Wędrówka kilku kobiet przez wyniszczoną wojną Finlandię staje się w powieści Tommiego Kinnunena podróżą ku tożsamości i świadomości – indywidulanej i zbiorowej. O „Powiedziała, że nie żałuje” pisze Przemysław Poznański.

Kinnunen jest z nami uczciwy – nie daje łatwych odpowiedzi, portrety psychologiczne swoich bohaterek buduje z misternie ze sobą splecionych, nie zawsze dających się usprawiedliwić, motywacji. Nie ma tu zatem jednej prawdy, nie ma czerni i bieli. Jest za to próba ukazania złożoności historii i wymuszanych pod jej wpływem niełatwych lub niejednoznacznych wyborów. Jest próba wyważenia racji, równomiernego rozłożenia ciężaru odpowiedzialności, a jeśli zrozumienia, to tylko takiego, które wynika z ukazania całego obrazu, bez skrywających cokolwiek półcieni.
Ta uczciwość jest koniecznością, jeśli chce się opowiedzieć historię taką jak ta: historię fińskich kobiet, które pracowały w czasie II wojny światowej dla Niemców, a potem zostały wraz z nimi ewakuowane do Norwegii, by po klęsce III Rzeszy stać się dla swojej ojczyzny wyrzutkami, obywatelkami gorszej kategorii. Niejednoznaczność ich postaw wynika z faktu, że – inaczej niż choćby w Polsce – kolaboracja z nazistami nie była przecież zdradą, lecz wsparciem sojusznika. Finlandia wszak opowiedziała się po stronie Niemców, stroniąc od poparcia niedawnego agresora – ZSRR.
Z Narviku do Tromsø
Właściwa opowieść rozpoczyna się w chwili, gdy te z kobiet, które są w ciąży, trafiają na statki ewakuujące żołnierzy z Narviku do Niemiec, pozostałe, zdane na łaskę Norwegów, osadzone zostaną w obozie ulokowanym w dalekim, podbiegunowym Tromsø. Co z nimi będzie? Czy spełnią się ich najgorsze obawy? Czy zostaną rozstrzelane za, nie do końca dla nich jasną, zdradę? Czy niespodziewany załadunek na ciężarówkę wiosną 1945 roku i wielogodzinna jazda w nieznane to szansa na ratunek, czy może raczej droga do miejsca, w którym czekają już na nie doły, bezimienne zbiorowe mogiły?
Tommi Kinnunen buduje swoją opowieść tak, by dać nam wpierw portret zbiorowy. Owszem: pełen jednostkowych historii, ale przecież spójny na poziomie emocji. Nawet jeśli tu i ówdzie pochyli się na dłużej nad którąś z bohaterek i jej osobistymi lękami, to przecież na tym etapie dostajemy narrację przesiąkniętą wspólnym strachem, wspólną (słabą) nadzieją, wspólnym rachunkiem sumienia, wspólnym mierzeniem się z tym, co same określą „końcem świata”. Wspólnym także egoizmem, cechą z pozoru jednostkową, a przecież tu i teraz zlewającą się w jedno z wolą przetrwania za wszelką cenę, nawet gdyby miało to oznaczać krzywdę innej ze współosadzonych. „Na gest może sobie pozwolić tylko ten, kto ma się czum dzielić” – uzna jedna z nich, ale myśl ta będzie bliska im wszystkim.
Przeczytaj także:
Z Tromsø w nieznane
Co ważne jednak, uczciwość tej powieści oznacza, że nie tworzy autor wyimaginowanej społeczności, której solidarność w obliczu zagrożenia przysłaniałaby indywidualne motywacje poszczególnych kobiet. Widać to najlepiej, gdy bohaterki trafiają w końcu na granicę Norwegii i Finlandii, na skraj tzw. Ramienia i stają przed szansą powrotu do ojczyzny. Wtedy pozorna zbiorowość zaczyna się rozpadać, autor rozprasza grupę, by wyodrębnić z niej w końcu te pięć kobiet, z którymi przemierzy doświadczony wojną kraj – najstarszą Aili, najmłodszą Katri, a także Veerę, Siiri i w końcu najważniejszą tu być może Irene.
To przejście od ogółu do szczegółu będzie konsekwentne – oparcie narracji na losach raptem tych kilku bohaterek pozwoli autorowi na budowanie złożonych portretów każdej z nich, z początku w wielu punktach zbieżnych, w końcu przecież niepowtarzalnych, stających się ilustracjami indywidualnych tożsamości każdej z nich z osobna. Na tym etapie opowieści zderzy za to autor kobiety z inną zbiorowością: ze skierowaną wobec nich społeczną nienawiścią, pogardą, niezrozumieniem. Z wszystkim tym, co będzie musiało stać się ich udziałem, gdy ogolone przez Norwegów niemal na łyso, na znak przypisywanej im hańby, kroczyć będą do domu z walizkami, kryjącymi tyleż prawdziwe skarby, co będącymi symbolem minionego czasu.
Zrujnowana Finlandia
Zaminowane przez Niemców bezdroża Finlandii, a konkretnie Laponii, którymi pójdą, mijane przez nie spalone wsie, staną się tu symbolem końca, na gruzach którego powstać musi nowy porządek. Bo tak jak bohaterki będą chciały rozpocząć nowe życie, tak i cały kraj będzie musiał zbudować się od nowa. Poszukiwanie przez kobiety własnej tożsamości zbiegnie się więc z próbą stworzenia nowej powojennej tożsamości narodowej. Także kosztem zrzucenia na kogoś całej winy za sojusz z Niemcami. Nazywane w czasie wędrówki „kurwami” i „zdrajczyniami”, przepędzane z mijanych domostw, głodne i chore zaczną więc urastać bohaterki Kinnunena do rangi symbolu zbiorowego narodowego wstydu.
„Jak żeśmy u Niemców zaczynały, tośmy byli psiakrew po tej samej stronie!” – oburzy się jedna z kobiet jeszcze w Tromsø, na wieść, że w Finlandii trafią do obozów jenieckich. Gdzie indziej przeczytamy: „kobiety (…) nie miały nic do powiedzenia: to mężczyźni rozpoczynali i kończyli wojny, nie pytając ich o zdanie”. A jednak po wojnie jedynie one zostaną obarczone piętnem zdrady. Okaże się, że żołnierze wszak tylko „wypełniali rozkazy”.
Przeczytaj także:
Droga do zrozumienia
Nie oznacza to, że – tworząc bez wątpienia powieść z gruntu feministyczną – Kinnunen usprawiedliwia czyny swoich bohaterek. Zresztą i one same nie szukają takiego usprawiedliwienia. Owszem: różnorodność pokazanych tu motywacji sprawia, że znajdą się wśród nich i te natury finansowej, bo „mąż zginął na wojnie, trzeba było jakoś zarobić na chleb dla dziecka” czy ideologicznej, sprowadzającej się do chęci pomocy Niemcom, którzy walczą z bolszewizmem. Nie zmieni to jednak faktu, że podróż przez Finlandię stanie się dla każdej z bohaterek drogą do zrozumienia „do czego przykładała się swoją pracą”. Także pracą pielęgniarki, praczki czy maszynistki przepisującej „na czysto” listy zabitych Finów.
Dowiedzą się wszak w końcu o znalezionych w Polsce „osobliwych obozach jenieckich”, o więźniach chudych jak szkielety, a jedna z nich przyzna nawet, że widziała jak „stu dwudziestu rosyjskich jeńców zapędzono do baraku, w którym już wcześniej sześćdziesięciu innych zmarło na czerwonkę”. Nie będą udawać, że nie brały w tym udziału – choćby tylko przez ułatwianie Niemcom podobnych działań. Nie będą też w gruncie rzeczy rościć sobie praw do wybaczenia, a tym bardziej litości. Szukać będą jedynie sprawiedliwego rozłożenia win, które zwróciłoby im godność.
„Powiedziała, że nie żałuje” to powieść historyczna i psychologiczna, ale w jakimś sensie też rozliczeniowa – z prawdą o historii, w tym z tak często łatwym zapominaniem o właściwym i uczciwym rozdzielaniu zasług i win. A pisząc o tożsamości, Kinnunen pokazuje, jak kręta droga prowadzi ku jej zbudowaniu.
Tommi Kinnunen, Powiedziała, że nie żałuje (Ei kertonut katuvansa)
Przełożył Sebastian Musielak
Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 11 stycznia 2023
ISBN: 9788367551984
___________________
The journey of several women through war-torn Finland becomes in Tommy Kinnunen’s novel a journey towards identity and consciousness – individual and collective. Przemysław Poznański writes about „Ei kertonut katuvansa” (Defiance).