Roberta Małeckiego interesuje ten konkretny moment w życiu bohaterów, który niczym łamiąca drzewa gwałtowna wichura nagle, i raz na zawsze, zdecyduje o ich dalszym losie. I wprawia w ruch zdarzenia, które często prowadzą do zbrodni. O „Wiatrołomach” pisze Przemysław Poznański.

„Nie ma zbrodni doskonałych (…). Są jedynie źle zabezpieczone ślady i nieprawidłowe wnioski z oględzin z miejsca zdarzenia” – przeczytamy w pewnym momencie. Zdanie to – choć dotyczy tu konkretnej sprawy – odnieść można do całej powieści Małeckiego, do wszystkich opisanych tu kryminalnych spraw, ale i do tego, co przydarza się bohaterom. Bo „Wiatrołomy” są tyleż wciągającym kryminałem, co opowieścią o złych wyborach i o okolicznościach, które zmuszają nas do podjęcia decyzji nie zawsze zgodnych z sumieniem. Taka zbrodnia, zbrodnia rozumiana również jako uleganie zgubnym słabościom i podszeptom chwili, też prędzej czy później zostanie odkryta. I tak czy inaczej ukarana.
Nie ma w powieści Małeckiego ludzi wolnych od pokus, nie ma ludzi wolnych od traum, nie ma też w końcu ludzi, którzy nie doświadczyliby w jakimś momencie swojego życia sytuacji tak krytycznej, że złamała ich życie niczym szalejąca na wiatrołomie wichura. Wiatrołomy są więc tu w sposób oczywisty tyleż przewijającym się elementem krajobrazu, co określeniem najlepiej opisującym całą zbiorowość bohaterów książki.
Archiwum X
Wiatrołomy są też, być może najlepszą, metaforą dla kryminalnych spraw nigdy nierozwiązanych, ale wciąż wpływających na życie tych, którzy straciwszy kogoś bliskiego, nie mogą przez całe lata, całe dziesięciolecia, doczekać się sprawiedliwości.
A właśnie z taką sprawą mamy tu do czynienia. Pierwszoplanowymi bohaterami powieści są bowiem policjantami z bydgoskiego Archiwum X, czyli zespołu do spraw przestępstw niewykrytych Komendy Wojewódzkiej Policji. Maria Herman i Olgierd „Zero Siedem” Borewicz muszą zmierzyć się z zagadką sprzed trzech dekad: zaginięciem nigdy nie odnalezionego niemowlaka, Filipka Witberga, porwanego z rodzinnego domu. Co prawda wówczas wskazano i skazano konkretną osobę, ale po pierwsze wciąż nie wyjaśniono wszystkich okoliczności sprawy, a po drugie wina skazanego nie wydaje się już, po latach, tak oczywista jak pierwotnie sądzono. Niewykluczone więc, że w tamtej chwili złamane zostało nie tylko życie rodziców Filipka.
Ślady zbrodni
Małecki wrzuca nas w sprawę mroczną i skomplikowaną, rozgrywającą się na wielu przenikających się ze sobą płaszczyznach, wielopoziomową intrygę. Nie idzie wszak tylko o to, że zbrodnia sprzed lat niebezpiecznie łączy się z inną, która zdarzy się tu i teraz, ale przede wszystkim może o gęstość i intensywność emocji jakie towarzyszyć będą tu wszystkim „osobom dramatu”. Jeśli bowiem nie ma zbrodni doskonałej, to także z tego powodu, że każda zostawia też te ślady, które z reguły nie interesują śledczych: ślady w psychice ludzi skrzywdzonych, uwikłanych w sprawę w ten czy inny sposób.
Przeczytaj także:
Autor „Wiatrołomów” pokaże nam ich wszystkich – wszystkich tych, którzy przed laty i teraz mierzyli się i mierzą ze zdarzeniem. Tych, którzy poddani silnym emocjom nie zawsze do końca wpasowują się ściśle w definicje sprawcy i ofiary. Pokaże nam więc trudne wybory, niełatwe decyzje, pokaże też całe skomplikowane tło wydarzeń, cały przyczynowo-skutkowy ciąg, w którym zdarzą się zresztą i inne zbrodnie, bo zło nie istnieje wszak w próżni.
W sieci powiązań
Co ciekawe, nie decyduje się Małecki na powołanie bohaterów bez skazy, którzy stanowiliby kontrast dla owego mroku jaki wyziera z akt sprawy. Herman i Borewicz to bowiem postaci również przesiąknięte swego rodzaju mrokiem – słabości, uzależnień, lęków. To nie tylko czyni ich bardziej ludzkimi, ale i sprawia, że szybciej – i nie zawsze świadomie – sami stają się elementem gry, często zresztą pionkami w rękach innych. Nie tyle wpadają, co wciągnięci zostają, w lepką sieć nie zawsze jasnych powiązań, które otaczającą i zdarzenia sprzed lat, i te współczesne.
„Wiatrołomy” stają się więc opowieścią o nagłych zdarzeniach, które raz na zawsze definiują ludzki los. Los sprawcy, los ofiary, los śledczych, los każdego, kto w ten czy inny sposób się z nimi zetknął i był świadkiem, lub co gorsza współuczestnikiem zdarzeń. W takiej opowieści – i nie jest to spoiler – siłą rzeczy nie może być osób jednoznacznie wygranych. Nie da się przecież ponownie zasadzić połamanych wiatrem drzew.
Robert Małecki, Wiatrołomy
Wydawnictwo Literackie, Kraków, 12 października 2022
ISBN: 9788308076798
____________________
Robert Malecki is interested in this particular moment in the lives of the characters, which, like a violent storm breaking trees, will suddenly, and once and for all, decide their further fate. And sets in motion events that often lead to crime. Przemysław Poznanski writes about „Wiatrołomy” (Wind-fallen Trees).