artykuł felieton

Franz Kafka. Pisarz, prorok, przymiotnik | 140 lat temu urodził się Franz Kafka

„To kafkowskie” – mówią ludzie, kiedy los zapląta ich w jakieś absurdalne, czasami śmieszne, ale prawie zawsze złowrogie okoliczności. Mówią tak nawet ci, którzy Kafki nie czytali. Nie ma w historii literatury drugiego pisarza, którego nazwisko przekształciłoby się w zrozumiały na całym świecie przymiotnik. W zasadzie mem. Dziś obchodzimy 140 rocznicę jego urodzin – pisze Wojciech Gunia.

Urodzony 3 lipca w Pradze, w rodzinie żydowskiego handlarza Franz Kafka, pewnie nie podejrzewał ani nie oczekiwał, że zostanie jednym z najbardziej wpływowych pisarzy w historii. Idąca w dziesiątki tysięcy liczba opracowań, monografii i artykułów, nawiązania, adaptacje, cały intelektualny przemysł. Do Kafki przyznają się dziś wszyscy: uczyniono z niego ekspresjonistę, surrealistę, prekursora egzystencjalizmu, proroka Holokaustu i XX-wiecznych totalitaryzmów. Kafkę na ustach mają anarchiści i socjaliści, jak i zaciekli antykomuniści; na przemożny wpływ Prażanina powołują się zarówno twórcy literatury pięknej, jak i pisarze pogardzanych dziwacznych horrorów (włączając w to niżej podpisanego). Co takiego dostrzegł w ludzkim losie Kafka, czego nie dostrzegł nikt przed nim, co takiego zobaczył w dążeniu ludzkiej historii, czego nie zobaczył nikt inny? Na ile sposobów można czytać Kafkę i gdzie w tym wszystkim jest ten prawdziwy Kafka, o ile taki w ogóle istnieje?

Kafkaesk, czyli co?

Franz Kafka, źródło: Wikimedia Commons

Kiedy mówimy bądź myślimy „kafkowski” – z niemieckiego kafkaesk – siłą rzeczy wyobrażamy sobie zderzenie bezbronnej jednostki z potężnym aparatem opresji i represji; skazany na jednoznaczne rozstrzygnięcie konflikt człowieka z nieludzkim systemem, najczęściej uosobionym przez biurokrację. Jest to spłycająca znaczenie Kafki do poziomu publicystyki intelektualna klisza, którą odruchowo projektujemy na rzeczywistość. Trudno, tak zostaliśmy sformatowani przez system edukacji kulturowej oraz przez doświadczenia XX-wieku, jak i przez te wszystkie sytuacje, gdy nasze własne życie było zależne od niedostępnych nam czynników – woli, dobrej bądź złej, kogoś ukrytego przed nami, niedostępnego, a przez to głuchego na nasze argumenty, skruchę bądź lęk. Kafka okazał się doskonale uniwersalnym kluczem do tego labiryntu. I choć nie był pierwszym, który opisał tę nienazwaną grę według dziwacznych reguł; wobec najbardziej oczywistych dociekań z „Procesu” bądź „Zamku” prekursorski był chociażby austriacki grafik i malarz Alfred Kubin w swojej jedynej powieści „Po tamtej stronie” z 1907 r., to właśnie Kafce przypisuje się stworzenie – a w zasadzie wydestylowanie – idiomu, którym określa się egzystencjalną katastrofę, mającej wymiar zarówno ontologiczny, wszak człowiek jest nieodwołanie odrębny, wykorzeniony ze świata, jak i epistemologiczny. Wszak człowiek obcy wobec świata nie jest w stanie pojąć rządzących nim reguł. A skoro nie jest w stanie ich pojąć, nie może się też do nich zaadaptować. Więc reguły go dławią, niszczą.

Czym jest stereotypowe kafkaesk? Wyobraźcie sobie, że zostajecie zamknięci w ciasnym pomieszczeniu, posadzeni na stołku w kręgu światła, przed wami znajduje się jakieś dziwne urządzenie. Dobiegający znikąd głos oznajmia, że to pewien skomplikowany instrument. Za chwilę, pod groźbą kary, będziecie musieli odegrać z nut całkiem skomplikowany utwór. To nic, że nie macie pojęcia o obsłudze instrumentu, o którym nigdy wcześniej nie słyszeliście ani nie dostrzegacie nigdzie zapisu utworu (co i tak byłoby na nic, jeśli nie potraficie czytać nut), ani nawet nie znacie jego tytułu, aby przywołać z pamięci melodię. Nie widzicie też publiczności, bo jak informuje was głos, znajdujecie się na dnie pomieszczenia o kształcie studni, a mający za chwilę nastąpić koncert jest obserwowany przez audytorium, kryjące się w ciemności u góry. Co zrobić? Wyciągacie ręce przed siebie, próbujecie wymacać jakieś kształty, wybadać je i próbujecie grać. Oczywiście, nie może się to udać, więc spod waszych palców w ciemności wydobywają się jedynie jakieś żałosne, kakofoniczne dźwięki. Jakby jęczał kot drapiący pazurami w zardzewiałą blachę. Nie mija wiele czasu, gdy pierwszy nadpsuty pomidor ląduje na waszej głowie, albowiem może wy nie widzicie publiczności, ale publiczność doskonale widzi was. Bacznie was obserwuje. Ocenia każde wasze potknięcie w mroku, wytyka i osądza natychmiast każdy błąd, którego nie możecie nie popełnić. Pomidory, jajka, wyzwiska, groźby, jakieś twarde przedmioty. W końcu słyszycie przeładowywaną broń i pada strzał. Cóż, tak bywa z wymagającą publiką. Resztką gasnącej świadomości łapiecie, że głos, który postawił przed wami to niewykonalne zadanie mówi z trudno skrywaną pretensją, że szkoda, że tak to wszystko wygląda, bo przecież utwór został napisany specjalnie dla was.

Franz Kafjka, Betrachtung, 1912

Według egzegetów Kafki właśnie tak według Kafki wygląda życie. I tak chyba jest, ale istota problemu jest większego kalibru.

Być może Kafka właśnie tak sam się czuł w swoim istnieniu, zaplątany w przytłaczające niemożliwości, w zadania niewykonalne: niemożność zadowolenia dominującego ojca, niemożność wyrwania się spod jego wpływu, niemożność zakorzenienia się w jakiejś jednej tożsamości (Cóż mnie łączy z Żydami? Prawie nic nie łączy mnie nawet ze samym sobą.). Choć mieszkał w Pradze, nie był Czechem, tylko Żydem, a choć był Żydem, całe życie mówił i pisał po niemiecku. W liście do Maxa Broda, swojego najbliższego przyjaciela, który nie spełnił woli Kafki i nie spalił jego rękopisów (chociaż Borges zadał potem trafne pytanie: „Skoro Kafka naprawdę pragnął pożaru, to dlaczego sam nie sięgnął po zapałkę?”), pisał tak: (Pisarze żydowscy) żyją w obliczu trzech niemożliwości: niemożliwości nie pisania, niemożliwości pisania po niemiecku, ale też niemożliwości pisania inaczej niż po niemiecku, i moglibyśmy tu dodać niemożność czwartą: niemożliwość pisania w ogóle.

Łatwo jest zamknąć całą sprawę stwierdzeniem, że przed tymi atakującymi z każdej strony niemożnościami, przed bezradnością, uciekał w ociekające masochizmem samoponiżanie, doskonale widoczne w zachowanych listach, w autoironię na krawędzi autoagresji. I że tworzył, kompulsywnie, wściekle, wyrywając godziny nocom, podczas których powinien spać, jak każdy przykładny mieszczanin. Opowiadania, powieści, listy – Kafka pisał, pisał i pisał, sublimując swoje neurozy i wewnętrzne konflikty w obraz nieznośnej egzystencji, uprzykrzanej dodatkowo przez biurokrację.  

Ale to tylko pół prawdy.

Geograf i kpiarz apokaliptycznej krainy

Stał się Kafka w ten sposób nie tylko – jak bezlitośnie ocenił David Mairowitz w fantastycznie zilustrowanym przez Roberta Crumba komiksie-eseju „Kafka” – pisarzem-przymiotnikiem. Stał się też – zwłaszcza w Polsce – niewolnikiem zupełnie nieprawdziwego wizerunku. Nieco romantycznym archetypem neurotycznego geniusza, w którym – jak pisze Cezary Rudnicki we wstępie do eseju Deleuze’a i Guattariego – „chce się widzieć kogoś, kto uciekł przed życiem do wieży z kości słoniowej”.

Łukasz Musiał w tekście „Parametry Kafki”, zawartym w edycji nowego przekładu „Procesu”, przetłumaczonego przez Jakuba Ekiera, stwierdza wprost: Po swojej śmierci Kafka stał się zdepersonalizowanym mitem, odcieleśnionym tak bardzo, że czasami można wręcz wątpić, czy ktoś taki naprawdę istniał; stał się abstrakcyjną ideą, ikoną, stereotypem, marką, na koniec oczywiście również znakiem handlowym. Słowem, wszystkim i każdym, tylko nie sobą. (…) W konsekwencji pisarz, ten z krwi i kości, został wyparty przez własnego awatara.

Franz Kafka, Der Prozess, 1925

Bo przecież o wiele bardziej znaczące jest to, że Kafka, czerpiąc z własnych emocji, z osobistych doświadczeń, nakreślił większy, donioślejszy w znaczeniu obraz niż własna neuroza: nakreślił polityczną topografię ducha ludzkiego u progu jednego z najbardziej upiornych wieków w historii ludzkiej cywilizacji. Został geografem dopiero rysującej się na horyzoncie apokaliptycznej krainy. To przecież właśnie XX wiek zaprzągł upiory podświadomości i resentymenty nie-rozumu w maszynerię oświeceniowej organizacji i metodyczności. Kafka tę maszynę społeczną prześwietlił, wyśmiał i zdemontował.

No właśnie, wyśmiał. Niezależnie od tego, jak upiorne nie byłyby Kafkowskie fabuły – czy o handlarzu, który pewnego dnia budzi się przeistoczony w wielkiego robaka, czy o kolonii karnej, w której skazanych uśmierca się maszyną wyrzynającą treść wyroku na ich ciele, czy o Józefie K. usiłującym dotrzeć do sądu, który prowadzi proces w jego sprawie – proza Kafki pulsuje czarnym, absurdalnym humorem, który został zgubiony w pierwszych polskich przekładach. Choć nad tłumaczeniem „Procesu” pracowała Józefa Szelińska przy pomocy Brunona Schulza (któremu omyłkowo i dość niesprawiedliwie przypisuje się pełne autorstwo pierwszego przekładu najsłynniejszej powieści Kafki), z polskiej wersji zniknął niemal cały komizm, zakorzeniony zarówno w specyfice ironicznego żydowskiego poczucia humoru, jak i czarnym poczuciu komizmu samego Kafki. A przecież pisarz zdaje się niemal klepać po udach, krzycząc ze łzami śmiechu w oczach: „ale jaja z tym światem, z tym istnieniem!” Śmiejąc się, naciska, nakłuwa, nacina. Przenosi elementy rzeczywistości w inne miejsca i patrzy, jak maszyna będzie działać. Co się ujawni z tajemnicy jej działania. Jego proza wyrywa się z osobistego doświadczenia, ale stanowi przede wszystkim eksperyment na tkance społecznej.

Wizerunek neurotycznego pisarza ponurej, egzystencjalnej prozy, wypranej z jakichkolwiek odcieni komizmu wpłynął na percepcję znaczeń, jakie Kafka włożył w swoje dzieło, to znaczy poważnie tę percepcję zubożył. Gilles Deleuze i Felix Guattati w swojej słynnej pracy „Kafka. Ku literaturze mniejszej” dowodzą, że Kafka to autor na wskroś polityczny, wizjoner przyszłego świata, gdyż posiada jakby dwa bieguny, które połączy w całkowicie nowy układ: daleko od wycofania się do swego pokoju, wykorzystuje dwa jego przepływy: z jednej strony, biurokraty wielkiej przyszłości, wnikającego w realne układy w trakcie ich powstawania, z drugiej strony nomady w trakcie najbardziej aktualnej ucieczki zafascynowanego socjalizmem, anarchizmem, ruchami społecznymi.

A także że nawet przez umierającego Kafkę przebiega przepływ niezwyciężonego życia, tryskający zarówno z jego listów, opowieści, powieści i jak i z ich nieukończenia. (…) Nie znamy innych kryteriów geniuszu, poza przeszywającą go polityką i radością, którą wyraża. Niską albo neurotyczną nazwiemy wszelką interpretację, która zastępuje geniusz lękiem, tragicznością, „sprawami prywatnymi”. Przykładem obok Kafki może być też Nietzsche albo Beckett: ci, którzy czytając ich, nie wybuchają co chwilę niekontrolowanym śmiechem albo nie odczuwają politycznego drżenia, wszystko potem przekłamują.

Literacka ironia wizerunku

Franz Kagka w wieku pięciu lat, źródło: Wikimedia Commons

Ta przekłamana legenda – do której wykreowania rękę bez wątpienia przyłożył sam Kafka – osobliwie wygląda także wówczas, gdy zderzymy ją z wybranymi faktami biograficznymi. Bo przecież, mimo niezaprzeczalnie neurotycznego rysu, Kafka funkcjonował zupełnie pomyślnie i nie wpisywał się w archetyp artysty przymierającego głodem i żyjącego wyłącznie zupą z zardzewiałego gwoździa oraz własnych traum: w 1906 r. został doktorem nauk prawnych, był cenionym profesjonalistą, którego działalność miała realny – i w dodatku korzystny – wpływ na ludzkie życie. Kafka bowiem jako urzędnik Zakładu Ubezpieczeń Robotników od Wypadków Królestwa Czeskiego w Pradze, zajmował się tworzeniem i wdrażaniem procedur zwiększających poziom bezpieczeństwa w fabrykach i zakładach pracy – tym wciąż jeszcze nowym dla człowieka środowisku, w którym żywioły spętane w tryby maszyn stanowiły śmiertelne niebezpieczeństwo dla nieostrożnych, nieświadomych zagrożenia ludzi. Choć ostatecznie pogrążyła go gruźlica, był zapalonym sportowcem, ze szczególnym upodobaniem do wioślarstwa.

Majątek rodzinny, jak i praca, w której często awansował, ponieważ był przez przełożonych ceniony i lubiany, pozwalały mu na częste podróże zagraniczne. O tym, czy Hermann Kafka, jego ojciec, był rzeczywiście aż takim tyranem, na jakiego wykreował go syn, też można dyskutować, skoro Franz wyprowadził się z rodzinnego domu zaledwie sześć lat przed śmiercią. Kafka prowadził intensywne życie towarzyskie, był znanym i cenionym uczestnikiem salonów literackich, publikował w prasie recenzje (książkowe i teatralne), z powodzeniem aspirował zatem do tego, co określilibyśmy dziś jako intelektualna elita. Wprawdzie historie jego nieudanych związków z kobietami (szczególnie z Felicją Bauer) z pewnością odcisnęły się na jego życiu, aczkolwiek także tu Kafka w pewnym sensie doznał spełnienia, choć przyszło ono dość późno, gdy na rok przed śmiercią stworzył szczęśliwy związek z młodszą o piętnaście lat Dorą Diamant.

Historyczna ironia losu

Ale być może największą i najbardziej ponurą ironią losu, która jednocześnie stanowi rewers stereotypowego kafkowskiego fatalizmu, jest to, że przedwczesna śmierć w 1924 r. oszczędziła pisarzowi znacznie gorszego końca, który stał się udziałem jego sióstr: zarówno Gabriela, Waleria i Ottillia zostały zamordowane przez hitlerowskich zbrodniarzy w niemieckim nazistowskim obozie zagłady w Chełmnie nad Nerem – SS Sonderkomando Kulmhof. (W niemieckim obozie – Ravensbruck – zginęła także inna ważna kobieta z życia twórcy, Milena Jesenská, przyjaciółka Kafki, która przekładała jego prace na język czeski.)Ironia to podwójna, jeśli uważamy – na przykład za Francisem George Steinerem – że Kafka przeniknął istotę zeitgeistu tak głęboko, że w swoim dziele zawarł przepowiednię Holokaustu. Jeśli tak naprawdę jest, to śmiertelna choroba pozwoliła Kafce wymknąć się przed spełnieniem jego własnego proroctwa. I choć ta puenta jest całkiem smutna, to wybrzmiewa w niej czysty kafkowski, ostateczny komizm.

Cytaty w tekście za:

  1. Franz Kafka, „Proces”, Warszawa 2008, tłum. Jakub Ekier,
  2. David Mairowitz, Robert Crumb, „Kafka”, Gdańsk 2019, tłum. Zofia Ziemann
  3. Gilles Deleuze, Felix Guattari, “Kafka. Ku literaturze mniejszej”, Kraków 2016, tłum. Anna Zofia Jaksender i Kajetan Maria Jaksender

ilustracje w tekscie wykreowane przy użyciu narzędzia Adobe FireFly

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: