recenzja

Ewangelia według Kusego (i Upa) | Justyna Hankus, Dwie i pół duszy. Folk noir

Sięgając po mit mesjasza i wysycając go do najgłębszych pokładów, Justyna Hankus opowiada o zderzeniu indywidualności ze zbiorową nienawiścią wobec wszystkiego, co wystaje ponad przeciętność. O powieści „Dwie i pół duszy” pisze Przemysław Poznański.

„Folk noir”, tak brzmi podtytuł/dopełnienie tytułu tej powieści, co jednoznacznie wskazuje na miejsce i nastrój prozy, która wyszła spod pióra Justyny Hankus. A te z kolei mają fundamentalne znaczenie dla odczytania książki, zanurzonej bez reszty w żywiołach prowincjonalności i czającego się gdzieś w zanadrzu niepokoju. Bo choć „Dwie i pół duszy” w głównej warstwie czasowej rozgrywa się niemalże tu i teraz, pod koniec lat 90. XX wieku, to przecież jednocześnie rozgrywają się w świecie odległym poprzez swą niezwykłość. Nie taką jednak niezwykłość, jaką autorka ukazała nam w debiutanckiej powieści „Grisaille o zwykłym osiedlu”, gdzie przekraczała wyraźnie granicę między życiem a śmiercią, lecz o tę niezwykłość, która wynika w głównej mierze z poddania fabuły wpływom tego co okazuje się być niecodzienne dlatego tylko, że dla nas nie do końca pojęte.    

Justyna Hankus uprawia bowiem prozę, która sięga dalej i głębiej niż pobieżne przyglądnięcie się rzeczywistości, opisanie zdarzeń czy nawet namiastka wglądu w intymność. Obnaża w swej książce naszą, jakże częstą, niegotowość do wykroczenia poza ramy tego, co banalne, co codzienne i zrozumiałe, wystawia więc na próbę naszą wrażliwość na to, co wydaje się nam być nieracjonalne. Jej świat wydaje się być zbudowany na prawach świata fantastycznego, w którym z założenia obowiązują właściwe dla takiej narracji specyficzne, osobne prawa. A przecież – jeśli zgodzimy się ten świat zaakceptować – okaże się on szybko zgoła niefantastyczny. Realny, ale odmienną realnością – owszem, zanurzoną w ludowości, w demonologii, ale opowiadającą najczęściej o tych demonach, które nosimy w sobie.

Przeczytaj także:

Na styku legend i codzienności

Co to za świat? Wieś Rutki nad jeziorem Ruty, położona wśród lasów i mokradeł, żyje tym, co niosą nowe czasy ustrojowego przełomu. Nic więc dziwnego, że pojawi się tu nawet kultowe czasopismo tamtego okresu „Bravo Girl”, a jednocześnie tutejsza społeczność tkwić będzie wciąż niezmiennie w kulturze postfiguratywnej, a więc w świecie zamkniętym na poziomy przekaz informacji, hołdującym tradycyjnemu pojmowaniu reguł rządzących ich codziennością, zasadzających się na ufności w moc tego, co naturalne, przyrodzone. To co prawda świat żyjący prawami wynikającymi z wiary katolickiej, ale jednocześnie świat, w którym nie zaskoczy nikogo fakt, że ktoś ma więcej niż jedną duszę. Pytanie brzmi tylko, co z tym fantem zrobić. I czy w kłopocie pomoże ksiądz, czy raczej miejscowa Cyganka.  

To zatem świat, w którym zwyczajność przenika się z niezwyczajnością – magiczna z założenia (choć raczej dla nas, ludzi spoza) postać Wodnika, z łatwością przekracza tu zatem płynną granicę tego co nadprzyrodzone i tego, co realne. Postać z legend na co dzień funkcjonuje z ludźmi, rozmawia z nimi i im doradza. Tak samo zresztą jak Wiedźmawa, kobieta mająca kontakt ze światem nadnaturalnym, a przecież mieszkająca w miejscu jakże konkretnym (a zarazem mającym umocowanie w czasie fabuły), bo za dawnym radzieckim poligonem.

Mesjasz, sobowtór i matki boskie

Takiego świata potrzebuje Justyna Hankus, by opowiedzieć nam historię do najgłębszych pokładów wysysającą mit mesjasza, wybrańca – jako ofiary i wybawiciela. Dostaniemy więc dwukrotnie – bo dzięki postaci Mateusza Kusego i dzięki (niezwykłej nawet jak na tę powieść) postaci Upa – opowieść o narodzin w okolicznościach, które uznać można za niecodzienne, o czasie duchowego dojrzewania przebiegającego często w rytmie niezasłużonych przykrości, z finałem, w który wpisana zostanie zgoda na poświęcenie, niosące wybawienie.

Nie zapomina przy okazji Hankus o postaciach boskich matek, w tym wspomnianej Wiedźmawy, naznaczonych piętnem wynikającym z urodzenia odmieńca. Mesjanizm świata powieści jest bowiem mesjanizmem odrzucenia wybawcy, a ludowa ewangelia według Kusego, czy ewangelia według Upa, jako mesjasza równoległego, staną się przypowieściami wpisanymi w logikę strachu przed wszystkim tym, co wyrasta ponad akceptowalną przeciętność.

Ta dwoistość postaci mesjanistycznych – ściśle zresztą ze sobą powiązanych – ma tu zresztą umocowanie w strukturze powieści opartej na innym jeszcze micie: Doppelgängera. Dwie dusze, z którymi rodzi się jeden z bohaterów, jeden z owych „mesjaszy”, zyskują bowiem zwyczajną w takim świecie materializację w postaci jego brata bliźniaka, ducha-nie ducha, w każdym razie nosiciela cech mrocznych, z powodu których staje się on celem społecznego ostracyzmu.    

Obejrzyj także wywiad z autorką:

Postać zbudowana z uprzedzeń

Istnienie Doppelgängera okazuje się niezbędne dla opowieści, bo w szczególny sposób prowokuje tu reakcje obnażające nietolerancję, zamknięcie na odmienność, łatwość osądzania oraz odsądzania od czci i wiary wszystkiego tego, co wdaje się groźne, bo niezrozumiałe. „Dwie i pół duszy” staje się więc opowieścią o tożsamości, ale nie o zmaganiu się z nią samych bohaterów, lecz o borykaniu się z opinią innych o sobie, niezgody na bycie ocenianym przez pryzmat pozorów. Dotyczy to w powieści Hankus tak owego sobowtóra, jak i innej jeszcze postaci, szykanowanej ze względu na swoją nieheteronormatywność.

Prowadzi nas to zresztą do dość ciekawego wniosku: oto być może wcale nie ma tu żadnego Doppelgängera, a jedynie materializuje się na naszych czytelniczych oczach ów ludzki strach, budujący obraz innej osoby na podstawie wyobrażeń i uprzedzeń, nie zaś na bazie faktów.

„Dwie i pół duszy. Folk noir” to zatem opowieść o nas i on naszym świecie, a w każdym razie o świcie, w którym działają dokładnie takie same prawa, jak w naszym: głównie prawo nienawiści wobec odmienności, inności. I prawo strachu, lęku wobec każdego, kto odważy się żyć własnym życiem.

Justyna Hankus, Dwie i pół duszy. Folk noir
Wydawnictwo Powergraph, Warszawa 2 czerwca 2023
ISBN: 9788366178908

Reaching for the myth of the messiah and saturating it to its deepest depths, Justyna Hankus tells the story of the clash between individuality and collective hatred towards everything that sticks out above the average. Przemysław Poznański writes about the novel „Dwie i pół duszy. Folk noir” (Two and a Half Souls).

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Discover more from Zupełnie Inna Opowieść

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading

Discover more from Zupełnie Inna Opowieść

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading