literatura faktu recenzja

Moralność trybów, moralność morderców | Konstanty Gebert, Ostateczne rozwiązania

Ludobójstwo zawsze jest owocem wielkiego kłamstwa. Książka Konstantego Geberta pozwala to kłamstwo przejrzeć, zanim obróci się ono w czyn – o „Ostatecznych rozwiązaniach” pisze Wojciech Gunia.

Zmarły w ubiegłym roku żydowski historyk Otto Dov Kulka, zajmujący się tematyką Zagłady, w swoich wspomnieniach z pobytu w obozie koncentracyjnym (Pejzaże metropolii śmierci, Czarne 2014) używał niczym refrenu sformułowania „niezmienne prawo śmierci”. Termin, który stał się dla Dov Kulki kluczem dla zrozumienia własnej przeszłości naznaczonej dzieciństwem w cieniu jednego z największych ludobójstw w dziejach, jest też kluczem do wstrząsającej, potężnej monografii Ostateczne rozwiązania Konstantego Geberta – książki, która próbuje odpowiedzieć na być może najtrudniejsze pytanie, jakie pozostawił nam XX wiek: jak było w ogóle możliwe, że cywilizacja u swojego szczytu była zdolna wytworzyć na taką skalę formy masowego uśmiercania całych narodów. Pytania, które w XXI wieku wcale nie chce ucichnąć.

Choć największe pogromy XX wieku doczekały się potężnych bibliografii, wydane w Polsce albo napisane przez polskich autorów książki próbujące podejść syntetycznie do zagadnienia ludobójstwa jako takiego, odnaleźć wspólny mianownik tych cywilizacyjnych katastrof, należą do względnej rzadkości. Temat jest potwornie trudny: wszak każda zagłada miała swój niepowtarzalny kontekst, swoje bardzo osobne DNA powstające gdzieś na przecięciu zeitgeistu i lokalnej specyfiki. Niełatwo jest wszak poprowadzić linię łączącą rzeź Ormian z krwawymi rządami Czerwonych Khmerów w Kampuczy. Pytanie o ludobójstwo, o jakość samego zjawiska, wykracza z domeny nauk historycznych ku skrzyżowaniu socjologii z psychologią i filozofią. Zresztą, samo zjawisko na cywilizacyjnej skali czasu jest nowe: wszak termin „ludobójstwo” powstał względnie niedawno; po raz pierwszy użył go polski prawnik żydowskiego pochodzenia, Rafał Lemkin w pracy Axis Rule in Occupied Europe (Rządy Osi w okupowanej Europie), wydanej w USA w 1944 r. Ten brak syntetycznego, dostępnego masowemu czytelnikowi rozpoznania tematu próbowała zapełnić kilka lat temu praca Ludobójstwo. Historia i anatomia ludzkiej destrukcyjności Lecha M. Nijakowskiego (Iskry, 2018), a teraz swoją cegiełkę dołożył wybitny polski psycholog i dziennikarz, Konstanty Gebert.

Gebert, który jako dziennikarz w latach 1992-1993 towarzyszył Tadeuszowi Mazowieckiemu pełniącemu wówczas funkcję specjalnego wysłannika ONZ do krajów byłej Jugosławii (na dwa lata przed Srebrenicą), rozumie mechanikę ludobójstwa i zbrodni przeciwko ludzkości od podszewki: dlatego w Ostatecznych rozwiązaniach od potężnej pracy faktograficznej dokumentującej zarówno ludobójstwa wciąż funkcjonujące w powszechnej świadomości, jak i te nieco zapomniane – jak eksterminację ludów Herero i Namaqua przez kolonialne wojska Cesarstwa Niemieckiego w Namibii (1904-1907, formalnie pierwsze ludobójstwo XX wieku) – fascynują bardziej (a także bardziej przerażają) refleksje dotyczące praw historycznych i społecznych, które puszczone w ruch kreują procesy owocujące na przestrzeni lat nagłymi erupcjami ekstremalnej, masowej przemocy. Procesy, które – to niezmiernie ważne – nie tylko usypiają czujność na obecność zła, ale także powodują erozję społecznej wrażliwości, polegającą na aksjologicznej inwersji: przekonaniu, że absolutne zło jest w gruncie rzeczy czymś dobrym i koniecznym.

Przeczytaj także:

Zło bowiem – przekonuje Gebert – nie jest „banalne”, jak chciała tego Hannah Arendt. A z pewnością nie zło masowe, czy to ubrane w kostium działania przemysłowego czy ludowo-militarnego sadyzmu. Zło wymaga stworzenia własnej moralności, wymaga adaptacji pozytywnych kategorii etycznych oraz zbudowania całej mitologii (oraz języka), która umożliwia uwznioślenie aktu przemocy. Bez tego zderzenia immanentnej destrukcyjności i plemiennych resentymentów człowieka z nowymi formami organizacji życia społecznego, które przyniósł XX wiek, nie mogłoby w żadnym z wypadków przybrać formy konsekwentnie prowadzonego procesu, którego jedynym celem jest eksterminacja całej grupy narodowościowej, etnicznej czy społecznej.

Paradygmat ludobójstwa w takim rozumieniu wykracza poza zasadę, którą Zygmunt Bauman sformułował w Nowoczesności i zagładzie, diagnozując, że zagłada była efektem wyjątkowego spotkania starych napięć – zignorowanych, zaniedbanych lub nierozwiązanych przez nowoczesność – z potężnymi instrumentami racjonalnego i skutecznego działania, które nowoczesność wykształciła w trakcie swojego rozwoju. Choć samo spotkanie stanowiło coś wyjątkowego i wymagało rzadkiego splotu okoliczności, to jednak składające się na nie czynniki były i są nadal powszechnie obecne i całkowicie „normalne”.

Szukając różnicy między starym a nowym, Gebert wskazuje nie na różnicę w skali czy metodologii, ale przede wszystkim upatruje jej w zwrocie etycznym, którego konsekwencją były zupełnie nowe napięcia, pociągające za sobą zmianę skali i metodologii. Znane z dawniejszej historii pogromy i rzezie – narzędzia wojny – były zawsze zjawiskami, w których dokonywała się jednorazowa sublimacja napięć. Mordy, gwałty i grabieże były gwałtownymi erupcjami zła, które było bestialskie: wynikające wprost z instynktu nie próbowało się wpisać w żadną siatkę etyczną; było czystym dzianiem się. Tymczasem procesy ludobójcze poprzez sam fakt organizacji, poprzez fakt uspołecznienia aktu przemocy, stały się demoniczne: dla ich zaistnienia konieczne było znalezienie klucza do etyki, kodyfikującej długofalowe funkcjonowanie zbiorowości. Bowiem ludobójstwo jest zjawiskiem przede wszystkim społecznym, jest zbiorową winą społeczeństwa, które hoduje sprawny, wydajny aparat represji.

Ten aspekt ludobójstwa – jeśli rozumiemy go jako uprzemysłowienie mordu – staje się jasny w kontekście analizy technicyzacji życia, której dokonał Friedrich Georg Jünger w eseju Perfekcja techniki (Fundacja Augusta Hrabiego Cieszkowskiego, 2016).

Jünger pisze w nim tak: Gdyby wszystkim rządziła mechaniczna konieczność, niepotrzebna byłaby wola, także problem wolności w takiej sytuacji by się nie pojawił. Istniałyby tylko siły tłoka, nacisku, udaru. Jako że jednak istnieje necessitas consequentiae, konieczność zakładająca istnienie woli i wymagająca go, to nasza wola, mimo że niewolna, współdziała we wszystkich procesach, działa w połączeniu z daną nam wolnością. Ta wolność odróżnia człowieka od automatu, wolne i rozumne stworzenie od maszyny, nieposiadającej ani wolnej, ani niewolnej, ani żadnej woli. Kto zatem twierdzi, że preformacja i preordynancja świata i wszelkich zdarzeń, jakie się w nim rozgrywają, podobna jest do mechanizmu w którym wszystko przebiega w sposób mechaniczny, to znaczy z mechaniczną koniecznością, ten maluje obraz zdeformowany i mylący. (…) Świat nie jest zatem młynem, gdyż zamieszkujący go ludzie nie są wyłącznie młynarzami, i nie jest jego jedynym przeznaczeniem, aby mielono w nim mąkę. (tłum. Wojciech Kunicki)

Przeczytaj także:

Trzeba zatem przekonać człowieka do tego, aby zechciał zostać młynarzem, proch wypalonych, zmielonych kości utożsamić z mąką, z której wypieka się chleb świetlanej przyszłości własnej nacji. A jednocześnie sprawić, aby w akcie zła człowiek widział nie akt realizacji popędu, ale akt pracy (być może nawet nieprzyjemnej i niewdzięcznej): wszak – jak przekonuje cytowany przez Geberta Hutu – zarąbanie człowieka maczetą to ciężka, przykra, wyczerpująca robota. Trzeba przekonać człowieka, że ta praca jest koniecznością dziejową, że wektor etyczny jego działania ma pozytywny zwrot – tylko tak można zaprząc furię i nienawiść w kierat długofalowego procesu. Tylko tak można wspomniane „niezmienne prawo śmierci” uczynić rzeczywistym, totalnym prawem: nie tylko egzystencjalnym, osobistym, ale także społecznym. 

Służące temu narzędzia socjotechniczne, które Gebert opisuje, stanowią jednocześnie warunek sine qua non ludobójstwa, są jego najbardziej fundamentalną sygnaturą. I jako takie mogą być rozpoznane, gdy zaczyna się ich wdrażanie, a także bezpośrednio wskazują, jaka jest rzeczywista intencja wykorzystujących je ludzi.

Ta lekcja wybrzmiewa wyjątkowo złowieszczo dziś – i dlatego Ostateczne rozwiązania należy czytać zwłaszcza dziś – gdy obserwujemy rozgrywające się za naszą wschodnią granicą wydarzenia, gdy słuchamy retoryki, którą agresor – Rosja – uzasadnia swoje zbrodnicze działania. Dotychczasowe konsekwencje stosowania tego typu zabiegów zawsze kończyły się katastrofą ludobójstwa i właśnie ta żelazna regularność zdradza rzeczywiste intencje sprawców; zdradza, że jesteśmy świadkami nie tyle walki o restytucję albo ostatecznie przełamanie paradygmatu geopolitycznego, ale przede wszystkim walki narodu o życie jako narodu. Walki, której rezultat będzie – oprócz egzystencji – warunkować też sprawiedliwość w następnych pokoleniach: wszak choć zbrodnie ludobójstwa nie ulegają przedawnieniu, ich rozliczanie bywa niewypowiedzianie trudne, by nie powiedzieć, że niemożliwe. Albowiem nawet pierwsze oficjalne ludobójstwo XX wieku nie zostało do tej pory osądzone i nie podległo zadośćuczynieniu.

Konstanty Gebert jako badacz i myśliciel jest – rzecz jasna – cały czas świadomy tego, że hasła pokroju „nigdy więcej” są w praktyce dziejowej albo pustym frazesem albo wyrazem naiwności, ale być może właśnie dlatego Ostateczne rozwiązania trzeba przeczytać: aby we właściwym czasie rozpoznać własne, potencjalnie tragiczne uwikłanie w zbiorową zbrodnię. To o tyle ważne, że sama historia jako narzędzie prewencji dla zbiorowej świadomości jest bezużyteczna: jak konstatuje, parafrazując Franza Kafkę Dov Kulka, historia próbuje tłumaczyć niewytłumaczalne. Ale że wyrasta z pnia prawdy, w końcu sama niechybnie obróci się w niewytłumaczalne.

Jest w tej konstatacji paradoks, który boleśnie rozbrzmiewa w tych rozważaniach o metafizyce ludobójstwa: wszak ono samo zawsze jest owocem wielkiego kłamstwa. Książka Geberta pozwala to kłamstwo przejrzeć, zanim obróci się ono w czyn.

Konstanty Gebert, Ostateczne rozwiązanie. Ludobójcy i ich dzieło
Agora, Warszawa, 23 lutego 2022
ISBN: 9788326837692

Genocide is always the fruit of a big lie. Konstanty Gebert’s book allows one to see through this lie before it turns into action – Wojciech Gunia writes about „Ostateczne rozwiązania” (The Final Solutions).

%d bloggers like this: