„Pisanie nie może być tylko walką i polemiką. Dla mnie pisanie zawsze było przyjemnością” – mówił w swojej wygłoszonej w Londynie mowie noblowskiej tegoroczny laureat Abdulrazak Gurnah.

Pisarz wspominał: „Już jako chłopiec w szkole nie mogłem się doczekać lekcji, przeznaczonej na pisanie – opowiadania lub czegokolwiek, co nasi nauczyciele uznaliby za interesujące dla nas. Potem wszyscy milkli, pochylając się nad biurkami, by wydobyć z pamięci i wyobraźni coś wartego opisania. W tych młodzieńczych wysiłkach nie było pragnienia opowiedzenia o czymś konkretnym, przypomnienia sobie pamiętnego przeżycia, wyrażenia zdecydowanej opinii lub wypowiedzenia skargi. Wysiłki te nie wymagały też żadnego innego czytelnika niż nauczyciel, który zlecał nam to zadanie jako ćwiczenie mające na celu poprawę naszych umiejętności dyskursywnych. Pisałem, ponieważ polecono mi pisać i ponieważ takie ćwiczenie sprawiało mi przyjemność”.
Jak zaznaczał, w tych młodzieńczych wysiłkach pisania, czynił to bez większego wahania i poprawek, z pewną niewinnością. „Czytałem też z pewnym ożywieniem, podobnie bez żadnego ukierunkowania, i nie wiedziałem wówczas, jak ściśle te działania są ze sobą powiązane. Czasami, gdy nie trzeba było wstawać wcześnie do szkoły, czytałem do tak późna w nocy, że mój ojciec, który sam cierpiał na bezsenność, był zmuszony przyjść do mojego pokoju i kazać mi zgasić światło”.
Pisanie i czytanie, które przyszło później, było uporządkowane w porównaniu z przypadkowym doświadczeniem młodości, ale nigdy nie przestało być przyjemnością. „Stopniowo jednak stawało się to innym rodzajem przyjemności. Nie zdawałem sobie z tego w pełni sprawy, dopóki nie zamieszkałem w Anglii. To właśnie tam, w mojej tęsknocie za domem i pośród udręki obcego życia, zacząłem zastanawiać się nad tak wieloma rzeczami, o których wcześniej nie myślałem. To właśnie w tym okresie, z powodu tego przedłużającego się czasu nędzy i wyobcowania, zacząłem pisać w inny sposób. Stało się dla mnie jasne, że jest coś, co muszę powiedzieć, że mam do wykonania zadanie”.
Czerpał z osobistych doświadczeń, z chaosu, jaki zapanował w jego życiu w połowie lat 60., gdy prawa zostały przyćmione przez brutalność, która towarzyszyła przemianom rewolucji 1964 r.: aresztowania, egzekucje, wypędzenia oraz niekończące się małe i duże upokorzenia oraz prześladowania. Jako nastolatek, świadek tamtych zdarzeń, nie potrafił oceniać ich jasno i zastanawiać się nad tym, jaka implikują przyszłość. Ta refleksja przyszła później, już w Anglii.
„Dopiero we wczesnych latach, kiedy mieszkałem w Anglii, mogłem rozpamiętywać brzydotę tego, co potrafiliśmy sobie nawzajem czynić, mogłem powracać do kłamstw i złudzeń, którymi się pocieszaliśmy” – mówił noblista. Podkreślał, że polityka jego kraju, Zanzibaru, była rasistowska i doprowadziła bezpośrednio do prześladowań, które nastąpiły po rewolucji, kiedy ojców mordowano na oczach dzieci, a córki napadano na oczach ich matek.
Gurnah wciąż myślał o tych wydarzeniach będąc na emigracji. Być może nawet, jak zaznaczał, żyjąc w Anglii, mniej potrafił oprzeć się sile tym wspomnieniom, niż gdyby był wciąż wśród ludzi, którzy na co dzień przeżywali ich konsekwencje.
„Ale niepokoiły mnie także inne wspomnienia, które nie miały nic wspólnego z tymi wydarzeniami: wspomnienia okrucieństwa, jakie rodzice zadawali swoim dzieciom, sposób, w jaki ludzie nie mogli się w pełni wyrazić ze względu na dogmaty społeczne lub płciowe, nierówności, które tolerowały ubóstwo i uzależnienie. Są to sprawy obecne w całym ludzkim życiu i nie są dla nas wyjątkowe, ale nie zawsze się o nich myśli, dopóki okoliczności nie wymagają, aby je sobie uświadomić”.
Pisarz zauważył jednak w pewnym momencie, że opowiadana wersja historii jest wygładzona, że zaciera się w niej pewne fakty. Oczywiste jest, że historie piszą zwycięzcy, ale niepokojące było, że tę uładzoną wersje przyjmują też komentatorzy, naukowcy i pisarze.
Wspominał, jak wiele lat później spacerował ulicami miasta, w którym dorastał i widział degradację rzeczy, miejsc i ludzi. „Konieczne stało się podjęcie trudu zachowania pamięci, opisania tego, co było, odzyskania chwil i historii. Trzeba było napisać o prześladowaniach i okrucieństwach, które nasi władcy starali się wymazać ze zbiorowej pamięci”.
„Ale pisanie nie może być tylko walką i polemiką, jakkolwiek ożywcze i pocieszające by to nie było” – zaznaczał pisarz. Jego zdaniem pisanie powinno pokazywać prawdę, odchodząc od uproszczeń i stereotypów. „Kiedy tak się dzieje, wychodzi z tego rodzaj piękna”.
„Ten sposób patrzenia daje przestrzeń na opisanie kruchości i słabości, na znalezienie czułości w okrucieństwie i zdolności do życzliwości w nieoczekiwanych źródłach. Właśnie z tych powodów pisanie było dla mnie wartościową i absorbującą częścią mojego życia”.
© THE NOBEL FOUNDATION 2021