Los niepokornych mężczyzn, a może przede wszystkim kobiet, bohaterów i bohaterek opowieści o XIX-wiecznej wsi, wpisany zostaje w rytm nieuchronnych końców świata, ale i niosących nadzieję nowych początków. O powieści „Saga o ludziach ziemi. Wpatrzeni w niebo” Anny Fryczkowskiej pisze Przemysław Poznański.

O końce świata tu nietrudno – cała opowieść zaczyna się wszak od jednego z nich, zwiastowanego mieszkańcom wsi przez całkowite zaćmienie słońca. Zjawiska dla polskich chłopów początku XIX niewytłumaczalnego, wypełniającego serca trwogą. Ale i – co ważne – rodzącego pytania i wątpliwości. To zdarzenie, zresztą o kilka lat późniejsze niż chronologiczny początek całej opowieści, w oczywisty sposób narzuca nam czytelniczą perspektywę. Każe bowiem na fabułę powieści Fryczkowskiej (pierwszego tomu planowanego cyklu), rozciągniętą na trzy dekady, między lata 1816 a 1846, patrzeć jak na historię ludzi z jednej strony podlegających wpływom sił i praw od nich niezależnych, większych, z drugiej – próbujących mimo to wpływać na swój los, choćby poprzez stawianie pytań o to, czy możliwa jest zmiana. Taka zmiana, która sprzeciwia się temu, co wydaje się już ustalone, nienaruszalne.
Życie mieszkańców wsi – w tym przypadku wsi kujawskiej – podlega prawom natury wyznaczanym porami roku, narodzinami i zgonami, ale zależy też od praw stanowionych przez ludzi. Tych ludzi, którzy czyniąc sobie innych poddanymi, nakładają pańszczyznę, sprowadzającą się do dożywotniego przypisania do majątku, w którym przyszło się na świat i niewolniczej pracy na rzecz jego właściciela. Autorka „Sagi o ludziach ziemi” kreuje jednak takich bohaterów – częściowo zresztą wzorowanych na losach jej przodków opisanych w pamiętnikach dziadka – którzy prędzej czy później przeciwstawią się obu tym prawom. Co oznacza zresztą też, że niektóre z opisanych końców świata będą wynikiem ich osobistym wyborów.
Między końcem a końcem
Właściwa opowieść rozpoczyna się „rokiem bez lata”, a kończy echami powstania Jakuba Szeli – to też wybór znaczący: pierwsze z wydarzeń to „wola boska”, drugie to już efekt działania człowieka. Dokładnie między takie żywioły wtłacza Anna Fryczkowska losy Hanki i Antoniego Józwiaków, a potem także ich syna, Szczepana, poddając ich nieustannym życiowym próbom, sprawdzianom siły ich charakteru, woli oraz odwagi, której probierzem jest choćby gotowość na zmianę.
Z tym ostatnim na pewno nie ma problemu Hanka – córka komornicy, stojąca nisko nawet w wiejskiej hierarchii społecznej, która decyduje się wyjść za mąż za syna rataja, a więc przedstawiciela warstwy lepiej sytuowanej. Ten „mezalians”, okaże się jednak niczym wobec odważnej decyzji, by wraz z mężem zbiec z majątku, w którym przyszło im się urodzić i przenieść się – oczywiście wbrew wiedzy i woli obecnego pana – do wsi Naczachowo, wyludnionej po pomorze, który przetoczył się przez te ziemie.
Przeczytaj także:
Nowy początek
Ten wątek jak w pigułce zawiera w sobie i koniec świata, i nowy początek. Koniec podwójny, bo i ten obiektywny, wynikający z pandemii, która spustoszyła Kujawy dziesiątkując wiejskie populacje, a więc i wspomnianą odległą wieś, ale i koniec bardzo prywatny, związany z osobistą decyzją opuszczenia rodzinnego domu, do którego nie będzie już powrotu, co oznacza także, że nie będzie już możliwe ponowne spotkanie z pozostawionymi tu bliskimi. Ale jest i nadzieja na nowy początek. Początek istotny, bo otrzymane w dzierżawę wielkie połacie ziemi i korzystne warunki pańszczyzny, to szansa od losu, której nie da się przecenić.
Początek ten jest także w jakimś stopniu symboliczny, bo syn Hanki i Antoniego będzie pierwszym dzieckiem urodzonym w na nowo zasiedlanej wsi. To właśnie od tego, kluczowego dla snutej narracji momentu, prowadzić nas będzie autorka przez trzydzieści lat zdarzeń wpisanych w codzienność chłopskiego życia, wybierając z ówczesnej codzienności przede wszystkim te chwile, które w istotny sposób zaważą na losach wsi, ale też na życiorysach poszczególnych postaci. Chwile, które okażą się ważne dla jednostek i dla zbiorowości, jak wtedy choćby, gdy w okolice Naczachowa sprowadzą się Olendrzy, albo jak wówczas, gdy wędrowny dziad nauczy chłopów kopcowania ziemniaków, co raz na zawsze zakończy fale głodowych śmierci na przednówku, czy w końcu wtedy, gdy pańszczyznę bardzo powoli zastępować zacznie czynsz.
Morawiaki i Malinicha
Zwornikiem owych końców i początków w powieści okażą się Janek i Janka – para dzieci, które jako jedyne ocalały z pomoru Naczachowa. Przygarnięte przez Józwiaków staną się w powieści pomostem między tym co było a tym co jest, ale też połączy autorka w tych figurach to co znane z tym co niepoznane, choć wciąż naturalne, nawet jeśli w sposób powszechnie niepojęty. Świat fizyczny, świat codzienności przeplatać się będzie zatem ze światem duchowym, światem pradawnych wierzeń, demonologii opartej o prawa przyrody.
Morawiaki – jak nazywa ich wieś – stają się duchami opiekuńczymi społeczności, którym pozwala Fryczkowska wiedzieć i robić więcej niż wynikałoby to wyłącznie z prawideł naturalistycznej powieści wiejskiej. Wpisują się oni więc niejako w inną, obecną tu opowieść – o Malinisze, przybyłej do wsi znachorce, niezwykłej kobiecie, „wiedźmie” (tej, która wie). Kobiecie o umiejętnościach tyleż zadziwiających i radujących, gdy przynoszą uzdrawiający efekt, co napawających lękiem, gdy nie sposób zrozumieć ich źródła.
Przeczytaj takze:
Niewidzialni i niewidzialne
Jest też Malinicha jedną z tych postaci, które w istocie stają się w tej opowieści najważniejsze – kobiet. „Niewidzialnych prababek” – jak pisze o nich w posłowiu do powieści Anna Fryczkowska. Niewidzialnych, bo pomijanych w oficjalnych dokumentach, które jeśli już na kimś się skupiają, to tylko na mężczyznach. „Jeśli już”, bo o życiu chłopów z początku XIX wieku w zasadzie wiemy niewiele. Chłopi – jako niepiśmienni – nie pozostawili po sobie świadectw, informacje spisane przez tych, który rządzili, też są skąpe. A przy tym pełne poczucia wyższości manifestowanego przez panów, a zarazem odsłaniające niezmierzone pokłady pogardy.
Fryczkowska chce i musi zatem wyjść poza zapiski dziadka, ale też poza zapisy ksiąg parafialnych, w których adnotacje mówią o tym, że jakiś mężczyzna się ożenił, a inny miał ośmioro dzieci, w tym trzech synów, albo że gospodarstwo przejął najstarszy syn. Autorka „Sagi o ludziach ziemi” wydobywa z niebytu historii żony, matki, siostry i córki. Chłopki, których imion próżno szukać nie tylko w podręcznikach historii, ale – jak się okazuje – nawet w rodzinnej pamięci. Owe zapomniane prababki, bez których jednak nie byłoby wszak historii. Nadaje więc tym samym Anna Fryczkowska podmiotowość tym, których nie zauważano, którym historia – wydawałoby się, że bezpowrotnie – chciała odebrać tożsamość. Aż do teraz.
Anna Fryczkowska, Saga o ludziach ziemi. Wpatrzeni w niebo
Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 14 czerwca 2023
ISBN: 9788383185866
The fate of the rebellious men, and perhaps above all the women, heroes and heroines of the story of a 19th century village, is inscribed in the rhythm of the inevitable ends of the world, but also of the hopeful new beginnings. About the novel 'Saga ludziach ziemi. Wpatrzeni w niebo’ (The saga of the land people. Gazing at the sky) by Anna Fryczkowska, writes Przemysław Poznański.