Marzy mi się jakiś scenariuszowy fajter, który podejmie pałeczkę i rozpisze serial – niech będzie nawet „Przesterowane laski kontra poukładane mężatki”. Nie mówcie, że tak pokręcony tytuł nie zwróci uwagi. Uprzedzam, nie wierzę tu w żaden happy end, wierzę w ciekawą dramaturgię, która uwzględni, jak blisko od radykalizmu do konserwatyzmu i na odwrót – pisze w lipcowym felietonie Dawid Kornaga.

Konflikt między powyższymi antagonistkami toczy się już od kilku dziesięcioleci i uświadamia, jak trudno czasem forsować swoje w stu procentach. Chyba że zrobisz mocny alians z wódką lub narkotykami. Wtedy poczujesz, że potrafisz znacznie więcej. A że może się to skończyć poważnym zatargiem z pewnymi paragrafami kodeksu karnego, cóż. Czasem trzeba iść pod prąd (brawo, KSU). Nawet prąd z pluszu. Jak przesterowane laski. Słusznie uważają, że wolność, którą mamy, jest pozorowana. Np. w takiej Polsce A.D. 2022.
Jak to wygląda w praktyce? Załóżmy prostą metaforykę progres kontra regres. Jest Netflix, ale jego seanse nie mają przełożenia na kierunek, za którym się oglądamy. Już inni piszą nam „na czarnka” scenariusze życia. Nas, naszych dzieci. Jest Spotify, ale coś nie gra w ustawodawstwie, sypią się playlisty o powrocie do normalności, w zamian na top ten prawacka ekstrema. Jest Uber, ale jakoś nie dojeżdżamy do celu, wybierając okrężne trasy z licznymi koleinami i częstymi postojami na poboczu historii. Podsumowując, jest wybór, ale nie ma rzeczywistej wolności. Przynajmniej takiej, na jakiej zależy normalnym ludziom. A jeśli nie zależy, bo obojętniejąc godzą się na dyktat zakapiorskiego heavy mentalu, to już jutro mogą przyłączyć się do ruskiego miru.
Ostatecznie, w tym mocno rozczarowującym na tę chwilę państwie, kobiety mogą (jeszcze) więcej. Tylko dzięki swoim charakterom! Mają niesamowitą moc bycia poza wszelką ukatechizowaną moralnością. Być może są nisze, w których przesterowane laski, liderki walki o prawa kobiet, lecz też mężczyzn, mogą jeszcze więcej. Czasem, niestety, mniej. Choćby nie wiadomo ile zadziornych tatuaży sobie wydziergały. Choćby nie takie transparenty wypisały i nie takie manify organizowały, to często wszystko zdaje się na nic. Zderzą się w końcu ze ścianą grubą jak schron przeciwlotniczy kancelarii Hitlera. To nie patriarchalizm. Równie coś groźnego. Społeczeństwo w większości nie toleruje przesterowanych kobiet. A mówimy o naszym kręgu kulturowym. Bo religijne satrapie, gdzie burka dyktuje aktualną i niezmienną modę dla większości tamtejszych przesterowanych lasek, nie nadają się do powyższej kwalifikacji. Zachodnie społeczeństwo pozwala na wiele, lecz nagle potrafi bezceremonialnie pogrozić palcem. Gotki, transy, fasony na różowo, tęczowo, inklinacje na butcha, na femme, metalówy, silikoniary, botoksiary, bitch face, beach girlsy, długo by tak wymieniać — przesterowane laski potrafią wiele zdziałać co do swoich przeróżnych odsłon, wrażliwości i projekcji, jednak nie przeskoczą swojego naturalnego wroga. Poukładanych mężatek.
Bez względu na geolokalizację, poukładane autentycznie myślą, że takie są. Do pierwszej separacji, czy definitywnego rozwodu. Lecz to fakultatywny problem. Wiele poukładanych było kiedyś przesterowanymi. Teraz uporczywie je tępią, te swoje niezależne awatary z przeszłości, nie mogąc często znieść myśli, że chętnie nadal by nimi pozostały. A tu jakiś mąż, jakieś dziecko lub dzieci, różne obowiązki, których nie przykryją kolejne hybrydy, prosecco x wiele kieliszków czy inne „madnessy”.
Tak czy owak przesterowane laski kontra poukładane mężatki, to się dzieje naprawdę wbrew mainstreamowym zapewnieniom. Jaki jest więc cel tego clickbaitowego zestawienia? Laski, mężatki, co to za określniki ze słownika męskiego szowinisty? Chodzi o nabranie dystansu, by nakreślić zarys pewnej fabuły. Fabuły, które zamierza dotknąć czegoś istotnego. Marzy mi się bowiem jakiś scenariuszowy fajter, który podejmie pałeczkę i rozpisze serial, bazując na powyższych postawach. Niech będzie nawet „Przesterowane laski kontra poukładane mężatki”, nie mówcie, że tak pokręcony tytuł nie zwróci uwagi. Sam bym chętnie wziął się za coś takiego, ale mam już inne projekty, więc chętnie oddam licentia poetica zainteresowanemu profesjonaliście. Wszelkie uwagi i kreatywne propozycje mile widziane. Ponieważ w tych ostrych czasach prosi się o równie ostry serial. Coś powyżej dwustu minut, by mieć czas na dokładne przybliżenie dylematów kilku przesterowanych lasek oraz kilku poukładanych mężatek (które też mogą być laskami, jedno nie wyklucza drugiego).
Przykładowy draft: Lokalizacja to osiedle łanowe w naciąganych przez dewelopera granicach jednego z polskich miast. Większość domostw zasiedlona przez rodziny 2+2. Jedna połówka bliźniaka nr 14 opuszczona. Para się rozwiodła. On poznał miss Suwałk, z którą dosłownie popłynął. Ona na dobre poznała Tindera. Rozwód. Sąd zostawił jej dom; wynajęła go kilku przesterowanym laskom, studentkom kierunków przeróżnych. To tykające obyczajowo bomby… Uprzedzam, nie wierzę w żaden happy end, wierzę natomiast w ciekawą dramaturgię, która uwzględni, jak blisko od radykalizmu do konserwatyzmu i na odwrót. W sprawach drobnych, codziennych, które ostatecznie okazują się najważniejsze, definitywne.
Recz w tym, że przesterowane laski równie dobrze mogą okazać się przesterowanymi gośćmi, którzy będą mieć kosę z poukładanymi żonkosiami. Dajmy zaszaleć wyobraźni. Również swojej.