska Skłodowska?
Klęska wieży Babel
A może to także kwestia – jak chce autorka – języka? „Klęska wieży Babel nie została niestety rozłożona równomiernie na wszystkie narody świata” – czytamy. Języka więc, który nawet mając wielką literaturę, nie funkcjonuje w świadomości Zachodu jak włoski, francuski, niemiecki, czy choćby rosyjski (który sama autorka – jak pisze w prologu – wielbiła bezkrytycznie, by z czasem tego uwielbienia pozbyć się zupełnie).
Pobyt autorki w Bałtyckim Centrum Pisarzy i Tłumaczy na Gotlandii jest dla niej zderzeniem z tą świadomością „podrzędności” polszczyzny. Przebywając pod jednym dachem ze Szwedami chińskiego czy arabskiego pochodzenia, wysłuchiwać musi krytyki Nobla dla Szymborskiej, stwierdzeń w rodzaju „Zimbozka is banal”, zastanawiając się jednocześnie czy ich ocena nie wynika ze złego tłumaczenia wierszy autorki „Kota w pustym mieszkaniu”: „(…) zawsze pojawia się chiński mur, zza którego nie wychynie nosa ani Szymborska, ani Baczyński, ani Leśmian, ani romantycy” – zauważa.
Przeczytaj także:
„Wyjeżdżać”, „zostawać”
Ten mur języka idzie w parze z murem niepozwalającym upowszechnić nam naszej narracji o Polsce i Polakach. To dlatego bywamy postrzegani choćby przez pryzmat filmu „Shoah” (z czym autorka zmierzy się we Francji), pokazującym polski antysemityzm – istniejący, owszem, ale tam przedstawiony w wersji przesadzonej, nierzetelnej. A mimo to Zachód – głównie w wyniku takich a nie innych wyroków historii – był dla Polaków od dawna rodzajem ziemi obiecanej. „Wyjeżdżać”, „uciekać”, „zostawać” – te „kultowe” w PRL – słowa zyskały swoje specyficzne znaczenie właśnie na styku naszej historii i obietnicy zmiany, czekającej na granicy czy to przebiegającej przez Berlin, czy przez Niemcy, czy na Bałtyku. Był Zachód (i poniekąd wciąż jest) gwarancją sukcesu finansowego, ale i właściwym potwierdzeniem statusu artystycznego. Powodzenie na Zachodzie to prestiż w Polsce, rzadko odwrotnie.
Matka autorki, wspomniana już na wstępie, na Zachód wyjeżdżała wielokrotnie. Wpierw z teatrem Kantora, potem też z własnym autorskim teatrem Akne. Nigdy za granicą nie została. Może dlatego, że: „osiedlenie się na stałe na Zachodzie oznaczałoby dla artysty utratę istotnej atrakcyjności, wabika”. Wszak Zachód też „łaknął towarów wschodnich”. Tak czy inaczej doświadczyła zachodniego zachwytu – czy to jako aktorka Cricot 2, czy dzięki opartemu na historii Heloizy i Abelarda jej własnym przedstawieniu „Plaisirs d’amour”, które otrzymało nagrodę na festiwalu w Edynburgu i zyskało entuzjastyczne recenzje, choćby w „Guardianie”.
Doświadczenia niebalnalne
Odniesienie sukcesu na Zachodzie jest zatem możliwe. Być może to kwestia braku kompleksów, zapomnienia o „podrzędności” polszczyzny, ignorowania wielowiekowych podziałów, dziedzictwa Żelaznej Kurtyny”? Sama Katarzyna Turaj-Kalińska też przecież doświadczyła uznania za zachodnią granicą. Od londyńskich teatrów Paines Plough i Lyric Hammersmith otrzymała swego czasu zaproszenie na festiwal dramaturgiczny, a konkretnie na publiczne czytanie jej nowej sztuki. Choć oczywiście nie po polsku, tylko po angielsku, a wykonanie tłumaczenia oznaczało pospolite ruszenie znajomych, którzy bezinteresownie podjęli się tego dzieła.
„Wielki Brat Zachód” pełen jest podobnych anegdot, tych wszystkich historii osnutych wokół biurokratyczno-transportowych kłopotów, a to ze zdobyciem na czas wizy, swego czasu niezbędnej, by podróżować nawet po Europie, a to z dojazdem na właściwe miejsce przy ograniczonej zasobności portfela. Pełen jest też osobistych obserwacji ludzi Zachodu – z ich uprzedzeniami, z ich niezrozumieniem Polaków, ale i z ich nierzadką bezinteresowną życzliwością. I właśnie ta „autobiograficzność” prozy Turaj-Kalińskiej jest jej największym atutem: cokolwiek autorka nam opowiada, cokolwiek przekuje w obserwację natury uniwersalnej czy sprowadzi do ciekawego detalu, zawsze będzie to warte uwagi, zastanowienia, przemyślenia, bo zakorzenione będzie w osobistych doświadczeniach. Doświadczeniach – dodajmy – wybitnie niebanalnych.
Katarzyna Turaj-Kalińska, Wielki Brat Zachód
Nisza, Warszawa 30 czerwca 2023
ISBN: 9788366599642
An individual fate, one’s own fate or the fate of one’s loved ones – all of these are inscribed by Katarzyna Turaj-Kalińska in a story which is part of our Polish fascination with the West. Without complexes, but with a touch of jealousy that we did not get a fair slice of the historical pie. Przemysław Poznański writes about the book „Wielki Brat Zachód” (Big Brother West).