recenzja

Ambicja | Annie Ernaux, Bliscy

Annie Ernaux z kronikarską dokładnością rysuje portrety najbliższych, którzy już odeszli. Robi to, by „zdać relację z życia” całego pokolenia owładniętego pragnieniem wyrwania się z narzuconych mu społecznych ograniczeń. O tomie „Bliscy” pisze Przemysław Poznański.

„Od niedawna wiem, że powieść jest niemożliwa” – pisze Ernaux na pierwszych stronach „Miejsca” (La Place, 1983), które w polskim wydaniu złożone zostało z „Pewną kobietą” (Une femme, 1988) i ”Drugą córką” (L’Autre fille, 2011) w jeden tom pod wspólnym tytułem. I poniekąd jest to prawda – bo proza Noblistki z pewnością nie używa (a jeśli, to niewidocznie) narzędzi fikcji.

Czy jednak sprawia to, że być może nie jest – jak zakłada narratorka – „wciągająca” lub „wzruszająca”? Z tym trudniej się zgodzić. „Mogę zebrać słowa, gesty, upodobania (…), znaczące zdarzenia (…), wszystkie obiektywne znaki istnienia (…)” – zastrzega autorka. Brzmi to trochę jak próba tłumaczenia się z twórczości, tak ściśle opartej na własnych wspomnieniach, na własnym życiorysie. Próba zupełnie niepotrzebna, bo geniusz Ernaux polega właśnie na tym, że z owych słów, gestów i zdarzeń tka pisarka prozę nie tylko wciągającą i poruszającą, ale i w znacznym stopniu oderwaną od jej indywidulanego doświadczenia. Ukazującą bowiem uniwersalne zjawiska, uniwersalny język, pragnienia, ambicje, osiągnięcia całego pokolenia. Pokolenia swych rodziców, rówieśników XX wieku.

Śmierć jako początek

„Bliscy”, choć zbudowani z trzech  osobnych nowel, są w pewnym sensie tą samą opowieścią, pełną punktów wspólnych, przepuszczona jednak przez trzy różne pryzmaty. Narratorka jest tożsama, tożsamy jest punkt widzenia, inny staje się jednak obiekt zainteresowania, punkt centralny opowieści, czy nawet – jak w przypadku „Drugiej córki” – pretekstowy adresat. Taki sam (choć nie ten sam) jest też punkt wyjścia – to zawsze śmierć osoby, z życia której dostajemy relację. Śmierć staje się więc początkiem, bodźcem, który niejako przymusza narratorkę do snucia wspomnień, do analizy przeszłości, drobiazgowego zestawiania ze sobą zapamiętanym faktów i emocji. Początkiem narracyjnym, choć nie fabularnym.

Tak jest w „Miejscach”, gdzie w centrum znajdziemy figurę ojca. Milczącego, skupionego na rodzinie, zafiksowanego też – podobnie jak matka – na próbie wyzwolenia się z  pęt wynikających z urodzenia w sferze nizin społecznych. Ojciec umiera dwa miesiące po tym, jak narratorka, po zdanych egzaminach nauczycielskich, wraca do rodzinnego domu w normandzkim Yvetot. To zdarzenie staje się pretekstem do opowieści o przygotowaniach do pogrzebu i samym pogrzebie, ale właściwy początek opowieści daje nam Ernaux kilka stron dalej, gdy cofa się do kilku miesięcy „przed początkiem XX wieku” i do postaci dziadka, najemnego pracownika w gospodarstwie rolnym, a przy tym analfabety, oraz do postaci babci, „osoby dystyngowanej”, która „nie sikała na stojąco pod spódnicą, jak większość wiejskich kobiet”. Jej postępowanie uznać można za jeden z pierwszych aktów ambicji, sygnałów świadczących o próbie wyrwania się ze środowiska, przypisanego z urodzenia.

Umrzeć z ambicji

To marzenie udało się spełnić dopiero pokoleniu rodziców narratorki. I to mimo że samo słowo „ambicja” po normandzku oznacza ból rozłąki. „(…) Pies może umrzeć z ambicji” – tłumaczy Ernaux.

Jej ojciec był parobkiem, potem robotnikiem, w końcu właścicielem sklepiku spożywczego („Nikt z rodziny nigdy nie miał nieruchomości na własność”). Elementem awansu było też posłanie przez niego córki na studia. „Ona studiuje, żeby być profesorką” – chwalił się, nie starając się jednak nawet wnikać w to, czego córka się uczy. A dbając o to, co myślą o nich inni, martwił się, by sukces córki nie wzbudził zawiści. Martwił się też zresztą wiecznym zmartwieniem osób z awansu społecznego: że „jest nie na swoim miejscu”.

Przeczytaj także:

W przypadku matki narratorki, która staje się centralną postacią w „Pewnej kobiecie” – noweli zaczynającej się już wprost od słów „moja matka umarła (…) – ta chęć poczucia się lepszym wyraża się w pełnym dumy stwierdzeniu dotyczącym miejsca urodzenia: „Nie urodziłam się na wsi”. Nie zmienia to faktu, że życiorys bohaterki tej noweli to de facto stałe pięcie się po szczeblach społecznej drabiny. Szkołę skończyła mając niespełna trzynaście lat, potem pracowała w fabryce margaryny, wreszcie została współwłaścicielką sklepu, dumną z zarabiania „własnych” pieniędzy. Kobietą, która nawet po śmierci męża „obsługiwała klientów jak dotychczas”. I tylko „kiedy była sama, jej rysy wiotczały”. Na koniec widzimy ją jeszcze, w roli babci opiekującej się wnukami, na każdym kroku żądającej, by dać jej coś do roboty, by mogła „zapracować na swoje utrzymanie”. 

Dawanie istnienia

Cieniem na życiu obojga rodziców narratorki kładzie się śmierć pierwszej córki. Ojciec zareagował na ten fakt tygodniami otępienia, napadami smutku, „w czasie których bez słowa patrzył przez okno ze swojego miejsca przy stole”. Matka ocierała łzy i powtarzała: „Umarła, mając sześć lat, jak mała święta”. Sama Ernaux nie może tego pamiętać – siostra zmarła przed jej narodzinami, a dowiedziała się o niej gdy miała lat dziesięć. Ale może pamiętać i pamięta nieprzemijający nastrój smutku po tej stracie, w jakim przyszło jej dorastać. Smutku może nieokazywanego wprost, a przecież istniejącego, kładącego się cieniem na życiu tej rodziny. Najlepiej widać to w scenie, gdy matka – dotknięta już demencją – jako datę swoich urodzin podaje datę śmierci pierwszej z córek.

Przeczytaj także:

Opisująca te zdarzenia „Druga córka” jest może na tle pozostałych nowel najbardziej „powieściowa”. Stanowi bowiem w gruncie rzeczy list do kogoś, kogo narratorka nie znała i kogo z trudem nazywa „siostrą”, skoro nie łączą ją z nią żadne wspomnienia wspólnych zabaw. To w takim samym stopniu próba zdefiniowania emocji jakie nosili w sobie rodzice Ernaux i wpływu traumy na emocje jakimi obdarzyli, albo też obciążali drugą córkę, chęć „dania istnienia” komuś, kto przecież jest formalnie jednym z „bliskich”, choć przecież dla młodszej latorośli nigdy nim nie był.

„Jesteśmy jak przelotne ptaki”

Ale gdy mówię o „powieściowości” prozy Ernaux, muszę zatrzymać się też przy języku. Ten bowiem pełni tu zarówno funkcję literackiego tworzywa, jak i niemalże bohatera wszystkich opowieści. Język jest tu wszak jednym z najistotniejszych wyznaczników społecznego statusu i podejmowanych prób jego zmiany. Staje się wręcz fetyszem, oznaką elegancji na równi z ubraniem, powodem tak do wstydu, jak i do dumy.

Ojciec narratorki nienawidził gwary. Gwara była dla niego „czymś przestarzałym i brzydkim, oznaką niższości”. Wyłapywał regionalizmy w wypowiedziach osób wyżej postawionych, by z satysfakcją odnotowywać takie oznaki „niższości”. A przy tym nie znosił nowomowy, która być może zakłócała mu język społecznej warstwy, do której pretendował, a który w końcu opanował. Ten obraz, zawarty w „Miejscu”, kłóci się jednak nieco z obrazem ojca z „Pewnej kobiety”, gdzie jest mu obojętne, czy ładnie się wysławia. Nie było to jednak nigdy obojętne matce, która nie tylko starała się unikać błędów, ale i aspirowała do języka, kojarzącego się jej z wyższą sferą. Nie mówiła więc „mój mąż”, ale „mój małżonek”, z pewnym niepokojem, czy aby nie pomyli znaczenia używała zwrotów i fraz „być w siódmym niebie”, „jesteśmy jako przelotne ptaki na tej ziemi”, czy „zjeść podwieczorek” zamiast „coś przekąsić”.

Bo „Bliscy” to relacja z życia, która staje się relacją z kolejnych etapów, jakie przechodziło całe pokolenie rodziców Ernaux, owładnięte pragnieniem wyrwania się spod jarzma społecznych ograniczeń. Opowieścią o mozolnej wspinaczce, wyznaczanej choćby owymi wyszukanymi zwrotami, ale przede wszystkim może obawami, rozczarowaniami, oraz nadziejami i skrojonymi na ich miarę spełnieniami.

Annie Ernaux, Bliscy (La Place, Une femme, L’Autre fille)
Przełożyła Agata Kozak
Wydawnictwo Czarne, 16 listopada 2022
ISBN: 9788381916155 

___________________

Annie Ernaux draws portraits of loved ones who have already passed away with chronicle accuracy. He does it to „give an account of the life” of an entire generation possessed by the desire to break free from the social limitations imposed on it. Przemysław Poznański writes about the volume „Bliscy”, containingA man’s place(La Place), „A Woman’s Story(Une femme) and „L’Autre fille.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: