recenzja

Wielka ucieczka | Esi Edugyan, Washington Black

Pod maską powieści podróżniczej i awanturniczej Esi Edugyan skrywa opowieść o ucieczce, która staje się pretekstem do szukania swojego miejsca w świecie. Świecie, który wcale tego nie ułatwia, chętnie dzieląc ludzi na lepszych i gorszych.

„Washington Black” to opowieść o cierpieniu. Dosadna i bolesna, a jednocześnie opowiedziana językiem niczym z Verne’a. Tak samo zatem gęsta od opisów jawnej niesprawiedliwości, przemocy czerpiącej siłę z przekonania o wyższości jednych nad drugimi, jak i od toczących się po sobie zdarzeń, często niesamowitych, podporządkowanych raczej logice powieści awanturniczej,  w której na porządku dziennym są nie zawsze prawdopodobne zbiegi okoliczności pchające bohatera do celu.

Esi Edugyan – dwukrotna finalistka Bookera, w tym za „Washingtona Blacka” właśnie – gra bowiem z nami w wysublimowaną grę: oferuje szaloną podróż przez najróżniejsze dziwy świata pierwszej połowy XIX wieku, upaja nas przygodami, jednocześnie za przewodników dając nam Tyciego, wynalazcę budującego maszynę latającą i czarnego chłopca, Washa, a w zasadzie George’a Washingtona Blacka, niewolnika z plantacji trzciny cukrowej na Barbadosie. Jedenastolatka, który był świadkiem bestialskich zachowań białych panów wobec tych, których tylko z racji koloru skóry uważali za gorszych od siebie. Świadka samobójczych śmierci niewolników, wierzących, że jedynie w ten sposób wyrwą się z niewoli i w magiczny sposób wrócą do rodzinnych stron.  

Co może łączyć postaci tak różne? Zrazu symbioza – Tyci jest bratem okrutnego właściciela plantacji oraz naukowcem, konstruktorem balonu o dumnej nazwie Przeszywacz Chmur, a Wash, z racji swojej niewielkiej sylwetki, wydaje mu się idealnym pomocnikiem podczas próbnych lotów, niestanowiącym zbytniego balastu. Dla Washa zaś każda możliwość wyrwania się, choćby na chwilę, z brutalnej codzienności pracy na plantacji, jest nieocenionym prezentem od losu.

Ta relacja ewoluuje. Tyci jest abolicjonistą, nie ma problemu w zaakceptowaniu czarnego towarzysza podróży, docenia również jego talent plastyczny, przydatny w dokumentowaniu przyrodniczych cudów świata. Wash odwdzięcza się pomagając wynalazcy w czasie wyprawy, która zawiedzie nas do Arktyki, Nowej Szkocji, Londynu, Amsterdamu i w końcu do Maroka, po drodze ukazując zarówno najgorsze oblicza ludzkiej natury, jak i – niejako na zasadzie kontrastu – oferując możliwość uczestniczenia w gorączce tamtych czasów, z ich odkryciami i wynalazkami. Czasów tak mrocznych z punktu widzenia stosunków społecznych, a jednocześnie czasów wielkich idei, które znany tez z rodzimej literatury – to zaledwie kilkadziesiąt lat później w „Lalce” Bolesława Prusa profesor Geist szukać będzie metali lżejszych od powietrza. 

Ale ta cudowna podróż to przecież w istocie zorganizowana na szybko ucieczka, która pozwala Washowi ocalić życie, Tyciemu daje natomiast nadzieję na zamknięcie ważnej rodzinnej sprawy, na podjęcie próby zrozumienia swoich relacji z ojcem oraz pogodzenia się z nagłą stratą. Za fasadą opowieści przygodowej autorka ukrywa historię gorzką – o szukaniu akceptacji i zrozumienia. Co o tyle nie jest proste, że bohaterowie – przepełnieni skomplikowanymi emocjami, wrażliwi, zranieni, niepewni – poruszają się w świecie tak łatwo dzielącym ludzi na lepszych i gorszych w zależności czy to od pochodzenia, czy statusu społecznego, czy koloru skóry.

Oczywiście w największym stopniu zagubienie i próba znalezienia swojego miejsca dotyczy Washa – narratora powieści – który zdąży na jej łamach zmienić się z chłopca w mężczyznę, ale wciąż będzie niósł w sobie piętno niewolniczej przeszłości, naznaczające go od środka niczym blizna, którą ma na twarz. Wciąż, nawet lata po zniesieniu w Indiach Zachodnich niewolnictwa, jego krokami będzie kierował strach przed tymi, którzy mogliby chcieć policzyć się z nim za to, że wybrał wolność.

„Washington Black” to zatem z literackiego punktu widzenia tygiel, w którym płynnie połączyły się w jedno różne żywioły – powieść drogi, powieść przygodowa, powieść psychologiczna ze skomplikowanymi portretami bohaterów i w końcu (ale tak naprawdę przede wszystkim) powieść będąca protestem. Przeciw wszelkim objawom dyskryminacji.   

Esi Edugyan, Washington Black
Przełożył Bohdan Maliborski
Świat Książki, Warszawa 2020

%d