Tytułowy bohater Rafała Wojasińskiego zabiera nas w podróż przez „pomiędzy”, w ten moment naszego życia, gdzie nie ma już miejsca na rzeczy nowe, gdzie wszystko jest z drugiej ręki i gdzie odpadający od marynarki kolejny guzik staje się widomym zwiastunem nieuchronnej entropii – pisze Przemysław Poznański.

Zaczyna Wojasiński swoją powieść cytatem z „Boskiej komedii” Dantego, a dokładnie z „Czyśćca”. „Pójdź za mną, a niech ludzie mówią” – woła Dante i dokładnie tak samo woła (czy raczej nakłania swoim nieprzerwanym monologiem) tytułowy Tefil. Starzec, kloszard, lump. Postać zbudowana z archetypów, a przecież na wskroś oryginalna.
Jego słuchaczem i rozmówcą jest pan Rozmaryn. Towarzyszący mu młody mężczyznę, który do nas nie odezwie się ani słowem, choć przecież rozmawia z Tefilem. Rzecz w tym, że diatryby kloszarda skutecznie zagłuszą słowa towarzysza jego podróży i cokolwiek tamten stwierdzi, my usłyszymy tylko jako echo słyszalne w odpowiedzi starca. Bo narracja powieści – choć przecież trzecioosobowa – to poddana jest wszak niemal bez reszty monologowi starszego mężczyzny: przewodnika, mentora, kogoś, kto przeżył już na tyle dużo, by przemawiać do nas (lub do Rozmaryna) nie tyle ex cathedra, ile z dobrotliwą świadomością nieuchronności przemijania.
Przemijania codziennego, zwykłego, powtarzalnego: „Ludzie biegają, ale nie potrafią przeżyć (…). To jest masowe. Wymieranie. Sto pięćdziesiąt pięć tysięcy dziennie” – powie w pewnej chwili. Ta nieuchronność odejścia z tego świata, w nim samym zdaje się budować świadomość nieistotności, czy zbyteczności, tego, co materialne. Odrzuca więc to, co nowe, nieużywane: „Nowe mnie martwi, że się zarysuje, zepsuje, pęknie i stanie się mniej godne” – wyjaśni.
Wszystko bowiem podlega entropii, ale to właśnie nowe poddaje się jej w sposób najbardziej widoczny. Nie to, co noszone dwadzieścia lat spodnie, nie to, co znalezione skarpety, mimo, że już dziurawe. Nawet nie to, co obcięte gumofilce, czy nawet stara marynarka, z której jeden po drugim – nie wiadomo kiedy – odpadają kolejne guziki. Co więcej, używane ubrania okażą się sposobem na spowolnienie przemijania. Darowane Tefilowi przez rodziny osób zmarłych, niejako przedłużają tamtym życie, a w każdym razie pamięć o ich istnieniu.
Przeczytaj także:
Choć w pewnym sensie zdaje się być to jednak złudne. Pamięć jest bowiem tylko jednym z etapów zapominania: „Niech pan zapomina. Trzeba ciągle zapominać. To jest prawidłowość” – radzi Rozmarynowi jego przewodnik. Dokąd go jednak wiedzie? Niewątpliwie przez czyściec, o ile rozumiemy go jako ten etap w życiu, w którym nawet jeśli każdego dnia zmierzając ku jego końcowi, rozpoczynamy naszą wędrówkę na nowo, to przecież znajdujemy się „pomiędzy”, mając zawsze za plecami świt, a przed sobą zmierzch. Jesteśmy więc w świecie już używanym. Świecie, którego widomym symbolem są owe znoszone ubrania. Bo otacza nas rzeczywistość – jak przekonuje Tefil – w której nie ma już nic oryginalnego, gdzie „wszystko mamy z drugiej ręki… Rozum, wiedzę, wiarę…”. Tkwimy pośrodku, wędrujemy z jednej strony przez ulice miasteczka, z drugiej przez życie, z jego powtarzalnością. Także powtarzalnością nieuniknionego końca: „(…) myśl sobie, co tam myślisz, ale i tak realność wszystko pochłonie. Mozarta, Bacha, Gide’a, Miłosza, Pessoę, Wittgensteina i Berharda”.
Koncept powieści Wojasińskiego zasadza się jednak na tym, że wtłacza autor owe życiowe mądrości Tefila, ale i jego godzenie się z nieuniknionym (oraz subtelne nakłanianie innych do godzenia się z przemijaniem) w opowieść pozornie przyziemną, zwykłą, ubraną w pozory znoszonej codzienności, gdzie wiecznie niezadowolona sąsiadka pokrzykuje na biegających po klatce schodowej, w restauracji w menu jest kotlet schabowy, a przemijanie dotknie nie tylko Newtona czy Kopernika, ale i „(…) komin na dachu, ciepłą fajerkę z kuchni i brudną patelnię po smażeniu jajek”, albo sernik, którego resztki nieustannie znajduje bohater w kieszeni. W swej najbardziej podstawowej warstwie narracyjnej jest wszak „Tefil” opowieścią o lumpie, który wędrując po miasteczku, nakłaniając tę czy inną osobę do postawienia mu obiadu i przy okazji wysłuchania jego opowieści, choćby tej o zmarłym psie. Taki pomysł niweluje zakusy, by tę dantejską wedrówke przez Czyściec ubrać w szaty eseju, filozoficznej rozprawy, mogącej pozostawić nas obojętnymi i sprawia, że opowieść kloszarda staje się opowieścią bliską, a przez to szczególnie poruszającą.
Rafał Wojasiński, Tefil
Nisza, Warszawa 1 czerwca 2022
ISBN: 9788366599437
___________________
Rafał Wojasiński’s title character takes us on a journey through the „in-between,” that moment in our lives where there is no more space for new things, where everything is second-hand and where another button falling off the jacket becomes a visible harbinger of inevitable entropy, about „Tefil” writes Przemysław Poznański.