Moja bohaterka to kobieta, która stara się żyć normalnie, ale ma w sobie mrok, który sprawia, że lepiej jej nie wkurzać. Doświadczą tego ci, którzy poważyli się porwać jej trzyletnią córkę – mówi Przemysław Piotrowski, autor powieści „Prawo matki”. Rozmawia Przemysław Poznański.
OBEJRZYJ FILM 🎥⬇️
Przemysław Piotrowski zabiera nas w „Prawie matki” na fabularny rollercoaster, napędzany tyleż rodzicielską miłością, ile desperacją, złością, nienawiścią wobec tych, którzy przedkładają swe przestępcze interesy nad ludzką krzywdę.
Ta książka wciąga od pierwszych scen i do końca trzyma w napięciu. I nic dziwnego: Przemysław Piotrowski odwołuje się bowiem do jednej z największych traum, jakie stają się nierzadko naszym udziałem – do poczucia bezsilności, oferując jednocześnie fabularne rozwiązania niosące ze sobą szansę na to, że nawet w pozornie beznadziejnej sytuacji dobro może pokonać zło. Zwłaszcza, gdy dobro reprezentowane jest przez zdesperowanego rodzica, któremu przyjdzie ratować dziecko. „Prawo matki” to wszak z gruntu „superbohaterska” opowieść o sile, która dochodzi do głosu tam, gdzie zwykle rodzi się przekonanie o nieodwracalności zdarzeń, o umiejętności znalezienia w sobie siły zdolnej przezwyciężyć powszechne w podobnych okolicznościach poczucie klęski. Tam, gdzie każdego innego człowieka sparaliżowałaby rozpacz, u Piotrowskiego mamy więc jasną decyzję o walce. Na śmierć i życie. W imię nie tyle nawet sprawiedliwości, czy chęci zemsty, ile miłości do dziecka.
Zapraszamy do lektury naszej recenzji: