artykuł

Wysoko sobie cenię dwa małe słowa: „nie wiem” | 100 lat temu urodziła się Wisława Szymborska | #RokSzymborskiej

Uczyła nas, że „nic dwa razy się nie zdarza”, przekonywała, że „umrzeć ― tego się nie robi kotu”, a „każdy przecież początek / to tylko ciąg dalszy”. 100 lat temu urodziła się Wisława Szymborska, poetka, laureatka Literackiej Nagrody Nobla.

Plakat Roku Szymborskiej_projekt Piotr Depta-Klesta / Fundacja Wisławy Szymborskiej

„Najgorzej z poetami. Ich praca jest beznadziejnie niefotogeniczna” – mówiła w grudniu 1996 roku podczas mowy noblowskiej. I tłumaczyła: „Człowiek siedzi przy stole albo leży na kanapie, wpatruje się nieruchomym wzrokiem w ścianę albo w sufit, od czasu do czasu napisze siedem wersów, z czego jeden po kwadransie skreśli, i znów upływa godzina, w której nic się nie dzieje…”.

I jednocześnie nie ułatwiała pracy potencjalnym biografom, ściśle oddzielając twórczość literacką od życia osobistego, przekonując jednocześnie, że wszystko co powinniśmy o niej wiedzieć, napisała w swoich wierszach. 

Tych zresztą też zostawiła niewiele, bo około 350 w czternastu tomikach poezji, z których dwa ukazały się już po jej śmierci, w tym „Czarna piosenka” („Wiersze”) tomik, który miał być jej debiutem, ale został wstrzymany przez cenzurę. Tę „oszczędność” tłumaczyć może styl jej pracy ― jak pisze Wojciech Ligęza w posłowiu do „Wierszy wszystkich” (Wydawnictwo Znak, Kraków 2023) poetka „nie przywiązywała się do każdego napisanego słowa i korzystała z dobrodziejstwa kosza na śmieci”.

Podobno w przemówieniu pierwsze zdanie jest zawsze najtrudniejsze*

Maria Wisława Szymborska urodziła się 2 lipca 1923 w leżącym pomiędzy Bninem a Kórnikiem Prowencie, w sąsiedztwie kórnickiego zamku. Jej ojcem był Wincenty Szymborski, zarządca wielkopolskich dóbr hrabiego Zamoyskiego, a matką Anna Szymborska z domu Rottermund. Po śmierci hrabiego w 1924 r. rodzina przeniosła się do Torunia, a następnie do Krakowa, który stał się jej domem już na zawsze. Od 1935 uczęszczała do Gimnazjum Sióstr Urszulanek, w czasie okupacji niemieckiej kontynuowała naukę na tajnych kompletach, a od roku 1943 zaczęła pracować jako urzędniczka na kolei, by uniknąć wywiezienia na roboty do Rzeszy.

Po zakończeniu wojny studiowała polonistykę i socjologię na Uniwersytecie Jagiellońskim, jednocześnie publikowała swoje pierwsze wiersze w czasopismach. Jednak w 1948 roku przerwała studia. W tym też czasie, po raz pierwszy, wykonała ilustracje do książki ― był to podręcznik języka angielskiego „First steps in English” Jana Stanisławskiego. Zaczęła też pisywać opowiadania oraz ― z rzadka – wiersze. Od 1945 brała udział w życiu literackim Krakowa, do 1946 należała ― obok m.in. Stanisława Lema ― do grupy literackiej „Inaczej”.

Wszelka niedoskonałość lżejsza jest do zniesienia (…) w małych dawkach

Wisława Szymborska, Czarna piosenka

„Zawsze, kiedy piszę, mam uczucie, jakby ktoś za mną stał i stroił błazeńskie miny. Dlatego bardzo się pilnuję i unikam, jak mogę, wielkich słów” ― mówiła w rozmowie z krytykiem i historykiem literatury Marianem Stalą. Zaczęła jednak od tonów poważnych. Swój pierwszy wiersz, zatytułowany „Szukam słowa” opublikowała w marcu 1945 roku w „Walce”, dodatku do „Dziennika Polskiego”. „O poezji nie myślałam wówczas zbyt poważnie, przypuszczam, że gdyby tego wiersza nie wydrukowano, gdyby nie wydrukowano mi niczego, to nie wiem, czy ja bym pisała dalej poezję”, mówiła w 1974 roku w wywiadzie dla Polskiego Radia. Dodawała, że marzyła raczej o pisaniu… prozą, „zawsze, od małej dziewczynki, marzyłam o pisaniu grubych powieści” ― przekonywała.

Każde najodważniejsze – tchórzliwe,
Każde najpogardliwsze – jeszcze święte.
Każde najokrutniejsze – nazbyt litościwe,
najbardziej nienawistne - za mało zawzięte.
(…)
Bezsilna nasza mowa,
jej dźwięki nagle – ubogie.
Szukam wysiłkiem myśli,
szukam tego słowa -
ale znaleźć nie mogę.
Nie mogę

[Szukam słowa]

Te pierwsze próby literackie Szymborskiej wpisywały się jeszcze w tradycję awangardy okresu międzywojennego i czerpały zwłaszcza z poezji Juliana Przybosia. Wiersze z okresu powojennego, które w następnych latach ukazywały się także w różnych innych czasopismach, miały zostać opublikowane w 1949 r. w antologii zatytułowanej „Wiersze”. Nie udało się ― wprowadzona na zjeździe Związku Literatów Polskich w Szczecinie doktryna socrealizmu w sztuce wykluczyła poezję Szymborskiej jako zbyt trudną i niejednoznaczną, jej wiersze „bez idealizacji, bez złudzeń ― jak pisze wspomniany Wojciech Ligęza ― nie mieściły się w wąskich ramach optymistycznej utopii”.

A wszelka wiedza, która nie wyłania z siebie nowych pytań, staje się (…) martwa

W rezultacie Szymborska, zaliczana do grona „Pryszczatych”, w pełni dostosowała się do poetyki socrealizmu. W jednym z wywiadów, z perspektywy czasu, powiedziała : „Byłam wtedy absolutnie przekonana, że ​​to, co napisałam, jest słuszne. Ale to stwierdzenie w żaden sposób nie uwalnia mnie od poczucia winy wobec czytelników, na których mogła wpłynąć moja poezja”. To w tym czasie podpisała też – jako jedna z 53 osób, m.in. obok Sławomira Mrożka czy Juliana Przybosia ― Rezolucję Związku Literatów Polskich w Krakowie wyrażającą potępienie skazanych w tzw. procesie krakowskim, czyli pokazowym procesie osób bezpodstawnie oskarżonych o działalność szpiegowską na rzecz Stanów Zjednoczonych.

Jednak już w 1957 nawiązała kontakty z paryską „Kulturą” i Jerzym Giedroyciem, a w 1975 podpisała protestacyjny „List 59”, w którym czołowi polscy intelektualiści (m.in. Stanisław Barańczak, Stefan Kisielewski, Adam Michnik, Adam Zagajewski czy Antoni Słonimski) protestowali przeciwko wprowadzeniu do konstytucji PRL-u zapisów o kierowniczej roli PZPR oraz przyjaźni i współpracy z ZSRR. W styczniu 1978 r. podpisała deklarację założycielską niezależnego Towarzystwa Kursów Naukowych, którego działalność edukacyjną przerwało wprowadzenie 13 grudnia 1981 r. stanu wojennego,

Nic już zwyczajne i normalne nie jest. Żaden kamień i żadna nad nim chmura

Wisława Szymborska, Wołanie do Yeti

Jej pierwsze opublikowane tomy poezji „Dlatego żyjemy” (1952) i „Pytania zadawane sobie” (1954) opowiadały o budowie i zdobyczach socjalizmu, kontraście z reakcyjnym, imperialistycznym wrogiem klasowym, wychwalały Lenina i opłakiwały śmierć Stalina. Jeśli już wtedy stał za nią ktoś, kto stroił błazeńskie miny, to musiała go ignorować ― w poezji tamtego czasu królują czarno-białe schematy myślowe, powaga i patos, któremu prawie całkowicie brakuje mądrej ironii tak charakterystycznej dla późniejszej poezji Szymborskiej.

Za właściwy debiut poetki uznaje się jednak tomik „Wołanie do Yeti” (1957), w którym Szymborska  dokonała przełomu, znajdując swoją własną formę wypowiedzi, pełną zwątpienia, ale i wspomnianej ironii. Punktem wyjścia dla jej poezji stają się często codzienne zdarzenia, skutkujące prostymi, luźno sformułowanymi i pozornie naiwnymi pytaniami. Pozornie banalnymi, bo dzięki nim na codzienne wydarzenia patrzeć zaczęła z niecodziennej perspektywy, co z kolei skłaniało ją do poruszania kwestii natury filozoficznej. To z tego tomu pochodzi jeden z najbardziej znanych wierszy poetki: „Nic dwa razy”.

Nic dwa razy się nie zdarza
i nie zdarzy. Z tej przyczyny
zrodziliśmy się bez wprawy
i pomrzemy bez rutyny.
(…)
Żaden dzień się nie powtórzy.
nie ma dwóch podobnych nocy.
Dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.

Wczoraj, kiedy twoje imię
ktoś wymówił przy mnie głośno,
tak mi było, jakby róża
przez otwarte wpadła okno.

Dziś, kiedy jesteśmy razem,
odwróciłam twarz ku ścianie.
Róża? Jak wygląda róża?
Czy to kwiat? A może kamień?
(…)

[Nic dwa razy]

Ale ten tom to także rozliczenie – z przeszłością, z historią, z ludzkim okrucieństwem, jak w wierszu „Dwie małpy Breugla: „Zdaję z historii ludzi / Jąkam się i brnę. // Małpa, wpatrzona we mnie, ironicznie słucha (…), a kiedy po pytaniu nastaje milczenie, / podpowiada mi / cichym brząkaniem łańcucha”. Albo w dopełniającym go niejako wierszu „Jeszcze”: „W zaplombowanych wagonach / jadą krajem imiona, (…) / Imię Natan bije pięścią w ścian, / Imię Izaaka śpiewa obłąkane, / imię Sara wody woła dla imienia / Aaron, które umiera z pragnienia (…).

Rozmaici oprawcy, dyktatorzy, fanatycy, demagodzy… 

Wisława Szymborska, Sto pociech

Szymborska wystąpiła z Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w 1966 roku. Był to wyraz protestu ― podjętego wtedy przez wielu intelektualistów ― przeciwko wykluczeniu filozofa Leszka Kołakowskiego z partii i uniemożliwieniu mu pracy dydaktycznej. Już wtedy uważana była za najważniejszą poetkę swojego pokolenia, czyli tzw. Pokolenia 56, którego korzenie sięgają Października 1956 roku i następującej po nim odwilży. Po tym czasie ukazały się tomy „Sól” (1962), „Sto pociech” (1967), „Wszelki wypadek” (1972), „Wielka liczba” (1976).

W grudniu 1981 poetka zakończyła pracę redakcyjną w „Życiu Literackim”, protestując tym razem przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego, a pięć lat później wydała tomik „Ludzie na moście” (1986), w którym znalazły się wiersze stanu wojennego, a więc poezja, zawierająca ― zdaniem krytyków ― aluzje do wydarzeń politycznych. Za ten tom związek zawodowy Solidarność przyznał Szymborskiej swoją nagrodę literacką.

Nie ma rozpusty gorszej niż myślenie. Pleni się ta swawola jak wiatropylny chwast na grządce wytyczonej pod stokrotki. Dla takich, którzy myślą, święte nie jest nic. Zuchwałe nazywanie rzeczy po imieniu, rozwiązłe analizy, wszeteczne syntezy, pogoń za nagim faktem dzika i hulaszcza, lubieżne obmacywanie drażliwych tematów, tarło poglądów – w to im właśnie graj. (…) [Głos w sprawie pornografii] Dziś wiersze te, oderwane od konieczności odczytywania ich poprzez ową aluzyjność, okazują się przede wszystkim ponadczasowym studium rozczarowania człowiekiem w jego usilnym dążeniu do destrukcji – świata, innych ludzi, siebie. Słychać to w wierszu „Schyłek wieku”: „Mia­ło się kil­ka nie­szczęść / nie przy­da­rzać już, / na przy­kład woj­na / i głód, i tak da­lej. / W po­wa­ża­niu być mia­ła / bez­bron­ność bez­bron­nych, / uf­ność i tym po­dob­ne. / (…) Bóg miał na­resz­cie uwie­rzyć w czło­wie­ka / do­bre­go i sil­ne­go, / ale do­bry i sil­ny / to cią­gle jesz­cze dwóch lu­dzi (…)”.

W „Torturach” niejako kontynuowała tę myśl: „Nic się nie zmieniło. / Chyba tylko maniery, ceremonie, tańce. / Ruch rąk osłaniających głowę / pozostał jednak ten sam (…)”. Z kolei w „Pierwszej fotografii Hitlera” obnażała naiwność wiary w człowieka i nieprzewidywalność wyroków historii: „A któż to jest ten dzidziuś w kaftaniku? / (…) Dokąd te śmieszne nóżki zawędrują, dokąd? / Do ogródka, do szkoły, do biura, na ślub / może z córką burmistrza? / (…) Nie słychać wycia psów i kroków przeznaczenia. / Nauczyciel historii rozluźnia kołnierzyk / i ziewa nad zeszytami”.  

…zatrwożeni jego ogromem i własną wobec niego bezsilnością…

Wisława Szymborska, Koniec i początek

W kwietniu 1948 Wisława Szymborska wyszła za mąż za poetę Adama Włodka, z którym rozwiodła się w roku 1954. Pozostali jednak serdecznymi przyjaciółmi. Od 1967 poetka była związana z pisarzem Kornelem Filipowiczem. Ten związek ― nigdy nie sformalizowany ― określiła mianem „dwóch koni galopujących obok siebie”. Po śmierci partnera w 1990 roku Szymborska na pewien czas wycofała się z życia artystycznego. Wciąż jednak pisała, przepracowując w ten sposób żałobę. Zaowocowało to tomikiem „Koniec i początek”, opublikowanym w 1993 roku, a więc na trzy lata przed przyznaniem jej Literackiej Nagrody Nobla.

Szymborska częściej niż w poprzednich wierszach porusza tu temat przemijania, śmierci, upływu czasu, faktycznej nieważności tego, co odgórnie uznawane jest za ważne. „I choć w pobliżu nic się wielkiego nie dzieje, / świat nie jest przez to uboższy w szczegóły, / gorzej uzasadniony, słabiej określony, / niż kiedy zagarniały go wędrówki ludów. / (…) Nade mną biały motyl trzepoce w powietrzu / skrzydełkami, co tylko do niego należą / i przelatuje mi przez ręce cień, / nie inny, nie czyjkolwiek, tylko jego własny. // Na taki widok zawsze opuszcza mnie pewność, / że to co ważne / ważniejsze jest od nieważnego” – pisała w wierszu „Może być bez tytułu”. A w „Końcu i początku” dodawała: „Po każdej wojnie / ktoś musi posprzątać (…) / Fotogeniczne nie jest / i wymaga lat. / Wszystkie kamery wyjechały już / na inną wojnę (…)”. Godzi się z tą przemijalnością, ale ― jak w szczególnie osobistym „Pożegnaniu widoku” ― wybiera w obliczu straty alienację: „Nie mam żalu do wiosny, / że znowu nastała. / (…) Niczego nie wymagam / od toni pod lasem, / raz szmaragdowej, / raz szafirowej, / raz czarnej. // Na jedno się nie godzę. / Na swój powrót tam. / Przywilej obecności – / rezygnuję z niego (…)”.

To z tego tomu pochodzi słynny wiersz „Kot w pustym mieszkaniu”:

Umrzeć - tego się nie robi kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
(…)

Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.

(…)
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.

(…)
Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.
I żadnych skoków pisków na początek.

[Kot w pustym mieszkaniu]

Ten tom to jednak także wiersz „Miłość od pierwszego wejrzenia” – świadoma przemijania i podszyta bólem zgoda na szczęście innych, na możliwą powtarzalność ludzkiego szczęścia: „Każ­dy prze­cież po­czą­tek / to tyl­ko ciąg dal­szy, / a księ­ga zda­rzeń / za­wsze otwar­ta w po­ło­wie”.

Dzisiejszy poeta (…) z niechęcią oświadcza publicznie, że jest poetą, jakby się tego trochę wstydził

„O Boże, dlaczego właśnie ja…” – miała westchnąć, gdy 3 października 1996 roku, tuż przed południem, odebrała telefon ze Sztokholmu. Przebywała w hotelu Astoria w Zakopanem, Domu Pracy Twórczej, dokąd przyjeżdżała o tej porze co roku. „Był ogromny rozgardiasz, a w tym wszystkim pani Wisława, która chciała za wszelką cenę się schować” – mówiła w rozmowie z PAP szefowa hotelu Urszula Malinowska-Stopka. Gdy do Zakopanego zjechały media Szymborska „była tym wszystkim przytłoczona, naprawdę nie wiedziała, jak ma się zachować, bo ta wiadomość spadła na nią jak grom z jasnego nieba”.

Gdy chwilę później w Sztokholmie otwarły się słynne drzwi w Akademii Szwedzkiej, cały świat mógł usłyszeć o polskiej poetce, którą nagrodzono „za poezję, która z ironiczną precyzją odsłania prawa biologii i działania historii we fragmentach ludzkiej rzeczywistości”. Dwa miesiące później, podczas laudacji poprzedzającej odebranie Noblowskiego Medalu z rąk króla Szwecji, Karola XVI Gustawa, pisarka Birgitta Trotzig, mówiła: „W Wisławie Szymborskiej Szwedzka Akademia chce uhonorować przedstawicielkę niezwykłej czystości i siły poetyckiego spojrzenia. Przedstawicielkę poezji jako odpowiedzi na życie, sposobu na życie, pracy nad słowem jako myślą i wrażliwością. Wiersze Wisławy Szymborskiej to perfekcja słowa, wysoce wycyzelowane obrazy, myślowe allegro ma non troppo, jak zatytułowany jest jeden z jej wierszy”.

Sama poetka w mowie noblowskiej podkreślała: „Natchnienie, czymkolwiek ono jest, rodzi się z bezustannego ‘nie wiem’”. Jej zdaniem natchnienie nie jest przywilejem poetów, nawiedza wszystkich tych, którzy świadomie wybierają sobie pracę i wykonują ją z zamiłowaniem i wyobraźnią. Szymborska wyraźnie oddzielała jednak przy tym ludzi pasji od różnego rodzaju oprawców, dyktatorów, fanatyków i demagogów, którzy także lubią swoją pracę i także wykonują ją z gorliwą pomysłowością. „No tak, ale oni ‘wiedzą’. Wiedzą, a to, co wiedzą, wystarcza im raz na zawsze. (…) Dlatego tak wysoko sobie cenię dwa małe słowa: ‘nie wiem’. Małe, ale mocno uskrzydlone. Rozszerzające nam życie na obszary, które mieszczą się w nas samych i obszary, w których zawieszona jest nasza nikła Ziemia.

Kilka lat później w wierszu „Przyczynek do statystyki” pokusi się o postawienie diagnozy kondycji człowieka, tak wtedy, jak i dziś niezwykle aktualnej. Napisze wówczas: „Na stu ludzi / wiedzących wszystko lepiej / – pięćdziesięciu dwóch; // niepewnych każdego kroku / – prawie cała reszta / gotowych pomóc, / o ile nie potrwa to długo (…)/ – dwudziestu kilku najwyżej; / niegroźnych pojedynczo, dziczejących w tłumie / – ponad połowa na pewno; / okrutnych, / kiedy zmuszą ich okoliczności / – tego lepiej nie wiedzieć / nawet w przybliżeniu; (…)”.

Wygląda na to, że poeci będą mieli zawsze dużo do roboty

Wisława Szymborska, Tutaj

Pierwszy tomik po Noblu Wisława Szymborska opublikowała w 2002 roku. „Chwila” ― zgodnie zresztą z tytułem ― kontynuuje zainteresowanie poetki przypadkowością i przemijaniem. Losem. Na pierwszy plan wysuwa się tu element osobisty i zaabsorbowanie śmiercią. „Kiedy wymawiam słowo Przyszłość, / pierwsza sylaba odchodzi już do przeszłości” – pisze w „Trzech słowach najdziwniejszych”. W tomie „Dwukropek” z 2005 roku niejako dodaje: „Właściwie każdy wiersz mógłby mieć tytuł ‘Chwila’. / Wystarczy jedna fraza / w czasie teraźniejszym, / przeszłym, a nawet przyszłym (…)”. I rozważała: „Niewiele brakowało, / a moja matka mogłaby poślubić / pana Zbigniewa B. ze Zduńskiej Woli. / I gdyby mieli córkę – nie ja bym nią była (…).

W 2009 roku ukazał się ostatni tom poetki, wydany za jej życia, „Tutaj”, nominowany do Nagrody Literackiej Nike. To 19 wierszy, m.in. „Ella w niebie” (o Elli Fitzgerald), „Portret z pamięci”, „Przed podróżą”, „W dyliżansie” (o Juliuszu Słowackim), czy „Vermeer”. To tu pojawia się też wiersz „Rozwód”:

Dla dzieci pierwszy w życiu koniec świata.
Dla kotka nowy Pan.
Dla pieska nowa Pani.
Dla mebli schody, łomot, wóz i przewóz.
Dla ścian jasne kwadraty po zdjętych obrazach.
Dla sąsiadów z parteru temat, przerwa w nudzie.
Dla samochodu lepiej gdyby były dwa.
Dla powieści, poezji - zgoda, bierz co chcesz.
Gorzej z encyklopedią i sprzętem wideo,
no i z tym poradnikiem poprawnej pisowni,
gdzie chyba są wskazówki w kwestii dwojga imion -
czy jeszcze łączyć je spójnikiem "i",
czy już rozdzielać kropką.

…ważność tego biletu jest śmiesznie krótka, ograniczona dwiema stanowczymi datami

(…) śmiertelnych
- stu na stu.
Liczba, która jak dotąd nie ulega zmianie.
(…)

[Przyczynek do statystyki]

Wisława Szymborska, Wystarczy

W listopadzie 2011 Wisława Szymborska przeszła poważną operację. Zmarła 1 lutego 2012 w czasie snu, w swoim mieszkaniu przy ulicy Piastowskiej w Krakowie. Informację o jej śmierci przekazał sekretarz poetki, Michał Rusinek. Pogrzeb Szymborskiej odbył się 9 lutego 2012. Zgodnie z jej wolą urna z prochami została złożona w grobie rodzinnym na cmentarzu Rakowickim. Pogrzeb miał charakter świecki.

Pozostawiła po sobie wiersze „poważne”, ale też limeryki i wierszyki nonsensowne opublikowane w „Rymowankach dla dużych dzieci” (2005), pierwotnie nieprzeznaczone do publikacji oraz felietony i tłumaczenia poezji francuskiej. Była twórczynią i propagatorką takich wymkreowanych przez siebie żartobliwych gatunków literackich, jak lepieje, moskaliki, odwódki i altruiki.

Pracowała zresztą do końca. Dwadzieścia wierszy (nie wszystkie ukończone) ukazało się pośmiertnie, w kwietniu 2012 roku, w tomie „Wystarczy”. Znajdziemy tu choćby krótki wiersz „Dłoń”, który odnosząc się do tematów poetce bliskich, w tym wojny, staje się opowieścią o odpowiedzialność za słowo: „Dwadzieścia siedem kości, / trzydzieści pięć mięśni, / około dwóch tysięcy komórek nerwowych / w każdej opuszce naszych pięciu palców. / To zupełnie wystarczy, / żeby napisać „Mein Kampf” / albo „Chatkę Puchatka”.

W wierszu „Każdemu kiedyś” pisała:

Każ­de­mu kie­dyś ktoś bli­ski umie­ra,
mię­dzy być albo nie być
zmu­szo­ny wy­brać to dru­gie.

(…)

Ale ta­kie jest pra­wo i lewo na­tu­ry.
Taki, na chy­bił tra­fił, jej omen i amen.
Taka jej ewi­den­cja i omni­po­ten­cja.

(…)

*śródtytuły pochodzą z mowy noblowskiej, Copyright ©The Nobel Foundation 1996

She taught us that „nothing happens twice”, convinced us that „to die – that’s not what you do to a cat”, and that „after all, every beginning / is only a continuation”. Wisława Szymborska, poet and winner of the Nobel Prize in Literature, was born 100 years ago.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: