wywiad

Dorota Glica: Zaczynam od trzęsienia ziemi | Rozmawia Przemysław Poznański

Pisząc „Znajdę cię, córeczko” miałam ciągle w głowie motto, które stosował w swoich filmach Alfred Hitchcock: „zacząć od trzęsienia ziemi, a potem napięcie ma już tylko nieprzerwanie rosnąć” – mówi Dorota Glica. Rozmawia Przemysław Poznański.

Dorota Glica

Przemysław Poznański: „Znajdę cię, córeczko” jest w moim odczuciu opowieścią o rozpaczy – bardziej nawet niż o desperacji czy nadziei, których też tu oczywiście nie brakuje. To rozpacz staje się motorem działań większości bohaterów zaangażowanych w sprawę zaginięcia dwuletniej Marysi. Sprawia, że ich działania są moralnie niejednoznaczne. Jak pani postrzega „emocjonalną mapę” swojej powieści?

Dorota Glica: Dla mnie to opowieść przede wszystkim o stracie. Takiej, która zmienia wszystko, sprawia, że świat dzieli się na szczęśliwe „przed” i pełne cierpienia „po”. Która wpływa nie tylko na najbliższe nam otoczenie, ale i na nas samych. Nasze postrzeganie dobra i zła. To historia o tym, do czego możemy się posunąć, kiedy pozwolimy, żeby zaczęła nami rządzić rozpacz, niewyobrażalny ból i uczucie pustki.

To pani literacki debiut. W przypadku pierwszej powieści w sposób szczególny myśli się o temacie i gatunku. Zdecydowała się na thriller psychologiczny. Dlaczego?

– Wybór gatunku był dla mnie naturalny. Zawsze interesowały mnie psychologiczne motywy działań ludzi. W „Znajdę cię, córeczko” historię opowiada kilka osób, musiałam wcielić się w skomplikowane umysły bohaterów różnej płci, w różnym wieku, odgrywających różne role społeczne: m.in. zrozpaczonej matki, walczącego z nałogiem alkoholika, zaczynającej karierę dziennikarki, zakompleksionej internetowej hejterki czy zagubionego nastolatka. To była wspaniała przygoda.

Powieść trzyma w napięciu do końca, do ostatniej, poruszającej, emocjonalnie trudnej sceny, o której oczywiście nie możemy nic więcej powiedzieć. Skąd czerpała pani wiedzę o zasadach gatunku, konstrukcji?

Pisząc „Znajdę cię, córeczko” miałam ciągle w głowie motto, które stosował w swoich filmach Alfred Hitchcock: „zacząć się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie ma nieprzerwanie rosnąć”. Nie chciałam zamykać się w sztywnych ramach gatunku. Nie skupiałam na zasadach, jakimi powinna charakteryzować się konstrukcja, ale na historii, którą opowiadałam i na tym, żeby zrobić to w sposób nieszablonowy, oryginalny, ciekawy i zaskakujący dla czytelnika. Dlatego w powieści znajdziemy np. przytoczone rozmowy, które prowadzą bohaterowie przez komunikatory w internecie, artykuły prasowe a nawet… raport policyjny.

Ma pani swoich ulubionych autorów thrillerów psychologicznych?

– Mistrzynią thrillerów psychologicznych jest dla mnie B.A. Paris. Książkę „Za zamkniętymi drzwiami” uważam za jedną z najlepszych przedstawicieli gatunku z ostatnich lat. Oczywiście nie mogę nie wspomnieć o Pauli Hawkins i jej „Dziewczynie z pociągu” oraz „Zaginionej dziewczynie” Gillian Flynn. Z rodzimych twórców lubię powieści Remigiusza Mroza.

Dorota Glica, Znajdę cię, córeczko, Filia 9 marca 2022, ISBN: 9788381958363

Jak wyglądał proces pisarski?

– Książka powstała dość szybko, w ciągu trzech miesięcy. Pomysł narodził się podczas wakacji, kiedy byłam świadkiem poszukiwań dziecka na plaży. Widziałam, jak zachowywali się jego rodzice, obserwowałam strach w ich oczach i rosnącą z każdą minutą panikę. Miałam też okazję przyjrzeć się reakcjom postronnych osób, które odpoczywały nad morzem. Opisałam to na pierwszych kartach powieści, kiedy ginie Marysia. Dziecko na szczęście w ciągu kilkunastu minut się odnalazło. Historia dziewczynki z książki nie kończy się tak prosto i pomyślnie.

Przy okazji bada pani korzenie internetowego hejtu. Świetnie uwypukla to emocje bohaterów, którzy muszą zmierzyć się z nienawiścią w sieci. Sam hejt wydaje się tematem na osobną powieść? Myśli pani o tym?

– Wątek internetowej hejterki w powieści jest poboczny i rzeczywiście, kiedy powstawał, wpadł mi do głowy pomysł, żeby przerodził się kiedyś w oddzielną opowieść. Budując postać Sasanki1985 próbowałam odgadnąć co dzieje się w głowie osoby, która korzystając ze swojej anonimowości, w sposób bardzo brutalny, obraża i niszczy innych. Zastanawiałam się co wpływa na to, że w internetowym świecie, tak łatwo wydajemy jednoznaczne osądy na osobach, których nie znamy. Pewnie rzeczywiście napiszę o tym kiedyś oddzielną książkę.

Na ile opisana w książce historia jest fikcyjna, a na ile bazuje na prawdziwych wydarzeniach, poznanych przez panią relacjach, zasłyszanych opowieściach?

– Początek powieści zainspirowany został prawdziwymi wydarzeniami, których byłam świadkiem. Późniejsze wydarzenia są już wytworem mojej fantazji. Ponieważ jestem mamą, łatwo było mi oddać i opisać uczucia obu głównych bohaterek. Trudniej było zbudować postać walczącego z nałogiem Piotra, czy nieumiejącego sobie poradzić z trudnymi emocjami nastolatka Kacpra. Tutaj przydała się wyobraźnia.

Znajdę cię, córeczko” to powieść osobna, tzw. standalone. Czy myśli pani o napisaniu cyklu? 

– Nie planowałam, żeby powieść miała kontynuację, to skończona, kompletna historia, chociaż zakończenie stwarza furtkę, do opisania dalszych losów bohaterów, więc kto wie.

Nad czym pani teraz pracuje? Zostaje pani w gatunku thrillera? A może kuszą panią inne gatunki?

– Napisałam już kolejną książkę. Jest obecnie w opracowaniu redakcyjnym. To też będzie thriller, ale narracja została w nim poprowadzona w sposób zupełnie inny niż w „Znajdę cię, córeczko”. Opowiada o małżeństwie i tajemnicach, które wychodzą na jaw po latach. Jednocześnie pracuję już nad trzecią powieścią, ale na razie nie chciałabym zdradzać więcej.

Rozmawiał Przemysław Poznański

%d bloggers like this: